Paweł Rusek: To nie kłopot bogactwa, to marzenie każdego trenera!
– Coraz trudniej nie tylko zdobywać medale, ale nawet utrzymywać się w PlusLidze, bo poziom się podnosi. Przychodzą do Polski światowe gwiazdy, liga poszła do góry, zatem i reprezentacja także - mówi Paweł Rusek w wywiadzie dla plusliga.pl.
Jako zawodnik rozegrał w PlusLidze 427 meczów, występował w niej przez szesnaście sezonów. Obecnie jest szkoleniowcem Cuprum Lubin i asystentem selekcjonera reprezentacji Polski.
PLUSLIGA.PL: Patrząc na liczbę utalentowanych graczy z PlusLigi, którzy mają szansę na grę w reprezentacji Polski trudno się dziwić, że pojawią się często hasło: kłopot bogactwa. Czy w tym kontekście używanie słowa kłopot jest w ogóle na miejscu?
PAWEŁ RUSEK: To nie jest kłopot, to marzenie każdego trenera, żeby mieć tak liczna grupę świetnych zawodników. Gdyby lista na sezon mogła liczyć czterdziestu graczy to bez probelmu znaleźlibyśmy tych, którzy zasługują na miejsce. Lepiej na bogato niż z bólem głowy.
Paweł Rusek jako gracz PlusLigi
PLUSLIGA.PL: A ból głowy pojawi się tylko przy ostatecznej selekcji?
Tak, trudno czasem nawet na papierze, biorąc pod uwagę suche liczby, statystyki, cyferki zdecydować, który z siatkarzy jest lepszy. To jednak zawodowy sport i rolą trenera jest podjąć decyzję. Dopiero po czasie przekonujemy się, czy jest wynik, a jeśli go zabraknie, to wtedy te decyzje są często kwestionowane. Myślę, że w obecnej sytuacji można powiedzieć, że od przybytku głowa nie boli. Obserwuję całą grupę naszych reprezentantów i mogę powiedzieć, że dzieje się. Wielu z nich poczyniło w ostatnim okresie postępy, poziom jest bardzo wysoki. Fajne jest to, że nowi gracze cały czas naciskają tych, którzy w kadrze są już dłuższy czas. Z punktu widzenia trenera to wymarzone warunki pracy.
PLUSLIGA.PL: Chyba tych klasowych graczy mamy więcej niż w czasach, gdy grałeś jeszcze w siatkówkę?
Myślę, że to prawda, mamy ich więcej. Składa się na to wiele czynników. Coraz trudniej nie tylko zdobywać medale, ale nawet utrzymywać się w PlusLidze, bo poziom rośnie. Przychodzą do Polski światowe gwiazdy, liga poszła do góry, zatem i reprezentacja także. Nikt nie dostaje niczego za darmo w PlusLidze, trzeba się bić o dobre wyniki. Ta walka się kumuluje, zawodnicy się do niej przyzwyczajają, oswajają się z taką pracą i żeby móc się utrzymać w elicie, muszą rywalizować każdego dnia. Stali się większymi profesjonalistami.
PLUSLIGA.PL: Większymi niż za twoich czasów?
My też byliśmy profesjonalistami, ale w siatkówce zmieniło się przez ostatnie lata bardzo dużo. Nie mieliśmy wcześniej takich możliwości, zarówno jeżeli chodzi o statystykę, badania motoryczne. Obecnie wszystko jest pod drobiazgową kontrolą, zawodnik nie może sobie pozwolić na chwilę słabości, bo zaraz będzie to widoczne w pomiarach czy po prostu wynikach na boisku. Zawodnicy w PlusLidze cały czas są gotowi, bo muszą uważać. Żeby grać w tej lidze, pokazywać się z dobrej strony, trzeba się pilnować. Dziś mierzymy i sprawdzamy graczy pod tak wieloma kątami, że wiemy o ich formie niemal wszystko. Weszła do siatkówki nowa technika, korzystamy z nowinek, technologii – w moich czasach o czymś takim nawet nie marzyliśmy. To zasługa całej ligi, klubów, dobrego szkolenia młodzieży. Nasze kluby chcą się rozwijać, a dzięki temu mamy stały dopływ utalentowanej młodzieży. No i nie ma nudy - cały czas coś się dzieje, w PlusLidze co chwilę padają jakieś niespodziewane wyniki, zespoły walczą o swoje miejsce. Mamy ciekawe i fantastyczne rozgrywki.
PLUSLIGA.PL: PlusLiga to idealne miejsce do nauki dla młodego trenera?
Kiedyś ktoś mi powiedział, że jeśli zostanę pierwszym trenerem to dopiero wtedy zobaczę, co to znaczy pracować w siatkówce. No i to się zgadza. Jako gracz skupiałem się na sobie, rozgrywanych meczach, brałem prysznic i szedłem do domu. Teraz robię dużo więcej rzeczy i odpowiadam za całą grupę. Jako pierwszy trener musisz przede wszystkim dużo rozmawiać ze swoimi zawodnikami, być na bieżąco z tym, co dzieje się w szatni i ich prywatnym życiu. Nie sprawia mi to wielkiego kłopotu, bo zawsze byłem - także jako zawodnik - osobą, która łatwo nawiązywała kontakty, także z trenerami. Lubiłem, żeby między nami było wszystko jasne, jeśli z drugiej strony płynęła pozytywna, ciepła informacja zwrotna to zawsze było mi lżej pracować. Staram się być taki sam dla moich graczy. Zbieram wszystkie informacje niczym komputer i staram się je przetworzyć.
PLUSLIGA.PL: Czasem w pracy przychodzą momenty, gdy trzeba komuś podziękować za pracę, rozstać się. W ligowej siatkówce właściwie dzieje się tak co roku. Jak sobie z tym radzisz?
Uczę się, nadal się tego uczę. Każdy to inaczej odbiera. Jeden powie, że rozumie, nie okaże zdenerwowania, inny z kolei wybuchnie. Tego się nie da uniknąć w mojej pracy - podejmowania decyzji. Nadal jednak mocno przeżywam takie chwile, czasem odnoszę wrażenie, że może nawet bardziej niż ta osoba, której dotyczy decyzja.
PLUSLIGA.PL: Na igrzyska w Paryżu najpewniej pojedzie znowu tylko dwunastka, zatem pewnie jeden libero. Jako były gracz z tej pozycji uważasz, że to nie fair?
Chyba wszyscy się zgodzą, że ten przepis jest do pilnej zmiany, prawda? We wszystkich innych siatkarskich rozgrywkach obowiązuje czternastka, tak pracujemy i gramy na co dzień, tylko nie na najważniejszym turnieju dla każdego sportowca. Obecna sytuacja będzie generowała przykre chwile, bo nasz boss dojdzie do takiego momentu, gdy będzie musiał zdecydować, kto leci do Paryża. A za nim w ogóle zacznie myśleć będzie miał już dwa miejsca mniej niż w innych turniejach. To dla nas wszystkich kiepska sprawa, bo żyjemy przez te wszystkie lata niemal jak rodzina. A potem musisz powiedzieć kilku chłopakom, że jednak to nie oni jadą na najważniejszy turniej czterolecia. A jeśli jako libero może polecieć tylko jeden to napięcie jest olbrzymie. Nie zazdroszczę mu, że będzie się musiał zdecydować, ale jak już wybierze to my wszyscy jesteśmy jedną drużyną i będziemy podążać w kierunku, który wyznaczył.
PLUSLIGA.PL: W Jastrzębskim Węglu spędziłeś dziesięć sezonów jako gracz, tyle samo co Jakub Popiwczak, jeden obecnych z liderów tej ekipy. Sentyment pozostał?
No pewnie! Mieszkam niedaleko, to znaczy poza sezonem ligowym, i widzę jak ten klub się rozwija. Powstała piękna hala, prowadzą akademię, ściągają młodzież z regionu i znajdują prawdziwe perełki, jak Kuba. Inwestują w niego, dbają, zapewniają warunki do rozwoju. To jest fajne, że ktoś docenia chłopaka, który pewnie oddałby wiele za ten klub. A on oddaje klubowi to, co w niego zainwestowano, będąc jednym z najlepszych libero w naszym kraju.
PLUSLIGA.PL: Pracujesz na co dzień w Cuprum Lubin, które nie walczy o medale PlusLigi. Jakie są największe wyzwania?
Mam wrażenie, że co roku udaje nam się budować ciekawą drużynę. Ostatni sezon to wzloty i upadki, nie jestem z niego zadowolony. Moim osobistym marzeniem jest to, by Cuprum się stale rozwijało, szło do przodu. Naszym największym problemem jest to, by zatrzymać najzdolniejszych graczy na dłużej niż sezon czy dwa. To jest oczywiście naturalne, że bogatsi będą wyciągać ciekawych graczy, ale marzy mi się sytuacja, że jesteśmy w stanie stworzyć na tyle atrakcyjne warunki, że nasz skład zyska większą stabilność. Dziś gdy tylko ktoś się u nas wybija, zaraz otrzymuje ofertę nie do odrzucenia i musimy zaczynać budowę od nowa. Z jednej strony to kombinowanie jest fajne, ale z drugiej stabilizacja wiele ułatwia. To trochę przypomina sytuację, jakbyśmy biegli i nagle ktoś by nas łapał za koszulkę i cofał na linię startu. Czasem to jest z pożytkiem dla innych.
PLUSLIGA.PL: Jak to?
Choćby w tym sezonie odszedł od nas Moustapha M’Baye. Pomyślałem ostatnio, że chłopak zdobył mistrzostwo Polski, świetnie wszedł w zespół Jastrzębskiego Węgla, a my mieliśmy swój minimalny udział w jego sukcesie. Trudno było stawać mu na drodze, gdy dostał życiową szansę. I jak wszyscy widzieliśmy, potrafił ją wykorzystać.
PLUSLIGA.PL: Być polskim trenerem w PlusLidze to...
Być szczęściarzem, przynajmniej ja tak uważam. Zostałem asystentem Marcelo, bo mnie o to poprosił, potem w ostatniej chwili dostał pracę we Francji i klub postawił na mnie. Byłem we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Zostałem rzucony na głęboką wodę i jak do tej pory nie utonąłem. Pracuję ciężko, żeby się w tym zawodzie utrzymać, bo konkurencja jest spora, wielu świetnych szkoleniowców tylko czeka na okazję pracy w PlusLidze. Ktoś kiedyś powiedział, że trenerem się bywa. Ja na razie jestem w czepku urodzony, bo dostałem jeszcze propozycję bycia asystentem w reprezentacji Polski i bardzo wiele się tutaj uczę każdego dnia. Daj Boże, żeby to tak dalej fajnie się układało.