Paweł Woicki: efekty przyjdą
Siatkarze Asseco Resovii zapowiadali, że jadą do Kędzierzyna zrewanżować się rywalom na inauguracyjną wpadkę. Z planów jednak nic nie wyszło. ZAKSA bezsprzecznie była lepsza, a rzeszowianie niespodziewanie zagrali bardzo słabo. Paweł Woicki twierdzi, że efekty ciężkiej pracy jaką zespół wykonuje na treningu przyjdą.
PlusLiga: - Porażka w tak kiepskim tylu na pewno zmąciła wam świąteczna atmosferę.Paweł Woicki:- Na pewno tak i w smutnych nastrojach udaliśmy się na święta. Nie ma się co oszukiwać. Mamy taką drużynę, która powinna wygrać w Kędzierzynie. Obojętnie gdzie jedziemy to jedziemy po zwycięstwo. Mamy bardzo duży potencjał i świetne przygotowanie taktyczne, ale niestety nie potrafiliśmy tego pokazać.
- Dlaczego zatem nie mogliście w pełni pokazać swoich walorów?
- Sami nie wiemy. Nic się nam nie kleiło, a bardzo się staraliśmy. Graliśmy równo mniej gdzieś do 17-18 punktu, a później nagle nam odskakiwali. To nie jest dobry prognostyk, ale nie pozostaje nam nic innego jak dalej pracować i walczyć.
- Czy ZAKSA zagrała na wyższym poziomie niż w pierwszym meczu w Rzeszowie?
- Myślę, że był on podobny tylko dużo lepiej spisywali się na zagrywce. Ich serwis był naprawdę super i jest dla nich ogromnym atutem
- W poprzednim meczu z Treflem mimo wygranej wasza gra też pozostawiała wiele do życzenie. Może zespół jest w jakimś dołku?
- Trefl to nie tej klasy przeciwnik co ZAKSA, aczkolwiek naprawdę jesteśmy dobrze przygotowani. Nie doszukiwałbym się jakiegoś tutaj kryzysu. Ciężko pracujemy i wydaje mi się, że jesteśmy w dobrej dyspozycji fizyczno-taktycznej, a to już jest połowa sukcesu. Chodzi tylko teraz, żeby to wykonać na boisku. Te założenia taktycznie nie udało się nam niestety zrealizować w Kędzierzynie, gdzie zagraliśmy słabo w każdym elemencie.
- Może za szybko przestaliście wierzyć, że można wygrać. Bo po kilku nieudanych waszych akcjach widać było jak jeden na drugiego spoglądał…
- Wydaje mi się, że tak nie było. Od początku do końca jesteśmy na boisku zespołem. Dużo sytuacji, takich długich wymian po kilku obronach przegraliśmy i to na pewno deprymuje i człowiek czuje się źle
- Może więc waszym problemem są zbyt częste rotacje w składzie i brak tej stałej wyjściowej szóstki. Nie przeszkadzają wam te rotacje co mecz?
- Trener o tym decyduje, a my na treningach ćwiczymy we wszystkich kombinacjach. Jesteśmy na to przygotowani, że każdy z nas może grać. Z Treflem nikt się nie spodziewał, że wyjdzie akurat taka szóstka, w Kędzierzynie wyszła nieco inna. My akceptujemy decyzje trener i gramy. Każdy z nas musi na boisku dawać z siebie wszystko. Nie ma tutaj żadnych niesnasek czy czegoś w tym stylu. Po prostu każdy z nas jest bardzo dobrym graczem i mamy wyrównany 12-osobowy skład.
- W minionym sezonie Paweł Woicki przyzwyczaił wszystkich do gry na najwyższym poziomie. W tym jednak tak nie jest. Może ciężko jest “zaaklimatyzować” się w Rzeszowie?
- Klimat służy jak najbardziej i bardzo dobrze czuję się w tym mieście. Staramy się zmieniać jako gracze. Bardzo dużo pracuję nad tym, żeby zmienić swój styl rozegrania z tego częstochowskiego na taki stabilny i nieco inny. Nie jest to takie łatwe, ale mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej i kiedyś ktoś mi powie, że gram zupełnie inaczej. Cały czas nad tym mocno pracuję. Z tego właśnie wychodzą jakieś błędy. Chłopaki nie potrafią skończyć piłki bo nie jest ona tak dograna jak powinna być. Ale spokojnie. Praca, praca i jeszcze raz praca, a efekty przyjdą. Powrót do listy