Paweł Woicki: to będzie już zupełnie inna rywalizacja
PLUSLIGA: Znów wracają wspomnienia, takie małe deja vu jak w 2013 roku, kiedy to PGE Skra Bełchatów z Pawłem Woickim w składzie zmierzyła się w ćwierćfinale z Asseco Resovią.
PAWEŁ WOICKI (rozgrywający Asseco Resovii Rzeszów): W tamtym momencie to było wielkie granie i spodziewam się tego samego teraz.
- Czy ta rywalizacja może również być tak zacięta i emocjonująca jak przed ośmioma laty, kiedy żyła nią cała Polska, czy jednak to jest już inna sytuacja?
- Myślę, że to będzie już zupełnie inna rywalizacja i nawet nie chodzi mi o ten dwumecz, ale o całą konstrukcję ligi. W tamtym momencie było tak, że obie drużyny zdawały sobie sprawę, że kto wygra tę rywalizację, to najprawdopodobniej sięgnie po mistrzostwo Polski. Tak wówczas też było. W tej chwili myślę, że nikt by już nie odważył się czegoś takiego powiedzieć. Na pewno ta rywalizacja może zbudować drużynę na tyle, żeby wygrać mistrzostwo, ale już z taką pewnością siebie, żeby wygrać to złoto już tego nikt nie powie, bo jest przecież ZAKSA, która gra kapitalnie.
- Po trzech latach przerwy Asseco Resovia znów gra w fazie play-off, ale pewnie apetyty na osiągnięcie czegoś więcej, czyli medalu, są duże?
- Dla nas najważniejsze jest to, żeby jak gdyby budować drużynę, rosnąć z tym sezonem i to się nam do tej pory udaje. Miejmy nadzieję, że będzie to tak do samego końca.
- Nie żałujecie trochę, że tą porażką w Olsztynie skomplikowaliście sobie sytuację i zamiast zaczynać rywalizację w Rzeszowie, czeka was najpierw wyjazd do Bełchatowa…
- To co było jest już za nami i nie oglądamy się. Jedziemy w piątek do Bełchatowa, żeby w sobotę o godz. 20.30 zagrać dobre spotkanie i je wygrać.
- Czy w sytuacji gdzie gra się przy pustych trybunach ta własna hala faktycznie jest aż tak dużym atutem?
- Własna hala, oświetlenie, zawsze to jest atut. Było kilka miejsc w Polsce, gdzie kibice zdecydowanie wpływali na wyniki spotkań, a mam tu na myśli zwłaszcza Zawiercie i Rzeszów. To są takie miejsca gdzie ci kibice mieli bardzo duży wpływ na to jak drużyna grała. Myślę, że Olsztyn też był takim specyficznym miejscem z kibicami. Teraz troszkę się to wyrównało, ale ten atut własnej hali jest. Zawsze bezpieczniej jest grać u siebie.
- Wspomnienia z rywalizacji w tym sezonie z PGE Skrą są miłe, bo dwukrotnie wygraliście – w Bełchatowie 3-2 i na Podpromiu 3-0. Przewaga psychologiczna jest po waszej stronie…
- Myślę, że play-off to jest play-off. To troszkę inne granie. Nie ma co myśleć, że wygraliśmy z nimi dwa mecze tylko trzeba skoncentrować się, żeby właśnie teraz zwyciężyć. Tak naprawdę teraz liczą się tylko te mecze, które zagramy.
- W takim krótkim play-off, gdzie gra się do dwóch wygranych, co może być najistotniejsze?
- Konsekwencja i wiara w to co się ma zrobić. My do tej pory w to wierzyliśmy i to jest najważniejsze. To daje spokój. Wiara w jeden element, jedną rzecz, może się nie sprawdzić, bo jak to zawiedzie, to tylko zostaje rozczarowanie, niepewność i nerwy. Wiemy co mamy robić na boisku i myślę, że będzie dobrze, a musimy być spokojni i trzymać chłodne głowy cały czas.
- Oba zespoły znają się bardzo dobrze, więc chyba ciężko na tym etapie o jakiś element zaskoczenia?
- Myślę, że można i są jeszcze jakie dodatkowe aspekty. Każda drużyna próbuje je przygotować; było trochę czasu, żeby przygotować się do tego play-off. Zaskoczyć można np. w byciu lepszym w elementach, w których do tej pory się nie błyszczało, albo zakrycie czegoś. Na końcu jednak to przede wszystkim siła, technika i umiejętności indywidualne zawodników zadecydują o sukcesie.
- Pracując w kadrze bardzo dobrze pan poznał Michała Mieszko Gogola. Taka znajomość trenerskiego warsztatu szkoleniowca rywali może w jakiś sposób pomóc?
- Na pewno znam jakąś filozofię Mieszka, ale mamy takich trenerów, że nie potrzebujemy tego typu informacji. Najważniejsza jest wiara we własną drużynę i we własne umiejętności, a nie szukanie jakichś zagwozdek u przeciwnika.
- Presja zawsze towarzyszy sportowej rywalizacji, ale czy w tym przypadku nie wzrośnie, bo jednego z tych wielkich klubów zabraknie w czwórce i na pewno będzie to duże rozczarowanie?
- Od tego są zawodnicy, żeby sobie z presją radzić. To jest najfajniejsze w sporcie grać pod dużą presją. Granie meczów tylko tak, żeby grać bez presji, to chyba nie jest piękno sportu.
- Jak wygląda dyspozycja zespołu po sparingach ze Ślepskiem?
- Najważniejsze, że wszyscy są zdrowi i drużyna może się w pełni przygotowywać do tych meczów, a sparingi sparingami. Sobota to zweryfikuje, a potem kolejna. Trzeba grać i najważniejsze, że wszyscy są gotowi do tego.
Powrót do listy