Paweł Woicki: widzę światełko w tunelu
Siatkarze Transferu Bydgoszcz mimo, że przegrali kolejny mecz, po zostawili po meczu w Rzeszowie po sobie dobre wrażenie, W konfrontacji z mistrzem Polski skazywani byli na pożarcie, ale wcale tak łatwo skóry nie sprzedali.
- Jest dla nas jakieś światełko w tunelu, bo gra zaczyna się nam powoli zawiązywać – mówi Paweł Woicki, rozgrywający Transfera Bydgoszcz. - Wszyscy zaczynamy się lepiej rozumieć. Oczywiście nie powiem, że jesteśmy zadowoleni po tym meczu. W IV secie do stanu 16:16 graliśmy naprawdę równo i mieliśmy siłę, żeby wygrać. Niestety, nasza niekonsekwencja w niektórych elementach sprawiła, że przegraliśmy. Tu nie chodzi już o zgranie, ale bardziej o nasze błędy, które zadecydowały o porażce. Mamy nadzieję, że w następnym meczu będzie jeszcze lepiej. O mistrzostwo Polski może nie będziemy się bili, ale myślę, że będziemy w stanie sprawić pozytywne niespodzianki.
PlusLiga: - Sobotni mecz składał się jakby z dwóch części, a wy dopiero zaczęliście grać lepiej po tej „dużej przerwie”. Dlaczego?
- W dwóch pierwszych setach nie wiedzieliśmy za bardzo czego się po sobie spodziewać, zresztą w tym pierwszym do połowy też było ciekawie. Nie za długo ze sobą trenowaliśmy i pojawiają się takie sytuacje, które są do wyeliminowani i trzeba je poprawić. Po przegranych dwóch setach nie ma co zwieszać głów. Resovia to nie są jak ja to mówię patyki od kaszanki czy jacyś tam słabi gracze tylko mistrz Polski. Bardzo dobra drużyna z dwunastką świetnych graczy. Nawet jak się przegra seta do trzynastu to trzeba grać następnego i to się nam udało. W szatni na tej przerwie nie musieliśmy nic sobie mówić. Każdy wiedział po co do Rzeszowa przyjechał - odbudowywać naszą grę. Chcieliśmy wyjść i nie dostać znów do 13, bo to może tylko zachwiać pewność siebie, a tak pewność siebie powoli jest budowana. W IV secie do stanu 16:16 graliśmy nieźle, później trzy proste błędy, które mogliśmy wyeliminować i do końca byłoby równo.
PlusLiga: - Sezon zaczął pan jako zawodnik AZS Politechniki Warszawskiej, ale zdecydował się na grę w Transferze, który pod względem sportowym jest znacznie niżej notowany niż ekipa ze stolicy, w której też miał pan pewne miejsce w składzie.
- Na pewno Politechnika jest dobrą drużyną, tylko tak naprawdę nie miałem tam podpisanego normalnego kontraktu i szukałem cały czas pracodawcy. Bydgoszcz mimo, że przegrała cztery spotkania to uważam, po meczu w Rzeszowie, że ma naprawdę w sobie duży potencjał. Każdy z nas pokazał, że na dużo go stać i dlatego też przyszedłem do tej drużyny, bo w nią wierzę.