Paweł Woicki: zagrywka była kluczem do zwycięstwa
PLUSLIGA: Wygraliście z Asseco Resovią doprowadzając w rywalizacji o półfinał do remisu. W tym emocjonującym meczu kluczową role odgrywała u was zagrywka...
PAWEŁ WOICKI (rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn): Na pewno dużo lepiej zagrywaliśmy niż w pierwszym meczu w Olsztynie. Mimo, że wówczas wygraliśmy dwa pierwsze sety, to graliśmy fatalnie serwisem. Teraz było dużo lepiej i to był klucz do sukcesu. Też jednak potrafiliśmy utrzymać piłkę w grze przy mocnej zagrywce Thibault Rossarda.
Czyli teraz pewnie trochę żal tego przegranego pierwszego meczu w Olsztynie, gdzie prowadziliście 2-0 ?
PAWEŁ WOICKI: Myślę, że nie można tak do tego podchodzić, bo to jest sport. Spotkały się czwarta z piątą drużyną. Myślę, że emocje muszą być, a to że myśmy wygraliśmy w Rzeszowie, a oni u nas, to jest to tylko część pracy. W niedzielę wyjdziemy mam nadzieję z otwartymi głowami, pełni sił i sprostamy zadaniu, jakie sobie postawiliśmy.
Mecz w Rzeszowie pokazał też, że jesteście mocni psychicznie, bo zarówno losy pierwszej partii, jak i czwartej odwróciliście w samej końcówce…
PAWEŁ WOICKI: Trener w szatni powiedział nam, że zdobyliśmy z 24 punktów 21 w ostatnich meczach i z tego możemy być dumni, bo przecież teoretycznie nie jesteśmy drużyną topową, ale dobijamy się do tego. Mamy jakiś tam swój obrany styl – sprawdzony i wytrenowany. Z tego jesteśmy zadowoleni i granie razem na boisku sprawia nam przyjemność.
Ten IV set uciekał wam w końcówce. Rywale wyszli na prowadzenie 22:20, ale wasza odpowiedź była fantastyczna – cztery punkty z rzędu przy skutecznej zagrywce…
PAWEŁ WOICKI: Jeśli spojrzeć na efektywność zagrywki Tomasa Rousseauxa, czyli ilość asów do zepsutych serwisów, to jest to jedna z lepiej zagrywających osób w PlusLidze. On ma naprawdę bardzo dobry flot.
Jak może wyglądać ten decydujący niedzielny mecz?
PAWEŁ WOICKI: Resovia na pewno będzie grała bardzo trudną zagrywką i znów będziemy musieli się temu przeciwstawić. Myślę, że będzie to bardzo podobne spotkanie do tego sobotniego.
Pamięta pan kiedy ostatni raz wygrał w hali Podpromiu?
PAWEŁ WOICKI: Na pewno wygrałem zaraz w pierwszym sezonie, jak odszedłem z Rzeszowa. Przyjechałem z Bydgoszczą i było 3-0 w sezonie 2009/2010. Później to może ze Skrą się zdarzyło, ale to też było dawno. Ale tamten mecz sprzed ośmiu lat pamiętam dobrze, bo zawsze jest fajnie wygrać z klubem, z którego się odeszło. Lubię przyjeżdżać do Rzeszowa, bo przy tej publiczności zawsze gra się kapitalnie. Oczywiście, że lepiej mieć za sobą tych kibiców i być w ich zespole. Podpromie, to jest arena na którą każdy siatkarz w PlusLidze czeka, żeby przyjechać i zagrać mecz.
Powrót do listy