Paweł Zagumny: całe moje życie to jeden wielki mecz
Od kilku dni w księgarniach dostępna jest autobiografia Pawła Zagumnego „Życie to mecz”. Książka opowiada o życiu i karierze jednego z najwybitniejszych rozgrywających na świecie.
PLUSLIGA.PL: Niewielu siatkarzy decyduje się na spisanie własnego życia. Kiedy zrodził się w panu pomysł napisania autobiografii?
PAWEŁ ZAGUMNY: Było to krótko po FIVB Mistrzostwach Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014. Zadzwonił do mnie Krzysiek Wajs (Wydawnictwo AKURAT – przyp. red.), że pojawił się taki pomysł i, że byłoby miło gdybym spisał swoje wspomnienia, życie i całą karierę. Przyznam, że zastanawiałem się nad tym dosyć długo, bo na początku nie wydawało mi się to jakimś superpomysłem. Z czasem zdecydowałem się jednak podjąć to wyzwanie.
Jak długo trwały prace nad książką?
PAWEŁ ZAGUMNY: Od stycznia do końca sierpnia.
Co było najtrudniejsze przy pisaniu tej osobistej książki. Spojrzenie na siebie z perspektywy czytelnika czy dobór treści i materiałów?
PAWEŁ ZAGUMNY: Myślę, że najtrudniejszy był właśnie dobór informacji i treści, które miałyby być zawarte w tej książce. „Życie to mecz” jest publikacją która opowiada przede wszystkim o sporcie, ale także trochę o życiu prywatnym i mojej młodości. Nie chciałem szukać wielkich sensacji i spraw, które będą niewygodne dla innych.
Czy wzorował się pan na jakimś innym autorze? Mało jest wydanych siatkarskich biografii…
PAWEŁ ZAGUMNY: Przeczytałem kilka biografii innych sportowców, ale nie starałem się z nich w jakiś sposób korzystać. Wspólnie z panem Cezarym Kubaszewskim (redaktorem „Życie to mecz” – przyp. red.) uzgodniliśmy taką formułę książki, która zupełnie dobrze nam się udała.
Wiadomo, że cała książka jest bardzo osobista, ale który rozdział jest panu szczególnie bliski?
PAWEŁ ZAGUMNY: Myślę, że w każdym rozdziale można znaleźć coś takiego. Przyznam szczerze, że część rzeczy musiałem sobie przypominać, a nawet posiłkować się niektórymi wycinkami z gazet, które zachowały się z tamtych lat. W pamięci powoli zaczęło zacierać się to, co wydarzyło się jakiś czas temu. Nie chciałem napisać czegoś inaczej niż było, dlatego czasem musiałem korzystać z takiej pomocy. Bardzo sentymentalny jest powrót do młodzieńczych lat, na Ursynów. Każdy klub i każdy medal zdobyty z reprezentacją, który jest opisany w książce, wywarł duży wpływ na moją karierę i jest ważną częścią mnie.
W książce dużą rolę odgrywa też szata graficzna. Miał pan jakąś trudność przy doborze zdjęć do publikacji, czy raczej nie było z tym kłopotu?
PAWEŁ ZAGUMNY: Zdjęć do wyboru było bardzo dużo, a jeśli pojawiały się problemy to raczej formalne: czyją są własnością, czy trzeba będzie prosić o pozwolenie na ich użycie i tego typu kwestie. Większa część pochodzi jednak z prywatnych archiwów, a to zawsze ułatwiało sprawę.
Kto był pana pierwszym recenzentem?
PAWEŁ ZAGUMNY: Myślę, że pierwszym recenzentem był mój teść – Andrzej Brochocki, który przeczytał rękopis książki. Jego uwagi pomogły nam nieco zmienić formułę „Życie to mecz”.
No właśnie, „Życie to mecz” to tytuł pańskiej autobiografii. Który mecz, w takim razie najlepiej opisuje życie Pawła Zagumnego?
PAWEŁ ZAGUMNY: Myślę, że całe moje życie to jeden wielki mecz. Od dwudziestu pięciu lat, zajmuję się siatkówką na arenie krajowej i międzynarodowej, także wszystko kręci się wokół tego sportu i wszystko jest mu podporządkowane. Myślę, że tytuł jest trafiony aczkolwiek, to jedyna rzecz, która nie była moim pomysłem.
Sporo działo się ostatnio w pana życiu: koniec kariery reprezentacyjnej, przeprowadzka do Warszawy. Kiedy znalazł pan czas na pisanie książki?
PAWEŁ ZAGUMNY: Rzeczywiście czasu nie było wiele. Razem z redaktorem Kubaszewskim organizowaliśmy spotkania na Skype czy długie rozmowy telefoniczne. Przez te osiem miesięcy odbyliśmy kilkanaście takich spotkań. Największą pracę, czyli spisywanie wspomnień wykonał Cezary, ja tylko opowiadałem mu różne historie. Nie było to więc takie dosłowne „pisanie książki”.
Za panem już pierwsze treningi z AZS Politechniką Warszawską. Jak pan ocenia potencjał tej drużyny przed nowym sezonem?
PAWEŁ ZAGUMNY: Myślę, że potencjał w drużynie jest. Wiadomo, że większość chłopaków to zawodnicy, którzy nie grali w PlusLidze albo tacy, którzy grali jeden lub dwa sezony. Na pewno potrzebują ogrania, takiego wejścia w styl gry w profesjonalnej lidze, co nie jest łatwe. Będę starał się im pomagać i dawać im jakieś wskazówki, ale nie chcę ich pouczać. Chcę normalnie grać i być czynnym zawodnikiem .
Pana zmiennikiem jest Jan Firlej. To młody 18-letni chłopak. Jak ocenia pan jego umiejętności?
PAWEŁ ZAGUMNY: Myślę, że ma spore umiejętności, bo inaczej Jakub Bednaruk nie wziąłby go do zespołu. Janek ma spory potencjał, ale przed nim jeszcze bardzo dużo pracy.
Podpatruje pana na treningach?
PAWEŁ ZAGUMNY: Myślę, że nie ma wyboru (śmiech). Będąc po drugiej stronie siatki, musi mnie podpatrywać. Od czasu do czasu staram się podrzucić mu jakieś wskazówki. Myślę, że za jakiś czas, może być dobrym zawodnikiem, ale wszystko jest w jego rękach.
Niedawno zakończył się Puchar Świata. Jak pan oceni swoich kolegów?
PAWEŁ ZAGUMNY: Ich występ był udany, a co do ostatniego meczu to nie ma potrzeby szukać wielkich wytłumaczeń. Wszystko zależało od dyspozycji dnia. Znakomity mecz zagrali Zajcew i Juantorena. Statystycznie na pięć meczów my wygramy cztery, a Włosi jeden. W decydującym meczu Pucharu Świata, Italia trafiła na nasz słabszy dzień.