Paweł Zatorski: najważniejszy dla mnie był awans do czwórki
W półfinale mistrzostw Polski PGE Skra Bełchatów prowadzi z Jastrzębskim Węglem 2:0. – Musimy pamiętać, że to jeszcze nie koniec rywalizacji – mówi libero bełchatowskiej Skry Paweł Zatorski.
Plusliga: Czy wygrana w drugim meczu z Jastrzębskim Węglem to była świetna gra PGE Skry Bełchatów, czy słabszy dzień jastrzębian?
Paweł Zatorski: Myślę, że to był ich równie dobry mecz jak w niedzielę, tyle, że my się przeciwstawiliśmy dobrą grą w pierwszym secie na ich świetną grę. Myślę, że to ich mocno podłamało, bo mimo naprawdę dobrych zagrań i dobrego poziomu w tym secie, to my wyciągnęliśmy końcówkę. Rywale poczuli, że będzie ciężko, bo mieli w pamięci pierwszy przegrany pojedynek. Cieszymy się z dwóch wygranych meczów na własnym boisku, ale musimy pamiętać, że to jeszcze nie koniec rywalizacji.
- W poniedziałek Jastrzębski Węgiel nie miał ani jednego bloku. Rzadko zdarza się taki mecz.
- Nicolas Uriarte zagrał koncert i cieszymy się, że całą drużyną pomogliśmy mu w tym zadaniu i wykorzystaliśmy jego świetne rozegranie. Oby było tak dalej.
- Nie zdarzało się jeszcze, aby w play offach odwrócić losy walki. Jesteście pewni zwycięstwa w kolejnym meczu?
- Jestem przekonany, że Michała Kubiaka ciężko jest złamać przy jakimkolwiek wyniku. On w Jastrzębiu zrobi wszystko, by jednak wyrwać nam dwa zwycięstwa. Także my jedziemy tam się bić. Wiem, że kibice w pomarańczowych barwach pomogą im tak samo, jak nam pomogli nasi kibice i dzisiaj i wczoraj. I że będzie dużo trudniej niż w Bełchatowie.
- W trzecim, wysoko wygranym secie, wszystko wam wychodziło.
- To już była duża przewaga z naszej strony, ale dla nas jest najważniejsze to, że wygraliśmy. Nie ważne w jakim stylu. Musimy się skupić na kolejnym meczu.
- Na początku sezonu mówiliście, że jako nowy zespół będzie szukać swojego stylu gry. Czy to już jest właśnie to, czego szukaliście? Czy jeszcze chcecie coś poprawić?
- Myślę, że ogólnie graliśmy najrówniej w Pluslidze ze wszystkich zespołów z tej czwórki. Zaksa Kędzierzyn-Koźle wypaliła w półfinale Pucharu Polski, Jastrzębie dobrze się pokazało Final Four Ligi Mistrzów, ale nikt nie ustrzegł się wpadek. My się cieszymy, że w najważniejszych meczach sezonu, właśnie w tej chwili, potrafimy się skoncentrować i wyrwać zwycięstwa Jastrzębiowi - mocnej drużynie, która gra na fali.
- Po pierwszym meczu trener Miguel Angel Falasca powiedział, że to był bardzo ważny wygrany tie break, bo zarówno w Pucharze CEV jak i Pucharze Polski przegraliście pięciosetowe pojedynki. Czy ten wynik dodał wam skrzydeł?
- Dodał skrzydeł. Pierwszy mecz był o bardzo wczesnej porze. Wiedzieliśmy już przed nim, że ten kto go przegra będzie w gorszej sytuacji, bo będzie miał całą niedzielę i poniedziałek na rozmyślanie o porażce. My mieliśmy spokój, mogliśmy się skoncentrować na tym, co jeszcze możemy lepiej zrobić w kolejnym pojedynku. Widać, że Jastrzębianie mocniej się stresowali.
- Przed sezonem nikt nie chciał mówić o medalach, tłumacząc się tym wielkimi zmianami w klubie. Jednak walczycie o podium.
- Ja mówiłem, że najważniejszy dla mnie jest awans do pierwszej czwórki i walka o medale. To jest ta wisienka na torcie całej gry w Pluslidze. I tak naprawdę ani Puchar Polski, ani żadne inne rozgrywki, może poza Ligą Mistrzów, nie dostarczają takich emocji jak właśnie walka o medal mistrzostw Polski. Czekałem z niecierpliwością na powrót do wielkiej czwórki i mówiłem, że to co się w niej wydarzy nie ma dla mnie znaczenia. Najważniejsza jest gra. Dobrze skoncentrowaliśmy się na naszym zadaniu i mam nadzieję, że będzie tak dalej.