Paweł Zatorski: studzimy głowy i walczymy z Brazylią
Biało-czerwoni po bardzo zaciętym i wyrównanym spotkaniu pokonali w sobotę reprezentację USA w pięciu setach i w niedzielę, po raz drugi z rzędu, zagrają w wielkim finale mistrzostw świata. Podobnie jak cztery lata temu przeciwnikami Polaków będą Brazylijczycy, którzy w drugim półfinale pokonali Serbów 3:0.
- Jeszcze kilka miesięcy temu reprezentacja USA była od nas zdecydowanie lepsza, ale po pierwszym secie z Włochami, który rozegraliśmy na świetnym poziomie, sądziłem, że mamy z nimi szanse – mówił po ostatnim meczu grupowym trzeciej rundy mistrzostw świata Vital Heynen, szkoleniowiec reprezentacji Polski. Wczoraj okazało się, że trener biało-czerwonych miał rację. Polacy w pięknym stylu pokonali Amerykanów w tie-breaku i awansowali do finału mistrzostw świata.
Pierwszy set padł łupem biało-czerwonych, ale kolejne dwa już zapisali na swoim koncie rywale Polaków. Amerykanie świetnie serwowali, ale popełniali też trochę błędów. Sygnał do walki i odrabiania strat w trzeciej partii dali zmiennicy – Grzegorz Łomacz, Dawid Konarski i Jakub Kochanowski. Tej odslony meczu jeszcze nie udało się wygrać, ale w kolejnych dwóch już byli lepsi Polacy i to oni mogli się cieszyć ze zwycięstwa. – Ze Stanami grało nam się zawsze bardzo ciężko, ale w trzecim secie zaczęliśmy wracać do gry, co zaowocowało dobrą grą w kolejnej partii. Trzymaliśmy Amerykanów na dystans i udało się wygrać – analizował to spotkanie Dawid Konarski, atakujący reprezentacji Polski.
Reprezentacja USA w opinii wielu ekspertów była uważana za najlepiej zorganizowany zespół, który gra świetną siatkówkę, ale biało-czerwoni na to spotkanie wyszli bardzo zmotywowani i bez strachu przed rywalami. – W trakcie turnieju trener powtarzał nam, że jesteśmy w stanie z nimi walczyć. My w to uwierzyliśmy, w jego teorie, czasami dziwne, ale jak widać zdające egzamin – przyznał Paweł Zatorski, libero reprezentacji Polski.,
Jutro Polaków czeka kolejny ciężki bój z Brazylijczykami o złoto mistrzostw świata. - Turniej się jeszcze nie skończył. Studzimy głowy i walczymy jutro z Canarinhos, bo jesteśmy w stanie z nimi wygrać. Fizycznie jesteśmy już zmęczeni, ale na pewno damy z siebie wszystko – zakończył Zatorski.
Wielki finał mistrzostw świata odbędzie się jutro o 21:15. Wcześniej, bo o godzinie 17, Serbia zagrał z USA o brązowy medal.