Peter Veres: dziękuje klubowi i kibicom za wsparcie
Zespół wicemistrza Polski – Asseco Resovii opuściło już dwóch zawodników. Peter Veres i Wojciech Grzyb. Węgierski przyjmujący przez miniony sezon reprezentował barwy zespołu z Rzeszowa, natomiast były środkowy reprezentacji Polski przez pięć sezonów.
W sporcie zawsze ktoś jest zwycięzcą, a ktoś przegranym – mówi o mijającym sezonie Peter Veres. - W walce o złoty medal to my jesteśmy w roli przegranych i myślę, że zwycięstwo PGE Skry nie podlegało żadnej dyskusji. Oni dominowali przede wszystkim lepszą organizacją gry i popełniali od nas mniej błędów. Grali tak, jak powinna grać prawdziwa drużyna i należą im się gratulacje. Nam jest przykro po tych porażkach, zwłaszcza, że w dwóch ostatnich meczach nie ugraliśmy nawet jednego seta. Uważam jednak, że z tak dobrze dysponowaną Skrą większość drużyn w Europie miałaby problemy, a ten zespół w takiej formie miałby szansę na wyrównaną walkę z każdym. Widać u nich świetne zgranie i komunikację na boisku, czyli coś czego brakowało głównie w naszym zespole. Mam swoje przemyślenia na ten temat, ale wolę je zachować dla siebie – stwierdza Veres.
Zdaniem węgierskiego przyjmującego ekipie z Rzeszowa w decydujących momentach czegoś brakowało. - Pewnych szczegółów, które nie są zauważalne dla wszystkich i które ciężko jest zrozumieć komuś, kto na co dzień nie uprawia zawodowo siatkówki. Nie chcę jednak roztrząsać tego tematu. Ten sezon był też dla nas nieco pechowy, bo kiedy już dochodziliśmy do dobrej dyspozycji i graliśmy dobrze, to przytrafiało się coś, co później utrudniało nam grę. Poza tym moim zdaniem ten pomysł o tym, żeby praktycznie cały sezon rotować składem i grać różnymi zawodnikami w wyjściowej szóstce nie do końca się sprawdził. To jest jednak przede wszystkim sport zespołowy, w którym bardzo ważne jest zgranie, właściwa komunikacja na boisku, taka nić porozumienia między zawodnikami na boisku, która tworzy się przy pewnej powtarzalności gry. Zresztą skoro inne zespoły, te najlepsze w Europie, mają swój podstawowy skład, którym grają najczęściej, to chyba jest to jednak jakaś wskazówka. Jeśli grasz z kimś obok siebie przez dłuższy czas, to coraz lepiej go czujesz, wiesz, czego możesz się po nim spodziewać itd. Jeśli tych zmian na boisku jest tak dużo, jak było to w naszym przypadku w trakcie sezonu, to trudno o taki właściwy kontakt i rozumienie się praktycznie bez słów. Myślę, że finały pokazały właśnie dokładnie to, na czym polegała największa różnica między PGE Skrą a Asseco Resovią, bo indywidualnie nie mieliśmy gorszego zespołu, żeby przegrać tak wyraźnie, ale jeśli chodzi o grę jako drużyna, to Skra funkcjonowała dużo lepiej od nas – uważa Veres, który niemal przez cały sezon był najbardziej krytykowanym zawodnikiem Asseco Resovii.
- Moim błędem było to, że zacząłem czytać te wszystkie negatywne opinie na swój temat i przejmować się nimi – mówi Węgier i dodaje. - Rozumiem, że oczekiwania wobec mnie były duże, ale nie wiem skąd się wzięło traktowanie mnie jako zawodnika, który niemal w pojedynkę miał wygrywać mecze i grać na niewiadomo jak wysokim poziomie. Jest mi przykro, że moja gra była tak negatywnie odbierana przez wielu ludzi, którzy w swoich komentarzach skupiali się tylko na tym, żeby akcentować same moje błędy i złe zagrania. Najprościej jest szukać negatywów i krytykować innych. Ok., biorąc pod uwagę wszystkie statystyki z tego sezonu nie grałem może tak dobrze, jak bym mógł, ale na pewno też nie tak źle, jak wynikałoby z tych opinii, które pojawiały się na mój temat w internecie. Poza meczami z ZAKSĄ, które były złe w moim wykonaniu, każdy może przeanalizować moje pełne statystyki z całego sezonu, jeszcze raz dokładnie obejrzeć mecze pod kątem mojej gry i wtedy możemy rzeczowo porozmawiać. Szkoda, że w Polsce, która jest przecież zakochana w siatkówce, nie brakuje ludzi, którzy skupiają się tylko na negatywnych aspektach i potrafią w tak jednostronny sposób krytykować innych. Przed przyjściem do PlusLigi słyszałem ostrzeżenia o tym, że jest tutaj sporo takich ludzi, ale wolałem się skupić na pozytywach i bardzo cieszyłem się z tego, że znalazłem się w Rzeszowie. Przykro teraz słyszeć takie opinie, że to Veres jest głównym winowajcą porażek Asseco Resovii, ale takie jest życie. Odnosząc się jednak do tych negatywnych głosów nie zgadzam się z opiniami, że cały sezon grałem źle i byłem najsłabszym ogniwem tego zespołu – stwierdza Veres, który w przyszłym sezonie w Polsce już nie zagra.
- Mam jakieś oferty z innych klubów, ale zawsze kierowałem się taką zasadą, że w trakcie rozgrywek nie prowadziłem negocjacji z innym zespołem. Teraz potrzebuję chwili odpoczynku psychicznego, a już za chwilę pojawię się na zgrupowaniu reprezentacji Węgier, bo po sześciu latach przerwy zdecydowałem się pomóc drużynie narodowej w walce o awans do ME. Zostałem poproszony o to, żeby wspomóc kadrę w tych turniejach kwalifikacyjnych i nie mogłem odmówić. Zresztą to od reprezentacji zaczęła się tak naprawdę moja gra na międzynarodowym poziomie, więc jeśli tylko mam zdrowie i możliwości gry, to chcę pomóc kadrze. Niezależnie od tego, co działo się wokół mojej osoby .w Rzeszowie, chciałbym podziękować klubowi i kibicom za dane mi wsparcie – mówi Veres