Pewna wygrana mistrza
Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli mistrzowie Polski. Ci, którzy liczyli na niespodziankę w Bełchatowie srogo się zawiedli. Skra wygrała pewnie i szybko 3:0 (25:16, 25:20, 25:12).
W pierwszym secie niewiele było wyrównanej walki. Gospodarze od początku systematycznie odjeżdżali AZS. Na pierwszą przerwę techniczną zespoły schodziły po po nieudanym serwisie Wrony, a na tablicy widniał wynik 8:3. Goście grali źle, a na dodatek seryjnie psuli zagrywkę nawet tę stacjonarną. Później Skra już tylko powiększała przewagę, a klasą sam dla siebie był zdobywca 7 punktów Bartosz Kurek, który dwoma asami serwisowymi zakończył pierwszego seta wygranego przez Skrę 25:16.
Kurek zakończył pierwszego seta i zaraz rozpoczął drugiego dwoma skutecznymi blokami. Bełchatowianie znów szybko zaczęli uciekać z wynikiem, a trener AZS Radosław Panas przy stanie 5:1 poprosił o czas. Historia z pierwszej partii zaczęła się powtarzać bowiem przy przerwie technicznej było 8:3. Tyle, że później Częstochowa zabrała się ostro do odrabiania strat. Ze stanu 9:4 dla Skry, goście wyciągnęli na 9:8. To było jednak wszystko na co stać gości. Skra, jakby podrażniona zuchwałością akademików, postanowiła pokazać, że nie ma mowy o równej walce. Przerwę techniczną mieliśmy przy stanie 16:11. Bełchatowianie do końca już kontrolowali przebieg gry zwyciężając 25:20.
Mimo dwóch przegranych setów częstochowianie nie zamierzali składać broni, tak przynajmniej wyglądało na początku trzeciego seta. Pierwsza przerwa techniczna tylko przy jedno punktowym prowadzeniu gospodarzy 8:7. Wystarczyły jednak dwa ataki pod rząd Mariusza Wlazłego i trener Radosław Panas musiał poprosić o czas. Później znów bełchatowianie dominowali na boisku. AZS nie pomagały zmiany i wzajemne mobilizowanie się zawodników. To była już partia bez historii. 25:12 zwyciężyła Skra. MVP spotkania został Bartosz Kurek
Po meczu powiedzieli:
Andrzej Stelmach (kapitan Domex Tytan AZS): Dostaliśmy dzisiaj niezłą lekcję od Skry. Musimy teraz wyciągnąć z tego wnioski. Wiadomo, że Skra to jest zespół z innej półki, ale popełniliśmy bardzo dużo własnych, niewymuszonych błędów i o to mamy do siebie pretensje. Poza tym zabrakło walki i za to jest nam wstyd. Na usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że mamy nowy zespół, młodzi gracze stąd się bierze też stres i nasze błędy.
Bartosz Kurek (PGE Skra): Bardzo się cieszę z nagrody MVP i z tego, że trener dał mi szanse, ale wiadomo jaka będzie moja rola, gdy Stephan Antiga wróci do zdrowia. W siatkówce nagroda indywidualna nie jest obiektywna bo na moją dobrą grę pracowali wszyscy w drużynie, dlatego bardzo dziękuję kolegom. Jeżeli chodzi o sam mecz, to nasi rywale odpuścili dopiero pod koniec trzeciego seta. Cały czas musieliśmy być skoncentrowani, bo wiadomo, że jak się gra na pół gwizdka, to rywal, zwłaszcza z takim potencjałem jaki ma Częstochowa, może zaskoczyć i zacząć grać. Teraz już myślimy o Olsztynie, z którym gramy w następnej kolejce.
Radosław Panas (trener Domex Tytan AZS): Zaraz po meczu pobiegłem do szatni i powiedziałem "Chłopaki głowy do góry". Nie takie zespoły tutaj przegrywały w gorszym stylu i nie takie jeszcze przegrają. Ważne, żebyśmy z każdego takiego meczu coś wynieśli. Ja wiem, że takie porażki są bolesne, bo sam kiedyś grałem, ale trzeba przyjść na następny trening, posłuchać co mówi trener, przemyśleć swoje błędy i zabrać się do ciężkiej pracy, żeby następnym razem wypaść lepiej.
Jacek Nawrocki (trener PGE Skry): Chłopcy byli bardzo zmotywowani i udowodnili, że tylko od nich samych zależą wyniki jakie będziemy osiągać. Dodatkowym bodźcem były nasze kłopoty kadrowe i chyba ta mobilizacja była główną przyczyną tak wysokiego zwycięstwa. Cieszy mnie postawa Bartka Kurka. Jego słabszą stroną jest przyjęcie, ale dzisiaj w tym elemencie zagrał bardzo poprawnie. Do tego dorzucił też dobrą grę blokiem, atakiem, obroną i zagrywką. Po takim spotkaniu trener może wejść do szatni i zrobić jedno -- powiedzieć dziękuję.
Powrót do listy