Pewna wygrana PGE Skry
Drużyna PGE Skry Bełchatów w czwartym finałowym mecz PlusLigi pokonała ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:21, 25:20, 25:20) i sięgnęła po mistrzowski tytuł po raz siódmy z rzędu. MVP meczu wybrany został Stephane Antiga.
Kędzierzynianom nie udało się przed własną publicznością doprowadzić do wyrównania stanu rywalizacji w walce o złoty medal. Goście zagrali dziś równie skutecznie jak we wczorajszym pojedynku. Choć wynik sugerowałby łatwe zwycięstwo Skry, to wcale tak nie było.
Gospodarze rozpoczęli mecz z animuszem. Nie wstrzymywali ręki w ataku i aktywnie grali w bloku. Po asie serwisowym Jurija Gladyra ZAKSA prowadziła już 11:7. Wystarczył jednak moment dekoncentracji, by rywale odrobili straty. Wyrównał bezpośrednio z zagrywki Mariusz Wlazły, a kolejną kontrę skończył Bartosz Kurek i to bełchatowianie wyszli na prowadzenie 13:12. Sporo emocji było w końcówce. Przy remisie po 21 skutecznie ze środka zaatakował Daniel Pliński, a po chwili w polu zagrywki stanął Mariusz Wlazły. Atakujący Skry posłał dwa asy serwisowe, czym przesądził losy pierwszej partii.
Drugi set w imponującym stylu rozpoczęli obrońcy mistrzowskiego tytułu. Mocno serwowali, łapali rywali na wybloku i podbijali wiele piłek w polu. Skra prowadziła 3:0, 6:3, a gdy Daniel Pliński zatrzymał Jurija Gladyra, Idi posłał atak w aut, było już 13:7. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha nie poddali się i walczyli do końca. Dobrą zmianę dał Dominik Witczak, który wzmocnił się ataku ZAKSY, a w obronie szaleli Piotr Gacek i Idi. Gdy skuteczny kontratak zakończył Michał Ruciak, to kędzierzynianie tracili już tylko jedno oczko (14:15). Przez własne błędy nie potrafili jednak doprowadzić do wyrównania. Patryk Czarnowski uderzył w siatkę, Dominik Witczak zaatakował w aut i Skra znowu odskoczyła na cztery punkty (22:18) i tej przewagi nie dała sobie odebrać.
Od stanu 6:6 w trzeciej partii podopieczni Jacka Nawrockiego odskoczyli na cztery punkty i cały czas kontrolowali przebieg gry. Nie do zatrzymania dla kędzierzynian byli Bartosz Kurek i Mariusz Wlazły. Obaj zdobyli dla swojego zespołu 70 procent wszystkich punktów. W ZAKSIE ciężar gry wzięli na siebie Jurij Gladyr oraz Tine Urnaut. Po punktowej zagrywce Michała Ruciaka miejscowi zbliżyli się do przeciwnika na dwa punkty, ale znowu wystarczył moment, by Skra odskoczyła. W końcówce gospodarzom przydarzyło się kilka błędów, które kosztowały ich przegranie meczu.
Po ostatnim gwizdku sędziego w szeregach bełchatowian rozpoczęła się feta, która wcale nie skończyła się wraz z wręczeniem zawodnikom, trenerom i działaczom złotych medali. Ciąg dalszy świętowania siódmego tytułu mistrzowskiego przeniesie się zapewne do Bełchatowa.