PGE Projekt Warszawa z drugim zwycięstwem w sezonie. Ale łatwo nie było...
Przez dwa sety GKS Katowice toczył równą walkę z PGE Projektem Warszawa, kandydatem do mistrzostwa Polski. Swoją wyższość faworyt pokazywał dopiero w końcówkach. Trzecia partia była już jednostronna.
Jeden z faworytów do tytułu musiał się mocno wysilić, żeby pokonać rywala, który w teorii powinien bronić się przed spadkiem. PGE Projekt zaczął sezon od zwycięstwa nad ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, zaś katowiczanie popełnili falstart, przegrywając w swojej hali z Nowak-Mosty MKS-em Będzin. Jeśli ktoś spodziewał się jednostronnego spotkania, już w pierwszym secie przekonał się, że w PlusLidze nie ma słabych drużyn.
Warszawscy siatkarze po spokojnym początku zaczęli powiększać przewagę - najpierw były to dwa punkty, później cztery, aż zrobiło się 19:14. Wtedy goście zrobili przejście, a w polu zagrywki Damiana Hudzika zmienił Krzysztof Gibek. Jego koledzy w dwóch kolejnych akcjach zatrzymali blokiem Bartłomieja Bołądzia, a w trzeciej Kevina Tilliego. Trener Piotr Graban wziął czas, po którym Gibek zaliczył asa. To nie był koniec, bo katowiczanie wyszli na prowadzenie 22:21 i chyba przestraszyli się szansy na wygranie seta, bo przegrali końcówkę.
W PGE Projekcie słabo spisywał się Tillie, który po dwóch partiach miał zerową skuteczność i nie wyszedł już na trzecią. Ale wśród gospodarzy nie brakuje znakomitych graczy. Rywale nie mieli sposobu na zatrzymanie Jakuba Kochanowskiego i Artura Szalpuka. Mimo ich doskonałej postawy, w drugiej partii katowiczanie prowadzili 12:9, dzięki dobrej postawie w ataku Jevhenija Kisiliuka i skuteczności Łukasza Usowicza. Znów jednak powtórzyła się sytuacja z premierowej partii - w decydujących momentach faworytom nie drżała ręka, w odróżnieniu do przeciwników. W pierwszym secie ostatni punkt PGE Projekt zdobył blokując Damiana Domagałę, a w następnym po autowym zbiciu Kisiliuka. Bartosz Mariański, libero GKS-u, tłumaczył słabszą postawę w końcówce trochę pechowo przegrwanymi końcówkami dwóch partii.
W trzeciej partii warszawska drużyna złamała opór siatkarzy GKS-u i mimo zmian w szóstce, wygrała wysoko. MVP został Jakub Kochanowski.