PGE Projekt Warszawa z kompletem wygranych w Lidze Mistrzów
Polskie drużyny mają w Lidze Mistrzów 100-procentową skuteczność. Wygrały dotychczas 14 spotkań, a ostatnim zwycięzcą jest PGE Projekt Warszawa, który - nie bez trudu - pokonał w Belgii Greenyard Maaseik.
W czterech pierwszych spotkaniach w Lidze Mistrzów PGE Projekt stracił tylko seta, dlatego wygrana w Maaseik za trzy punkty zapewniała mu wyjście z grupy na pierwszym miejscu, niezależnie od wyniku w ostatniej kolejce, kiedy zmierzy się z Berlinie z Recycling Volleys, drugim w tabeli grupy A. Warszawscy siatkarze pokazali siłę, zwyciężając po raz piąty.
Już pierwsze akcje pokazały różnicę klas dzielącą oba zespoły, bo podopieczni Piotra Grabana zaczęli od prowadzenia 5:1, później powiększyli przewagę i pewnie utrzymali są do końca seta. Zawodnicy PGE Projektu grali bardzo twardo i skutecznie, nie pozwalając przeciwnikom zbliżyć się na mniej niż pięć punktów. Warszawianie dobrze przyjmowali zagrywkę, a Jan Firlej gubił blok, rozdzielając piłki na wszystkich kolegów. W zespole Greenyardu wszedł na boisko Dawid Pawlun, były rozgrywający m.in. PGE Projektu, a w poprzednim sezonie Trefla Gdańsk.
Drugi set był podobny, bo zespół z Warszawy zaczął prowadzenie, choć nie tak wysokiego jak w pierwszym. Zdarzył mu się jednak przestój, w czasie którego stracili niemal całą pięciopunktową przewagę (16:17). Trener Graban wziął czas, po którym wszystko wróciło do normy, czyli przewagi PGE Projektu. Na pewno nie był to łatwy mecz dla faworyta z PlusLigi, gdyż siatkarze z Belgii grali dużo lepiej niż w pierwszym spotkaniu, które przegrali bez walki. Pierwszy raz prowadzili w spotkaniu w trzeciej partii. Poprawili obronę ,wygrywali kontrataki i zmusili faworytów do największego wysiłku.
Wydawało się jednak, że końcówka znów będzie spokojna, bo po zagrywkach Bartłomieja Bołądzia PGE Projekt wyszedł na prowadzenie 19:16. Znów jednak Belgowie się zerwali i nie dość, że odrobili straty, to wyszli na jednopunktowe prowadzenie. W decydującym momencie warszawianie pokazali siłę i skuteczny blok, który zdobyli dwa ostatnie punkty. MVP meczu został Jakub Kochanowski, który w ataku miał 100-procentową skuteczność!
PGE Projekt zapewnił sobie już pierwszą pozycję w grupie, nawet gdyby 29 stycznia przegrał w Berlinie 0:3. Będzie miał korzystniejszy stosunek setów.