PGE Skra - Asseco Resovia 3:0
PGE Skra Bełchatów pokonała Asseco Resovię Rzeszów 3:0 (25:21, 25:21, 25:18). MVP spotkania został Mariusz Wlazły.
Już początek meczu pokazał, że mistrzowie Polski będą chcieli zmazać niekorzystne wrażenie, jakie pozostawili po występie w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Zaczęli więc od punktowania rzeszowian. Mocne ataki i dobra gra w obronie wyprowadziły bełchatowian na prowadzenie 12:6 i trener gości Ljubomir Travica musiał poprosić o przerwę na żądanie. Pomogło, bo jego podopieczni odrabiali straty, co prawda z trudem, ale zmniejszyli przewagę Skry tylko do dwóch oczek (17:15). Wystarczyły jednak dwa proste błędy wykorzystane przez Mariusza Wlazłego oraz Dawida Murka i bełchatowianie znów odzyskali bezpieczną %u201Eodległość%u201D. Jeszcze raz w tym secie zerwała się Resovia i znów udało się zniwelować różnicę punktową do dwóch oczek (22:20). Po asie serwisowym Stephana Antigi była już jednak piłka setowa. Pierwszą goście obronili, ale wobec drugiej i ataku Marcina Możdżonka z krótkiej byli już bezradni. 25:21 wygrała pierwszą partię Skra.
Set drugi miał bardzo podobny scenariusz. Już na początku bełchatowianie wypracowali sobie znaczną przewagę 10:5. Goście jednak ambitnie walczyli o to, aby doprowadzić do wyrównania, choć w międzyczasie przegrali chyba najdłuższą i najbardziej emocjonującą wymianę meczu, z kapitalnymi obronami z parkietu, i końcowym atakiem Miguela Falaski. Pogoń rzeszowian była jednak skuteczna, bowiem po podbiciu Wlazłego mocnym atakiem Mikko Oivanen doprowadził w końcu do remisu po 14. Coż z tego, skoro chwilę później Resovia nie potrafiła skończyć piłek, które miała w górze i bełchatowianie znów odskoczyli na 19:16. Mistrzowie Polski to doświadczony zespół dlatego tej przewagi nie pozwolił sobie wydrzeć już do końca seta i wygrał 25:21.
Set numer trzy zaczął się praktycznie identycznie jak dwa poprzednie. Po asie serwisowym Wlazłego (101 km/h) Skra prowadziła 10:5. I znów pogoń gości. Gdy było 13:11 dla gospodarzy wydawało się, że rzeszowianie są jeszcze w stanie odrobić straty. Ale wówczas na zagrywkę poszedł Falasca. I to był decydujący moment tego seta. Hiszpan czterokrotnie zaserwował w taki sposób, że goście nie mogli wyprowadzić skutecznego ataku, a ponieważ Falasca poprawił jeszcze dwoma asami to na tablicy był już wynik 19:11 i jasne się stało, że Skra ten mecz wygra w trzech partiach. 25:18 zwyciężyli ostatecznie gospodarze i zainkasowali kolejne trzy punkty.
Powiedzieli po meczu:
Ljubomir Travica: Skra zagrała dzisiaj świetny mecz. Patrzyłem już na statystyki spotkania i widać drastyczne różnice w ataku, zagrywce, mieliśmy też problem z kontratakiem. Skra potrafiła także zdobywać punkty w decydujących momentach setów. Pamiętajmy też o bloku, który w wykonaniu gospodarzy był o niebo lepszy od naszego. Z porażką trzeba się pogodzić i dalej ciężko pracować. Miejmy nadzieję, że zaczniemy wygrywać w ważnych dla nas momentach. Jeżeli chodzi o serię porażek Resovii ze Skrą to nie są one przypadkowe, bo widać tu pracę systematyczną, uporządkowaną i bardzo precyzyjną, co przynosi efekty.
Jacek Nawrocki: Było to trudne spotkanie na niezłym poziomie. W pierwszym secie dzięki temu, że odskoczyliśmy na początku było nam później łatwiej. W drugim gra była wyrównana. W trzeciej partii znów początek zdecydował, że mieliśmy spokojniejsze życie w końcówce. Ten mecz to kolejny krok do tego celu jaki nam przyświeca tzn. mistrzostwa, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że jeszcze długa droga nas czeka, aby to osiągnąć. Po Resovii widać, że wskoczyła o szczebel wyżej i gra znacznie lepiej, bo tylko pozornie dzisiejszy mecz był łatwy dla nas. Faktycznie ostatnio zawsze wygrywamy z Rzeszowem, ale to wcale nie znaczy, że mamy patent na ten zespół i zawsze będziemy z nimi wygrywać, choć oczywiście zrobimy wszystko, żeby tę passę podtrzymać jak najdłużej.
Paweł Papke: Gratulacje dla Skry. Zagrali bardzo dobry mecz. Widać było od początku, że są podwójnie zmotywowani. My zagraliśmy dzisiaj po prostu słabo, bo z dwoma asami serwisowymi i czterema blokami trudno marzyć o dobrym wyniku z takim rywalem jak Skra Bełchatów. Jeżeli chodzi o tradycję porażek Resovii z Bełchatowem to faktycznie tak już jest od kilkunastu meczów. Dla mnie to trzecia porażka ze Skrą w barwach Rzeszowa. Nie wiem czemu tak jest, bo przecież co roku zmieniają się składy w obu drużynach. Czekamy na rewanż w playy-offach, oby o mistrzostwo.
Piotr Gacek: Dzisiaj zagraliśmy lepiej niż w Niemczech, może nie dużo lepiej, ale wystarczyło to na pokonanie naprawdę dobrego zespołu jakim jest Resovia. Najważniejsze są oczywiście play-offy. To one dopiero wyłonią mistrza Polski. Teraz walczymy o to, aby być w jak najbardziej komfortowej sytuacji przed tą fazą rozgrywek. I myślę, że w play-offach Resovia będzie bardzo groźna, bo ma wielu świetnych, doświadczonych zawodników, dlatego to dzisiejsze zwycięstwo jest ważne, ale nie najważniejsze.