PGE Skra - AZS PW 3:1
PGE Skra Bełchatów pokonała AZS Politechnikę Warszawską 3:1 (25:17, 20:25, 25:20, 25:20) w pierwszym meczu play off o miejsca 1-8 PlusLigi. MVP Facundo Conte. Jutro drugie spotkanie (początek 15.00)
Tuż przed spotkaniem, zgodnie z zapowiedziami, wszystkie Panie otrzymały od klubu upominki w postaci tulipanów. Mariusz Wlazły wręczył też kwiatka sędzinie tego spotkania. Gospodarze wyszli na ten mecz w najsilniejszym składzie. Skutecznym atakiem pierwszą piłkę w tym meczu zdobył kapitan bełchatowian, który świetnie wszedł w ten mecz. Do pierwszej przerwy technicznej w której PGE Skra prowadziła 8:7 zdobył aż cztery punkty. Po krótkim odpoczynku bełchatowianie odskoczyli na kolejne dwa punkty i prowadzili 10:7. Goście gubili się coraz bardziej, popełniali sporo niewymuszonych błędów i na drugiej przerwie technicznej przegrywali już pięcioma oczkami. Kibice PGE Skry w międzyczasie śpiewali „Mistrza Polski nadszedł czas”. Siatkarze najwyraźniej wzięli sobie to do serca, bo grali jak z nut. Dwa bloki z kolei dołożył Andrzej Wrona i bełchatowianie odskoczyli już bardzo wyraźnie. Oprócz Wlazłego co chwilę punktował też Conte. Pod koniec seta trener dał odpocząć Uriarte i Antidze, a na boisku zameldowali się Brdjović z Tuią. Aleksa po wejściu na plac gry szybko zaliczył skuteczny blok. Siatkarze PGE Skry bardzo pewnie wygrali tego seta.
Drugą partię zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście, którzy prowadzili już 3:0. Niespodziewanie to bełchatowianie popełniali więcej pomyłek, a Politechnika grała niemal bezbłędnie. Trzypunktową przewagę akademicy mieli też na pierwszej przerwie technicznej. PGE Skra gubiła się w ataku i wiele piłek lądowało w aut. Po tym jak Politechnika dołożyła skuteczny blok i objęła prowadzenie 12:7 trener bełchatowian wziął czas. Przewaga gości robiła się coraz bardziej niebezpieczna, a na drugiej przerwie technicznej prowadzili już sześcioma punktami. Bełchatowianom gra w ogóle się nie kleiła. Sygnał do odrabiania strat dał Facundo Conte, który zaliczył asa serwisowego. Rywali zablokował też Karol Kłos i przewaga zmniejszyła się do czterech oczek. Goście utrzymywali bezpieczny dystans i wygrali tego seta do 20.
Początek trzeciej serii był bardzo wyrównany. Na zagrywkę wszedł jednak Mariusz Wlazły i… bełchatowianie odskoczyli. Kapitalnym „gwoździem” popisał się też Andrzej Wrona. Gospodarze, podrażnieni po porażce w drugim secie, dosyć szybko objęli prowadzenie 8:5. Na jednych przerwa działa mobilizująco, a na innych odwrotnie. Niestety tym razem wiatru w żagle nabrali goście, którzy objęli prowadzenie 10-9. Na szczęście po chwili PGE Skra pokazała co potrafi. Asem serwisowym popisał się Kłos, a kolejnego widowiskowego „gwoździa” w tym meczu wbił Conte. To nie był koniec dobrej serii. Gości dwa razy z kolei zablokowali też Conte z Wroną. Na tablicy wyników zrobiło się 16:12. PGE Skra do końca tego seta kontrolowała wynik, a wyróżniającym się graczem, zwłaszcza pod koniec tej partii był Stpehane Antiga.
Od zwycięstwa w tym meczu PGE Skrę dzielił tylko jeden set, ale akademicy nie zamierzali składać broni. Początek trzeciej odsłony należał właśnie do nich. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:5. Bełchatowianie niesieni dopingiem przez swoją publiczność wzięli się w garść i systematycznie zaczęli odrabiać straty. Przy stanie 15:15 na zagrywkę wszedł Mariusz Wlazły i goście zaczęli przeżywać ciężkie chwile. PGE Skra zdobyła cztery punkty z kolei i odskoczyli Politechnice. Gospodarze pewnie wygrali czwartego seta i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą z Politechniką 1:0.