PGE SKRA Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1
PGE SKRA Bełchatów pokonała ZAKSE Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:14, 25:17, 18:25, 29:27) w drugim spotkaniu finału PlusLigi. MVP meczu Stephane Antiga. Stan rywalizacji do 3 zwycięstw: 1-1. Najbliższe spotkania w Kędzierzynie-Koźlu 20 i 21.04.
W I secie wyrównana walka trwała tylko do pierwszej przerwy technicznej, później sukcesywnie powiększała się przewaga gospodarzy. Bełchatowianie świetnie spisywali się w ataku (62 proc skuteczności), czego nie można powiedzieć o zespole z Kędzierzyna-Koźla (26 proc). Zespół trenera Jacka Nawrockiego sukcesywnie w końcowce punktował rywali.
W drugiej partii obraz gry nie uległ zmianie. Od samego poczatku przewaga gospodarzy była nie powtarzalna. Bełchatowianie przewyższali przeciwnika w każdym elemencie. na nic zdały sie zmiany jakie dokonywał w skladzie trener Krzysztof Stelmach, jego zespół był tylko tłem i miał olbrzymie problemy z przyjeciem.
III set zaczął się dobrze dla Skry, ale z czasem kedzierzynianie uporządkowali grę. Bardzo dobrą zmiane dał Dominik Witczak i ZAKSA wyszła na prowadzenia. Po udanym bloku Patryka Czarnowskiego goście wygrywali 13:10. Ekipa trenera Krzysztofa Stelmacha wzmocniła zagrywke i na efekty nie trzeba było dlugo czekać. Na drugą przerwe techniczną goście zeszli prowadząc 16:11. W końcowce seta na boisku po dlugiej przerwie spowodowanej kontuzja pojawił się Sebastian Świderski, który popisał sie skuteczna zagrywką.
Czwarty niezykle zaciety i emocjonujący set w pełni zrekompensowal trzy wczesniejsze i jednostronne partie. PGE Skra kilka razy odskakiwał na 2-pkt przewage ale za kązdym razem rywale niwelowali dystans. Gdy po ataku Stephana Antigi gospodarze prowadzili 20:17, a chwilę później 23:21 wydawało się, że są na jak najlepszej drodze do zwycięstwa. Kędzierzynianie jednak się nie poddali i głównie dzieki świetnej grze blokiem zdobyli trzy punkty z rzędu i mieli piłkę setową. Nie wykorzystali jej jednak jak i dwóch nastepnych. Gospodarze w nerwowej końcówce lepiej wytrzymali to ciśnienie. Najpierw zablokowany został Idi, a chwilę później w aut zaatakował Dominik Witczak i PGE Skra mogła cieszyć się z wygranej.
W finale jest więc remis. Teraz dwa spotkania rozegrane zostaną w Kędzierzynie Koźlu.
Powiedzieli po meczu:
Michał Ruciak: - Cieszy to, że po dwóch setach, które były takim tornadem w wykonaniu Skry, potrafiliśmy się podnieść. W trzecim i czwartym była już walka i determinacja. Niewiele brakowało do tie-breaka. Niestety, nie udało się, więc o kolejne zwycięstwa będziemy teraz walczyć na własnym parkiecie.
Mariusz Wlazły: - To były dwa bardzo ciężkie mecze dla obu drużyn. Wczoraj oni się cieszyli, dzisiaj my. Z niecierpliwością czekamy teraz na pojedynki w Kędzierzynie. W trzecim secie popełniliśmy dużo błędów własnych.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY): - W dwóch pierwszych partiach Skra nie dała nam zagrać naszej siatkówki. Odrzuciła nas od siatki zagrywką, nie funkcjonowało przyjęcie i przez to nie mogliśmy wyprowadzić ataku. W tych dwóch setach Skra pokazała nie 100 a 120 procent swoich możliwości i to było prawdziwe oblicze tego zespołu. W trzecim secie udało nam się wrócić do gry. W czwartym była walka punkt za punkt ale nie udało się doprowadzić do tie breaka.
Jacek Nawrocki (trener PGE Skry): - Ta rywalizacja do samego końca będzie bardzo ciężka. Poziom jest bardzo wyrównany a o zwycięstwach decydują tak naprawdę szczegóły. Bardzo łatwo się gra we wszystkich elementach, jeżeli dobrze funkcjonuje zagrywka. Później trudno się przestawić na inną grę, gdy zagrywka zaczyna słabnąć. Tak było w trzecim i czwartym secie. Tym większa jest radość ze zwycięstwa w czwartym secie, bo tam wszystko mogło się zdarzyć.