PGE Skra bliżej złotego medalu
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała z PGE Skrą Bełchatów 1:3 (22:25, 21:25, 25:21, 22:25) w trzecim meczu finałowym PlusLigi. MVP meczu wybrany został Mariusz Wlazły. W rywalizacji do trzech zwycięstw, podopieczni Jacka Nawrockiego, prowadzą 2:1. Następny mecz w Kędzierzynie-Koźlu odbędzie się w czwartek o godz. 19.
To był kolejny mecz walki, ale tym razem lepiej wytrzymali go obrońcy mistrzowskiego tytułu, którzy imponowali twardą grą na siatce.
- Było dużo walki. Nam zabrakło jednak zdecydowania w ataku. Drużyna z Bełchatowa odrzuciła nas swoją trudną zagrywką od siatki. Wtedy nasza gra stała się prostsza i nie byliśmy już tak groźni – przyznał trener ZAKSY Krzysztof Stelmach.
W mecz lepiej weszli goście, którzy na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc już 8:5. Gracze ZAKSY mieli problemy ze sforsowaniem bloku bełchatowian, a ci nie marnowali takich prezentów i wykorzystywali kontrataki. Gdy na dodatek Mariusz Wlazły posłał asa serwisowego, to Skra odskoczyła już na pięć punktów (14:9). Czas wzięty przez trenera Krzysztofa Stelmacha poskutkował. Jego podopieczni zaczęli odrabiać starty, a gdy zablokowany został Stephan Antiga, a Dominik Witczak zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki, był remis 17:17. Atakujący ZAKSY zepsuł następny serwis, a w kolejnej akcji zatrzymany został atak Michała Ruciaka i Skra znowu odskoczyła i tej przewagi nie dała już sobie odebrać.
W drugim secie wymiana ciosów trwała do stanu po 20. Żadna z drużyn nie potrafiła przełamać rywala. Sztuka ta udała się dopiero Bartoszowi Kurkowi, który wykorzystał dwa kontrataki i przyjezdni odskoczyli na 23:20. Takiej przewagi mistrzowie Polski już nie zmarnowali.
Siatkarze ZAKSY nie mając już nic do stracenia w trzeciej odsłonie rzucili się do ataków. Dobrą zmianę dał Tine Urnaut, który zastąpił Michała Ruciaka. Słoweniec nieźle radził sobie w ataku. Posłał też kilka mocnych serwisów. Kędzierzynianie od początku prowadzili dwoma, trzema punktami. Skra nie rezygnowała i zbliżyła się na jeden punkt (19:18), ale nie dała rady już odwrócić losów tej partii. Kolejne ataki Tine Urnauta i Dominika Witczaka dały ZAKSIE cztery oczka przewagi, a seta skończył ze środka Patryk Czarnowski.
Wygrana partia, to jednak wszystko, na co było stać dziś gospodarzy. W kolejnej odsłonie przewaga mistrzów Polski nie podlegała dyskusji. Przy zagrywkach Stephana Antigi goście objęli siedmiopunktowe prowadzenie (14:7). I choć ZAKSA walczyła do końca, zmniejszając dystans do trzech oczek (21:18), to po chwili siatkarze z Bełchatowa wznieśli ręce w geście tryumfu.
- Nie ma co teraz rozmyślać nad porażką. Jeśli chcemy wygrać kolejne spotkanie, musimy zagrać lepiej w każdym elemencie - stwierdził przyjmujący ZAKSY Michał Ruciak.
Gracze Skry cieszyli się ze zwycięstwa, ale nie popadali w euforię.
- Byłoby cudownie gdybyśmy zakończyli jutro rywalizację. Zresztą nie ma znaczenia, gdzie to się skończy. Ważne, żeby złote medale były nasze. Na pewno znowu trzeba będzie zagrać kolejne dobre spotkanie – przyznał po meczu środkowy Skry Daniel Pliński.
- Jutro kolejny dzień i kolejne wyzwanie. Dla nas i dla Kędzierzyna, będzie to bardzo ważny mecz. Tylko na tym musimy się skupić – dodał kapitan drużyny z Bełchatowa Mariusz Wlazły.