PGE Skra - Jastrzębski Węgiel 3:1
PGE Skra Bełchatów rozwiała nadzieję Jastrzębskiego Węgla o skończeniu rundy zasadniczej na pierwszym miejscu w tabeli. Zwycięstwo mistrzów Polski daje im aż sześć punktów przewagi nad zdobywcą krajowego pucharu. 3:1 (25:16, 24:26, 25:15, 25:18) w meczu na szczycie zwyciężyła Skra, która pokazała, że wraca szybkim krokiem do bardzo wysokiej formy. Zawodnikiem meczu wybrano Stephana Antigę.
Już początek pierwszego seta pokazał, że przerwa w rozgrywkach wyszła bełchatowianom na dobre. Świeżość i głód gry było widać u wszystkich zawodników. Skra dość szybko odjechała rywalom na siedem punktów różnicy (9:2) głównie za sprawą atomowych zagrywek, a brylował w tym elemencie Mariusz Wlazły. Później gospodarze spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i wysoko wygrali.
W partii drugiej Jastrzębski się odrodził. Skra nie serwowała już tak precyzyjnie jak w pierwszym secie i Grzegorz Łomacz mógł grać więcej kombinacyjnie. Jastrzębski powoli budował przewagę prowadząc już 18:14. Wówczas jednak mistrzowie Polski rzucili się do odrabiania strat. Na przyjęciu za Bartosza Kurka pojawił się Michał Bąkiewicz i po asie serwisowym tego zawodnika na tablicy pojawił się remis po 22. Przy drugim setbolu Mariusz Wlazły posłał piłkę w aut i goście wygrali doprowadzając do remisu.
Trzeci set to znów koncert Skry, która od początku dyktowała warunki gry. Po asach Miguela Falaski (11:8) i Marcina Możdżonka (14:10) bełchatowianie mogli zagrać ze znacznie większym spokojem. Jastrzębianie z kolei nie potrafili skutecznie przeciwstawić się rozpędzonej Skrze i Stephanowi Antidze nie pozostało nic innego jak zakończyć partię. Z tej części warto odnotować sytuację, która wzbudziła trochę śmiechu. Przy stanie 21:13 Bartosz Kurek zaserwował w... balkon znajdujący się kilka metrów nad boiskiem za końcową linią. Takiego serwisu w hali Energia jeszcze nie było, ale sam zawodnik podszedł do tego z humorem.
Czwartą partię dobrze zaczęli goście, którzy prowadzili już 6:3. Później jednak wszystko wróciło na stare tory i bełchatowska „maszyna” zaczęła znów niszczyć rywala. Dobra gra praktycznie we wszystkich elementach nie zostawiła złudzeń kto był lepszy.
Powiedzieli po meczu:
Grzegorz Łomacz: Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo ciężki mecz. Skra teraz koncentruje się tylko na lidze i świetnie się przygotowała do tego pojedynku. Nasi rywale zagrali bardzo dobrze na zagrywce. Ryzykowali, ale to im się opłaciło, do tego nie mieli problemów z wyprowadzeniem pierwszej akcji po przyjęciu i stąd ten wynik. Nie możemy się tłumaczyć tym, że tydzień temu graliśmy w finałach Pucharu Polski, po prostu powinniśmy zagrać lepiej. Było dużo szumu wokół nas w ostatnich dniach i trochę było to męczące, ale to żadne usprawiedliwienie naszej postawy w dzisiejszym meczu.
Mariusz Wlazły: Cieszymy się z wygranej. Przypuszczaliśmy, że będzie ciężko, ale dzisiaj popełniliśmy mniej błędów od przeciwnika, ryzykowaliśmy serwisem i to się w końcowym rozrachunku opłaciło. Oceniając siebie to powiem, że popełniam błędy, które muszę wyeliminować. Na tym będę się koncentrował teraz. Są to małe rzeczy, ale trzeba nad nimi popracować.
Roberto Santilli (trener Jastrzębskiego): Skra zagrała bardzo dobrze. Wróciła na ten swój wysoki poziom z poprzednich rozgrywek. Oni grali już tak w tym sezonie, ale po raz pierwszy udało im się to zrobić przez cały mecz. To była ta różnica między zespołami. My falowaliśmy, góra a za chwilę dół, raz lepiej, a raz gorzej. Zagrywka też była bardzo mocnym punktem gospodarzy, przez co wywierali na nas presję. Nie robimy z tego tragedii, bo po takim tygodniu ciężko jest wrócić na parkiet i od razu dobrze zagrać. Musimy skasować ten mecz z pamięci i wrócić do normalnej pracy.
Jacek Nawrocki (trener Skry): Do spotkania podeszliśmy bardzo skoncentrowani i zmotywowani. Zespół Jastrzębia pokazał ostatnio jak jest mocną drużyną. Wygrać w ciągu dwóch dni z ZAKSĄ i Resovią to jest sztuka i my to doceniamy. Było to dla nas elementem motywującym. Graliśmy też o miejsce w tabeli. Ewentualna strata punktów powodowałaby, że moglibyśmy spaść z fotela lidera. Ważne było, żebyśmy utrzymali poziom gry przez cały mecz i wytrzymać presję. W drugim secie była dekoncentracja i to spowodowało, że popełniliśmy trochę błędów i przegraliśmy. Jestem jednak zadowolony z chłopaków i ich mentalnego podejścia do meczu.