PGE Skra nie dała szans Asseco Resovii
PGE Skra Bełchatów pokonała Asseco Resovię Rzeszów 3:0 (26:24, 25:20, 25:16) w pierwszym meczu finału. MVP spotkania został Stephane Antiga. W rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzi PGE Skra 1-0.
Zaczęło się od wymiany punkt za punkt. Po udanym bloku rzeszowian na Dawidzie Murku goście objęli dwupunktowe prowadzenie i na pierwszej przerwie technicznej było 8:6 na ich korzyść. Później bełchatowianie kilkakrotnie mogli doprowadzić do remisu, ale kontrataki zupełnie im nie wychodziły do czasu gdy piłkę dostał na prawym skrzydle Mariusz Wlazły (12:12). Skra odskoczyła rywalowi na dwa oczka po udanym kontrataku i wyszła na prowadzenie 21:19. Resovia momentalnie jednak odrobiła straty po ataku w taśmę Murka. Chwilę później mistrzowie Polski znów mieli przewagę, bo Marcina Wikę zablokował Daniel Pliński. Skrze wystarczyło więc od stanu 23:21 iść na wymianę punktów i zwycięstwo miałaby w kieszeni, ale Wlazły z dobrej wystawy zaatakował w aut i znów był remis. Kapitalna obrona jedną ręką Murka i atak Stephana Antigi dały Skrze wygraną 26:24.
Początek drugiej partii był pod dyktando gospodarzy. Po atomowym serwisie Murka (110 km/h) bełchatowianie prowadzili już 7:4. Trener gości nie brał jednak czasu i spokojnie poczekał na przerwę techniczną, aby przekazać wskazówki swoim podopiecznym. Zbyt długo jednak taką przewagą bełchatowianie się nie cieszyli. Resovia głównie dzięki czujnej grze na siatce straty odrobiła i po bloku Bartosza Gawryszewskiego był już remis 13:13. Chwilę później piłkę w aut posłał Murek i rzeszowianie po raz pierwszy w drugim secie objęli prowadzenie 14:13, a trener Skry Daniel Castellani poprosił o przerwę. No i pomogło, bo bełchatowianie szybko wrócili do poprzedniego wyniku, głównie za sprawą błędów Krzysztofa Gierczyńskiego, który raz posłał piłkę w aut, a raz nadział się na pojedynczy blok Wlazłego i zrobiło się 19:16 dla obrońcy trofeum. Później w Skrze rozszalał się Wlazły, co w połączeniu ze skutecznym blokiem dało ostatecznie zwycięstwo gospodarzom w secie drugim.
Resovia trzecią partię rozpoczęła tragicznie. Zagrywki Marcina Możdżonka sprawiły przyjmującym na tyle kłopotów, że szybko Skra objęła prowadzenie 4:0, a trener gości poprosił o przerwę. Mijał czas, a goście jakby coraz mniej wierzyli, że cokolwiek w tym meczu można jeszcze ugrać. Bełchatowianie natomiast wykorzystali ten moment słabości przeciwnika i zaczęli odjeżdżać. Na drugiej przerwie technicznej Skra prowadziła już 16:9, a Mariusz Wlazły szlifował rekordy w prędkości serwisów (119 km/h). Bełchatowianie prowadzili już nawet różnicą 11 punktów i tylko rozluźnieniu w szeregach Skry Resovia może zawdzięczać, że nie przegrała aż tak wysoko. Mistrzowie Polski zwyciężyli jak najbardziej zasłużenie i prowadzą już 1:0.