PGE Skra powróciła na pozycję lidera
PGE Skra Bełchatów pokonała Tytana AZS Częstochowa 3:1 (19:25, 25:22, 25:14, 27:25). MVP Mariusz Wlazły.
Skra Bełchatów powróciła na fotel lidera, choć ma dwa mecze mniej niż drugi w tabeli AZS Częstochowa. Było to możliwe dzięki zwycięstwu bełchatowian za trzy punkty w meczu na szczycie. Goście walczyli dzielnie, ale zabrakło zimnej krwi, zwłaszcza w czwartym secie.
AZS zaczął mecz od mocnego uderzenia. Po pierwszej przerwie technicznej dwa asy Krzysztofa Gierczyńskiego dały gościom prowadzenie 11:9, prowadzenie którego nie oddali już do końca partii. Nie oznacza to jednak, że nie było walki. Po ataku Bartosza Janeczka AZS wygrywał już 19:15. O czas poprosił trener Skry Jacek Nawrocki i i jego zespół zaczął odrabiać straty. Kontra Mariusza Wlazłego, który dopiero pod koniec seta pojawił się na boisku zmniejszyła różnicę do jednego punktu (18:19). Końcówka to jednak kapitalna gra częstochowian, zwłaszcza w kontratakach i zwycięstwo wyraźne do 19.
Seta drugi lepiej zaczęli gospodarze, którzy po asie serwisowym Stephana Antigi prowadzili 12:8. Ta czteropunktowa przewaga utrzymała się do drugiej przerwy technicznej, po czym AZS zaczął odrabiać powoli straty. Skuteczne bloki Łukasza Wiśniewskiego i Dawida Murka przyniosły efekt w postaci remisu po 19. Wówczas jednak znów bełchatowianie przyspieszyli i tak jak rywale w pierwszej partii, tak oni w drugiej spokojniej zagrali w końcówce wygrywając do 22.
O trzeciej odsłonie tego meczu zawodnicy z Częstochowy powinni jak najszybciej zapomnieć. Skra urządziła sobie bowiem demolkę na boisku. Wynik do 14 mówi z resztą sam za siebie. Warto jedynie odnotować ostatnią akcję tej części ze względu na kontuzję, której nabawił się przy bloku Marcin Możdżonek. Po skutecznym bloku środkowy Skry tak nieszczęśliwie wylądował na parkiecie, że nie był w stanie kontynuować gry. Na razie nie wiadomo jeszcze co dokładnie się stało, ale Możdżonek opuścił halę i do końca meczu nie wrócił.
Najwięcej emocji przyniosła czwarta partia. Gdy Skra objęła prowadzenie 8:5 wydawało się, że nabierze tempa, którego goście nie zatrzymają. AZS udowodnił jednak, że nie bez powodu znalazł się przed tą kolejką na szczycie tabeli. Najpierw straty odrobił, a później odskoczył rywalowi na 17:13 po bloku Fabiana Drzyzgi. Goście prowadzenie jednak szybko oddali i po świetnym fragmencie gry w wykonaniu Michała Winiarskiego Skra wyszła na 23:20. Zryw częstochowian był bardzo skuteczny. Najpierw zmusili Mariusza Wlazłego do autowego ataku, a po asie Gierczyńskiego mieli setbola prowadząc 24:23. I znów przypomniał o sobie Winiarski. Najpierw skutecznie zaatakował, a po chwili zablokował Murka i gospodarze mogli cieszyć się z trzech punktów.