PGE Skra - Tytan 3:1
PGE Skra Bełchatów pokonała Tytan AZS Częstochowa 3:1 (28:30, 25:23, 25:19, 25:22) w półfinałowym meczu PlusLigi. Stan rywalizacji do trzech zwycięstw 2-0. MVP Bartosz Kurek.
To był zupełnie inny mecz niż dzień wcześniej. Częstochowianie zagrali o niebo lepiej i Skra musiała się sporo mapracować, aby odnieść zwycięstwo numer dwa. Goście zapowiadali, że przez 24 godziny postarają się odbudować i postawić znacznie cięższe warunki Skrze niż w sobotę. I z obietnic się wywiązali. Już w pierwszym secie bełchatowianie mieli bardzo duże kłopoty z przyjęciem zagrywki, co skrzętnie wykorzystywali częstochowianie budując coraz większą przewagę. Gdy w aut zaatakował Bartosz Kurek było już 18:11 dla AZS. Skra rzuciała się do odrabiania strat. Co prawda po ataku Dawida Murka goście jeszcze prowadzili, ale już tylko 24:21. Bełchatowianie zdobyli cztery punkty z rzędu i to oni mieli setbola. Odpowiedź akademików w końcówce była jednak zabójcza. Najpierw as Murka, a po chwili blok na Mariuszu Wlazłym i wygrana w pierwszym secie stała się faktem.
Druga partia była bardzo wyrównana. Przez cały czas żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć na więcej niż dwa punkty, a prowadzenie zmieniało się raz za razem. Decydującym momentem był blok Daniela Plińskiego na Murku i Skra wyszła na prowadzenie 22:20. Tę przewagę bełchatowianie dowieźli do końca. Seta trzeciego z mocnym postanowieniem wysokiej wygranej zaczęli gospodarze. Do celu dążyli zostawiając rywali w tyle. Gdy Murek zaatakował w taśmę a na tablicy było już 16:10 dla Skry wydawało się, że w tym secie walki już nie będzie. AZS podniósł się jednak i po kontrach Krzysztofa Gierczyńskiego i Murka zrobiło się już tylko 20:18. Końcówka zdecydowanie była jednak na korzyść Skry.
Czwarty i ostatni set to znów zacięta walka. Goście na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:15. Skra zaczęła budować nieznaczną przewagę po kontrze Wlazłego (19:17) i to właśnie "Szampon" był tym zawodnikiem, który zakończył tę partię i cały mecz.
Po meczu powiedzieli:
Dawid Murek: Dzisiaj możemy sobie powiedzieć, że zagraliśmy dobry mecz. Mecz był niezły, mógł się podobać i mam nadzieję, że byliśmy godnym rywalem dla Skry. My jesteśmy zadowoleni z tego, że powróciliśmy do siatkówki z początku sezonu, kiedy trzymaliśmy pewien poziom. Oby ten trzeci mecz w Częstochowie był podobny i dostarczający tylu emocji. Dzisiaj byliśmy bardzo zmotywowani i chyba było to widać na bosiku, bo była walka. Skra popełniała sporo błędów, co staraliśmy się wykorzystać. Jeżeli chodzi o następny mecz to nie ma takiej opcji, żebyśmy się spinali, bo przyjedzie Skra. My jesteśmy drużyną, która zrobiła już kawał dobrej roboty, bo nie stawiano na nas w pierwszej czwórce. Będziemy walczyć, a co z tego wyjdzie to zobaczymy w Częstochowie.
Michał Winiarski: Dzisiejszy mecz był bardzo nerwowy w naszym wykonaniu. Częstochowa zagrała o niebo lepiej, a my po łatwym zwycięstwie dzień wcześniej po prostu się rozluźniliśmy. Musieliśmy się wznieść na masymalne umiejętności, żeby wygrać. Wczoraj AZS popełnił sporo błędów na zagrywce, a dzisiaj mieliśmy problemy z dokładnym przyjęciem stąd graliśmy na dwu oraz trójbloku i dlatego było bardzo ciężko. Szkoda tego pierwszego seta, bo odrobiliśmy straty, był nawet setbol, ale nie udało się wykorzystać. Teraz rywalizacja przenosi się do Częstochowy i będziemy chcieli wygrać w pierwszym meczu zapewniając sobie wtedy awans do finału.