PGE Skra - Tytan AZS 3:0
PGE Skra Bełchatów pokonała Tytana AZS Częstochowa 3:0 (25:20, 25:18, 25:19) w pierwszym półfinałowym meczu. MVP spotkania Bartosz Kurek. Spotkanie oglądał trener męskiej reprezentacji Andrea Anastasi. Zobaczył on wyraźną przewagę mistrza kraju nad Tytanem. W niedzielę będzie obecny w Warszawie na spotkaniu AZS Politechniki z Delectą.
Pierwszy mecz półfinałowy pomiędzy Skrą Bełchatów a AZS Częstochowa do złudzenia przypominał ostatnia potyczkę tych zespołów jeszcze w drugiej rundzie rozgrywek. Wówczas bełchatowianie gładko wygrali na wyjeździe 3:0. Już początek pierwszego seta pokazał, że Skra jest bardzo mocno zmotywowana, choć w pierwszym składzie zabrakło wracających po kontuzjach Miguela Falaski oraz Mariusza Wlazłego. Gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia i przy stanie 4:0 o czas prosił trener gości Marek Kardos. Po raz drugi uczynił to, gdy przewaga bełchatowian wzrosła o kolejny punkt, a na tablicy zrobiło się 14:9. Na tym jednak bełchatowianie nie poprzestali. As Michała Winiarskiego zaprosił wszystkich na drugą przerwę techniczną 16:9, po której goście zabrali się za odrabianie strat. Udało się zmniejszyć je do stanu 18:15 po dwóch kontrach Bartosza Janeczka i asie Dawida Murka, ale później znów bełchatowianie panowali nad przebiegiem wydarzeń na boisku.
W secie drugim wyrównaną walkę oglądaliśmy tylko na początku do stanu 9:9. Później kontra Michała Winiarskiego oraz as Pawła Woickiego sprawiły, że gospodarze odskoczyli na 13:9. Goście zmniejszyli co prawda po chwili tę różnicę do dwóch oczek, ale to było w zasadzie wszystko z ich strony. Skra z piłki na piłkę odjeżdżała rywalom i wygrała wysoko.
Ostatnia partia rozpoczęła się od mocnego uderzenia bełchatowian, którzy po ataku Bartosza Kurka prowadzili już 6:2. Udany atak częstochowian i na zagrywkę poszedł Wojciech Sobala, co sprawiło gospodarzom sporo kłopotów, bo stracili pięć punktów z rzędu i to AZS wyszedł na prowadzenie 7:6. To najwyraźniej podrażniło mistrzów Polski, bo od tego momentu to oni byli stroną przeważającą. W kontratakach szaleli Winiarski i kurek, a na zagrywce asa dorzucił Michał Bąkiewicz i zrobiło się dość szybko 22:14. W końcówce bełchatowianie popełnili jeszcze kilka prostych błędów wynikających z braku koncentracji, ale nie miało to już znaczenia dla wyniku seta i całego meczu.
Powiedzieli po spotkaniu:
Dawid Murek: Czekaliśmy długo na te upragnione play offy no i się doczekaliśmy, ale niestety po raz kolejny zagraliśmy słaby mecz. Nie przeciwstawiliśmy się Skrze w żadnym elemencie, a Skra grała swoje i pokazała nam, że ciężko będzie z nimi wygrać, chociaż był to dopiero pierwszy mecz, a jak wiemy play offy rządzą się swoimi prawami i mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie zupełnie inny. Musimy dołożyć więcej walki z naszej strony i wtedy mecz może być bardziej wyrównany. Może zrobimy miłą niespodziankę i uda nam się wygrać, chociaż wiemy jak ciężkie to jest do zrobienia.
Mariusz Wlazły: Cieszymy się z tego zwycięstwa i podobnie jak nasi rywale też czekaliśmy na te play offy. Zrobiliśmy jeden mały kroczek w kierunku obrony mistrzostwa. Jutro jest kolejny dzień i kolejny mecz, do którego trzeba się odpowiednio przygotować. Ten dzisiejszy mecz jest za nami i trzeba o nim zapomnieć.
Marek Kardos: Jak się chce wygrać ze Skrą trzeba zagrać zupełnie inaczej niż my dzisiaj. Jeżeli nie będziemy trzymać się taktyki to tak to niestety będzie wyglądać. Trzeba podejmować większe ryzyko i to zawsze przyniesie efekt, chociaż oczywiście nie ma pewności, że się wygra, bo Bełchatów naprawdę jest w formie. Bardzo wkurzają mnie taktyczne błędy, bo technicznych nie da się już wyeliminować, ale jeśli pracujemy nad taktyką, a później leci ona w powietrze to bardzo boli.
Jacek Nawrocki: Zawsze te pierwsze mecze to jest takie wejście w play offy, ale trzeba pamiętać o tym, że gra się do trzech wygranych i trzeba szybko o tym pojedynku zapomnieć. Duży wpływ na wynik miał początek meczu i później łatwiej było nam kontrolować grę. Z tych sportowych rzeczy mogę się przyczepić do ataku po dobrym przyjęciu, bo w tym elemencie nie wyglądaliśmy za bogato. Walka trwa dalej, jutro następny mecz.
Powrót do listy