PGE Skra - Zenit 2:3
PGE Skra Bełchatów przegrała z Zenitem Kazań 2:3 (25:17, 27:29, 25:21, 17:25, 8:15) w pierwszym meczu II rundy fazy play off Ligi Mistrzów. Zwycięzca tej rywalizacji (mecz i rewanż) awansuje do turnieju Final Four. Rewanżowe spotkanie odbędzie się 9 marca w Kazaniu.
Cały pierwszy set toczył się pod dyktando zawodników Skry. Rozpoczęli spotkanie od skutecznego bloku. Szybko zdołali osiągnąć dwupunktową przewagę, która powoli powiększała się. Bełchatowianie zagrali bardzo dobrze w przyjęciu, dzięki czemu Falasca mógł swobodnie rozgrywać, skutecznie gubiąc blok. Dopiero pod koniec partii kilka razy zagrał krótką z Danielem Plińskim, która kompletnie zaskoczyła Rosjan. Gracze Zenitu zostali odrzuceni od siatki i popełnili bardzo dużo błędów. Set zakończył się wynikiem 25:17.
W drugiej partii podopieczni trenera Nawrockiego m.in. po dwóch punktowych zagrywkach Mariusza Wlazłego wyszli na trzypunktowe prowadzenie (4:1). Jednak dobra passa polskich zawodników trwała tylko do stanu 11:8. W tym momencie w Skrze coś się zacięło. Siatkarze Zenitu po kiwce Tietiuchina zdołali wyrównać, a na drugą przerwę techniczną Rosjanie schodzili prowadząc 13:16. Gracze Zenitu prowadzili już 19:23 i wtedy na zagrywce pojawił się Wlazły, który dobrymi serwisami doprowadził do wyniku 22:23. Świetną zmianę zrobił Antiga, który wybronił 2 niesamowite piłki i znacznie pomógł kolegom w polu. Po zaciętej walce punkt za punkt odsłonę zakończył Michajłow. Zenit wygrał 27:29.
W trzecim secie obie drużyny pokazały naprawdę dobrą siatkówkę. Po ataku Priddiego to siatkarze Zenitu zeszli na pierwszą przerwę techniczną prowadząc 6:8. Atak Winiarskiego doprowadził do remisu (8:8). Dobra gra bełchatowskich siatkarzy przyczyniła się do trzypunktowego prowadzenie 17:14. Jednak Rosjanie szybko doprowadzili do remisu 17:17. Walka toczyła się punkt za punkt. Końcówka należała jednak do naszego atakującego, który po raz kolejny bombardował swoimi zagrywkami. Wygraliśmy 25:21.
Czwartą partię zawodnicy Skry zagrali dużo poniżej swoich możliwości, wręcz bardzo słabo. W oznaki dawało się zmęczenie. Popełniali bardzo dużo błędów. Przestali kończyć ataki. Rosjanie od początku wywalczyli przewagę, którą systematycznie powiększali. Nie pomogły nic zmiany, które wprowadził trener Nawrocki. Na boisku zobaczyliśmy Bąkiewicza, Antigę i Novotnego. Zostaliśmy pokonani do 17.
Tie-break był równie słaby jak set czwarty. Zostaliśmy odrzuceni od siatki, popełniliśmy bardzo dużo błędów i podobnie jak w poprzedniej partii nie kończyliśmy ataków. Falasca nic nie pomógł swojej drużynie wystawiając źle i bardzo czytelnie. Kurka zmienił Antiga, a Możdżonka Kłos. Zmiany zostały przeprowadzone za późno, bo obaj gracze nie radzili sobie już od dłuższego czasu. Mecz asem zakończył Apalikow. Przegraliśmy 8 do 15.
Siatkarze z Bełchatowa bardzo dobrze zagrali 3 sety, później jakby się wypalili i zagrali bardzo słabą siatkówkę. Nie wychodził im kompletnie żaden element. Z każdym setem schodziło z nich powietrze i grali coraz gorzej. Pierwszy set był rewelacyjny, a później każdy kolejny coraz gorszy. Oby siatkarze wyciągnęli wnioski z tego spotkania i w Kazaniu zagrali tak, jak dzisiaj w pierwszej partii.
Po meczu dla Polsat Sport powiedzieli:
Nawrocki – Gdy zespół z Kazania zaczął dobrze zagrywać, w naszej drużynie pojawiły się problemy. Nie poradziliśmy sobie z tym. Może w drugim secie podjęliśmy za wielkie ryzyko, ale z takimi zespołami jak Kazań nie da się grać bez ryzyka. Walczymy dalej, nie składami broni.
Winiarski – Kluczem był drugi set, gdzie mieliśmy piłki w górze i nie wykorzystaliśmy ich. Byłoby 2:0 i zupełnie inny wynik. Trzy sety zagraliśmy dobrze, później nie poradziliśmy sobie z zagrywką Rosjan. Przegraliśmy bitwę.