Philippe Blain: zmagania ligowe są najlepszym miernikiem zespołowości
PGE Skra Bełchatów wkroczyła w końcowy etap przygotowań do zmagań PlusLigi w sezonie 2016/2017, które rozpocznie 5 października meczem przeciwko MKS Będzinowi. Ostatnie kilkanaście dni zamierza jednak w pełni wykorzystać – Mamy zaplanowane jeszcze pięć towarzyskich meczów – zdradził Philippe Blain, szkoleniowiec żółto-czarnych.
PLUSLIGA.PL: PGE Skra Bełchatów w miniony weekend wystąpiła w turnieju „Siatkówka w Trójce” rozgrywanym w Kobyłce. Wracacie pokonując w finale Asseco Resovię Rzeszów. Zwycięstwo przeciwko tej ekipie smakuje jeszcze lepiej?
PHILIPPE BLAIN: Tak, takie zwycięstwo zawsze smakuje wyjątkowo. Musimy jednak pamiętać, że są to jedynie przygotowania do sezonu, choć ta wygrana bez wątpienia bardzo nas cieszy. Wciąż jednak nie jest to ten duch jaki chcę widzieć w swojej ekipie. Chcę żeby każdy z graczy wnosił coś pozytywnego do drużyny, ponieważ w tym sezonie możemy mieć do rozegrania około pięćdziesięciu meczów. Wszyscy zawodnicy muszą być przygotowani na to, że mogą wejść na boisko w każdym momencie. Rotuję składem i chcę dawać swoim zawodnikom szansę oswojenia się z grą pod presją. Finał naszego towarzyskiego turnieju w Kobyłce rozpoczęliśmy niezbyt dobrze, jednak potrafiliśmy odwrócić wynik na naszą korzyść, co jest bardzo ważne.
Rotacja składem może świadczyć o tym, że wciąż poszukuje pan wyjściowej szóstki. Czy może jednak ma pan wybraną najlepszą opcję, której nie chce zdradzać?
PHILIPPE BLAIN: Na razie, w pierwszej kolejności staram się wprowadzić każdego z zawodników w jego najwyższą formę. Potem wybiorę skład, który uzupełnia się w najlepszy sposób i stanowi najlepsze rozwiązanie. Tegoroczny sezon jest naprawdę długi i sądzę, że będzie w nim wiele momentów w których, na konkretne mecze będę musiał powoływać niejako „nową drużynę”.
Czy do tej pory jest pan zadowolony z formy młodych graczy takich jak Bartosz Bednorz czy Artur Szalpuk?
PHILIPPE BLAIN: Na początku turnieju w Kobyłce, ktoś zapytał mnie dlaczego nie próbuję grać tymi zawodnikami jednocześnie. W finale przez krótki czas spróbowałem takiego rozwiązania, co pokazuje że wszystkie opcje są możliwe. Póki, co nie osiągnęli najwyższej jakości swojej gry, ale ma to związek z tym, że rozpoczęli później cykl treningowy. Po grze w reprezentacji razem z klubem zdecydowaliśmy się dać im trochę więcej czasu na odpoczynek. Teraz musimy na nowo wdrożyć ich w rytm meczowy.
W końcu zobaczyliśmy na boisku Michała Winiarskiego, rozumiem, że po kontuzji nie ma już śladu?
PHILIPPE BLAIN: Na razie jego stan zdrowia jest dobry. Oczywiście, pojawiają się jakieś małe problemy, ale właśnie dlatego tym bardziej staramy się o niego dbać. Robi postępy, ale wciąż potrzebuje czasu, by po roku przerwy od grania na nowo zrozumieć siatkówkę. Mówię tu nie o zasadach i taktyce, ale także o wdrożeniu się w mecze, pracy z kolegami z drużyny i występach przeciwko rywalom. Michał potrzebuję jeszcze trochę czasu, by osiągnąć szczytową formę.
Do początku sezonu zostało już tylko kilkanaście dni. Które elementy musicie jeszcze poprawić by być w zadowalającej was formie?
PHILIPPE BLAIN: Cóż… Mecze w Kobyłce pokazały, że naszym sporym problemem są początki spotkań. Oba zaczynaliśmy z kłopotami w ataku i przyjęciu. Finał skończyliśmy jednak z 60-procentową skutecznością, co jest dobrym prognostykiem. Dodatkowo wciąż nie potrafimy jeszcze grać z Jurijem Gladyrem, który nie dawno do nas dołączył, ale na pewno do początku ligi uda nam się to zmienić. Poza tym wszyscy zawodnicy, za wyjątkiem Mariusza Wlazłego muszą popracować nad skuteczną i wywierającą presję zagrywką. Cały czas popełniamy w tym elemencie wiele błędów i nie zdobywamy nią zbyt wielu punktów. Także, te wszystkie rzeczy jeszcze wymagają poprawy.
Jak będą wyglądać ostatnie dni waszych przygotowań do rozgrywek PlusLigi?
PHILIPPE BLAIN: W ciągu tych kilkunastu dni mamy przed sobą jeszcze pięć towarzyskich meczów. W tym tygodniu dwukrotnie zmierzymy się z BBSK Stambułem, który właśnie przyjechał do Bełchatowa. Następnie udamy się na turniej do Szczecina, gdzie zagramy dwa dni po kolei, a potem zatrzymujemy się w Bydgoszczy i rozegramy tam spotkanie towarzyskie. Także w ciągu ostatnich dwóch tygodni, zagramy pięć meczów, a osiem dni przeznaczymy na treningi.
W tym sezonie w ekipie PGE Skry Bełchatów zaszły spore zmiany. Jak ocenia pan atmosferę panującą wśród żółto-czarnych graczy?
PHILIPPE BLAIN: Miniony sezon to rozdział zamknięty, jesteśmy kompletnie nową grupą, wzbogaconą o wielu nowych zawodników. W tym momencie chcę przygotować jak największą liczbę graczy na początek PlusLigi, która od razu narzuci nam duże meczowe tempo. Póki, co pracujemy bardzo dobrze, widzę że duch drużyny jest silny, a każdy z zawodników ma swoje miejsce w tej ekipie. Także na ten moment, wszystko jest w porządku, jednak to zmagania ligowe są najlepszym miernikiem zespołowości. Wtedy widać czy drużyna jest silną grupą, która potrafi dawać z siebie wszystko w każdym ze spotkań.
Zmiany zaszły nie tylko wśród graczy, ale także w sztabie. Razem z panem na ławce trenerskiej zasiądzie Krzysztof Stelmach – ważna postać w Bełchatowie. Jak ocenia pan waszą współpracę?
PHILIPPE BLAIN: Nasza współpraca układa się znakomicie. Znam go już parę ładnych lat, ponieważ byłem jego trenerem w Cuneo. W tamtym czasie poznałem go od strony zawodniczej i już wtedy nasza kooperacja wyglądała bardzo dobrze. Także teraz jesteśmy w dobrych relacjach, a Krzysiek znakomicie włączył się w cały sztab szkoleniowy i naprawdę fajnie wykonuje swoją pracę.
Pana ekipa nie jest pewna swojego udziału w Lidze Mistrzów. Czy myśli o tym turnieju zaprzątają czasem pana głowę?
PHILIPPE BLAIN: Wciąż nie znamy jeszcze nazw zespołów z którymi będziemy się mierzyć, ale powinny to być ekipy albo z Grecji albo z Rosji. Mam nadzieję, że uda nam się wywalczyć kwalifikację, bo gra w Lidze Mistrzów jest dla nas bardzo ważnym celem. Kiedy przejdziemy etap wstępny zostaniemy przydzieleni do jednej z trzech grup, których układ nie jest najgorszy. Oczywiście możemy trafić od razu na Modenę, która jest znakomitym zespołem, ale są też inne drużyny, jak kluby francuskie czy chociażby nowa ekipa z Rumunii (S.C.M. Craiova – red.), której jeszcze dobrze nie znamy. W każdej grupie da się jednak wypracować pozycję, która pozwoli na przejście do kolejnej rundy.
W tym sezonie drużyny PlusLigi mają okazję wziąć udział licznych turniejach przedsezonowych, często organizowanych przez małe miejscowości. Pana zdaniem takie imprezy to dobre inicjatywy?
PHILIPPE BLAIN: Myślę, że takie turnieje są dobre w ogóle dla siatkówki, ponieważ mobilizują drużyny ekstraklasy do wyjścia poza własne miasta. Dodatkowo są impulsem do włączania nowych ludzi w to sportowe środowisko. W ostatni weekend w Kobyłce graliśmy na nowo powstałej hali, która jest naprawdę ładnym obiektem. Udało nam się zmierzyć z silnymi ekipami, dlatego takie zawody są dla nas bardzo dobrym przygotowaniem. Nawet spora ilość treningów nie da takiego samego efektu, co mecze z wymagającymi przeciwnikami. Dlatego takie turnieje są dla nas wyłącznie z korzyścią.