Piąta wygrana PGE Skry w 2015 roku
PGE Skra Bełchatów pokonała Cerrad Czarnych Radom 3:0 (26:24, 25:19, 25:20) w meczu 20. kolejki PlusLigi.
To piąte zwycięstwo bełchatowian w 2015 roku. MVP meczu został wybrany Mariusz Wlazły.
Zanim jeszcze sędzia rozpoczął ten pojedynek miłe momenty przeżył Daniel Pliński. Od bełchatowskiego klubu, w którym spędził siedem lat, otrzymał pamiątkową tablicę. Środkowemu Czarnych Radom rzęsistymi brawami podziękowali też kibice. Popularny „Plina” nie ukrywał wzruszenia.
Czarni Radom już nie raz pokazali, że dla PGE Skry potrafią być niewygodnym rywalem i nie inaczej było też tym razem. Od początku spotkania obie drużyny toczyły bardzo zacięty pojedynek. Goście dwoili się i troili w obronie, zwłaszcza libero Adam Kowalski. Ofiarna gra na przyjęciu pozwoliła im grać jak równy z równym z faworyzowanymi gospodarzami. Pod koniec pierwszego seta przebudził się Michał Winiarski, który potężną zagrywką wyprowadził swój zespół na prowadzenie 23:21. Wcześniej przyjmujący bełchatowian był prawie niewidoczny. Ale od tego są indywidualności w zespole, które w decydujących momentach nie zawodzą. Świetnym przykładem mogą być też Mariusz Wlazły i Facundo Conte. PGE Skra choć nie zachwyciła, wygrała pierwszą partię z radomianami.
W drugiej partii bełchatowianie zagrali zdecydowanie lepiej. Wprawdzie nie ustrzegli się błędów, ale ich dominacja nie podlegała żadnej dyskusji. Po pierwszej przerwie technicznej PGE Skra wyszła na prowadzenie 13:9 i z każdą minutą je powiększała. Goście nie grali już tak pewnie na przyjęciu jak w pierwszym secie i musieli uznać wyższość mistrza Polski. Trzeba też oddać podopiecznym Miguela Falaski, że zdecydowanie poprawili grę w bloku. W pierwszej partii w ten sposób tylko raz zatrzymali rywali. W drugiej partii zrobili to już pięć razy.
Kolejny set rozpoczął się od szaleńczych ataków Mariusza Wlazłego i Michała Winiarskiego. Bełchatowianie wyszli na boisko z mocnym postanowieniem zakończenia tego spotkania w trzech setach i swój cel konsekwentnie realizowali, ale do czasu. PGE Skra wyszła na wysokie prowadzenie 12:6 i... szybko dała się dogonić. Goście wcale nie składali broni, ale w końcówce zabrakło im argumentów, aby wyszarpać seta z mistrzem Polski.