Piątek z PlusLigą: Jastrzębski Węgiel - MKS Będzin 3:1
Drugą część sezonu zasadniczego Jastrzębski Węgiel rozpoczął z dobrej, szóstej lokaty w tabeli i od wygranej 3:1 (25:16, 25:22, 22:25, 25;18) z ostatnim w klasyfikacji MKS-em Będzin.
Niekorzystną sytuację będzinian ma odmienić nowy szkoleniowiec Stelio DeRocco, prywatnie ojciec siatkarza Jastrzębskiego Węgla, Jasona. Po raz pierwszy ojciec i syn stanęli po przeciwnych stronach boiska. Z rodzinnej konfrontacji zwycięsko wyszedł syn, który wraz z swoją drużyną zapisał na koncie dziewiąte ligowe zwycięstwo. Ojciec na pierwszą wygraną w PlusLidze musi jeszcze poczekać.
Pierwsza partia rozpoczęła się od prowadzenia gości (0:3), którzy skutecznie utrudniali jastrzębianom przyjęcie zagrywki, kierując piłki na Jasona DeRcco. Gdy w końcu gospodarze skończyli własną akcję w ataku i w polu serwisowym stanął Aleksander Szafranowicz, w błyskawicznym tempie wynik zmienił się na ich korzyść (5:3). Kiedy przewaga miejscowych urosła do czterech oczek (12:8), trener DeRocco zmienił rozgrywającego (Harrisom Peacock za Jakuba Oczko). Ten próbował przyspieszyć grę swojej drużyny, ale nie znalazło to odzwierciedlenia w wyniku, bo skuteczność będzinian w ataku wynosiła zaledwie 38% (rywale 52%).
Druga część pojedynku rozpoczęła się podobnie jak pierwsza - od trzypunktowej przewagi ekipy z Będzina, która agresywniej atakowała i co najważniejsze, nie popełniała w tym elemencie tylu błędów, co wcześniej (7:9). Dobrze spisywał się Tijmen Laane, który skończył kilka sytuacyjnych piłek. W drugiej połowie seta Holender nie był jednak tak wydajny jak wcześniej i został zastąpiony przez Macieja Pawlińskiego. W decydującej fazie partii drużyny biły się na styku punktowym (21:21) do czasu gdy w polu zagrywki pojawił się Szafranowicz i zagrał asa serwisowego. Potem przyjezdni nie skończyli dwóch ataków, a jastrzębianie byli bezlitośni na kontrach.
W trzeciej odsłonie trener Lebedew desygnował do gry Toontje van Lankvelta (za DeRocco), który w poprzednich dwóch spotkaniach pauzował. Na pierwszej regulaminowej przerwie znów prowadzili goście (6:8), którzy zapewne marzyli o powtórce przebiegu zdarzeń z pierwszej kolejki spotkań, gdy przegrywając 0:2 zdołali doprowadzić do tie breaka. Tym bardziej, że w trzecim secie znacznie obniżył loty Maciej Muzaj, a Patryk Strzeżek, który zastąpił go przy wyniku 10:13, po jednej z akcji doznał urazu i musiał opuścić boisko. Po chwili oddechu na ławce rezerwowych atakujący Jastrzębia odzyskał skuteczność, ale jego drużynie nie udało się uratować seta.
W partii numer trzy jastrzębianie popełnili aż dziewięć błędów własnych, podczas gdy w poprzednich dwóch pomylili się tylko osiem razy. W czwartej Mark Lebedew postanowił wzmocnić siłę ofensywną swojej drużyny i postawił na kanadyjską parę przyjmujących. Jak się później okazało, była to trafiona decyzja, bo Kanadyjczycy raz po raz bombardowali będzinian z każdej strefy boiska. Mimo to drużyna Stelio DeRocco, w której dobre zawody grali Michał Żuk i Michał Kamiński, nie zamierzała zadowolić się tylko jednym wygranym setem i od początku gry toczyła z przeciwnikami twardy bój (8:7, 17:16). Jednak gdy po kolejnej wygranej kontrze miejscowi odskoczyli na cztery oczka, rywale nie zdołali już odrobić strat i musieli pogodzić się z porażką, trzecią z rzędu odkąd stery w MKS-ie objął trener DeRocco.
MVP: Michał Masny
Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25247&Page=S
Powrót do listy