Piątek z PlusLigą: Jastrzębski Węgiel - Ślepsk Malow Suwałki 3:0
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla pokonali Ślepsk Malow Suwałki 3:0 w pierwszym meczu 24. kolejki PlusLigi. Jastrzębianie przystąpili do tego meczu bez kilku podstawowych zawodników, a także bez... sztabu szkoleniowego. Wszyscy przebywają na kwarantannie.
Kilka dni temu okazało się, że dwóch członków drużyny Jastrzębskiego Węgla jest zakażonych koronawirusem. Zgodnie z przepisami, stacja sanepidu nałożyła kwarantannę na nich oraz na inne osoby z drużyny, które do tej pory nie były zakażone koronawirusem. Najmocniej, bo niemal w komplecie, ucierpiał sztab szkoleniowy, którego członkowie mecz obejrzęli w domach, a zastępował ich trener Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla Dariusz Luks. Zgodnie z decyzją, którą przed rozpoczęciem sezonu jednogłośnie podjęli prezesi wszystkich klubów PlusLigi, nie było powodów do przełożenia spotkania. By mecz mógł się odbyć, w składzie zespołu musi być minimum ośmiu zawodników, w tym jeden rozgrywający. Jastrzębska drużyna spełnia ten wymóg.
Jastrzębianie do meczu przystąpili jednak osłabieni, bo brakowało choćby dwóch czołowych przyjmujących Tomasza Fornala i Rafała Szymury, a w wyjściowym składzie w związku z tym znalazł się, obok Yacine Louatiego, młody Michał Gierżot, który zagrał kapitalnie i całkowicie zasłużenie odebrał nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu. Pozostałe pozycje były mniej dotknięte - na rozegraniu zaczął Lukas Kampa, na środku Łukasz Wiśniewski z Jurijem Gladyrem, na ataku Mohamed Al Hachdadi, a na libero Jakub Popiwczak. Ale brakowało choćby środkowego Michała Szalachy, czy rozgrywającego Eemiego Tervaporttiego.
Suwalski zespół chciał na pewno wykorzystać trudną sytuację rywali, bo przecież suwalska drużyna jest jeszcze w grze o miejsce w fazie play-off. Od początku grali bez kompleksów, a najlepiej obrazuje to fakt, że pierwsze prowadzenie jastrzębian w tym meczu nastąpiło dość późno, bo dopiero wtedy, gdy przy remisie po 18 asa serwisowego posłał Wiśniewski. Wcześniej najczęściej prowadzili gracze trenera Andrzeja Kowala, ale niezbyt wysoko - jednym, maksymalnie dwoma punktami. W końcówce as Gladyra dał prowadzenie gospodarzom 23:21, ale nie mogli zbyt długo się nim cieszyć. Dwóch ataków w górze nie wykorzystał Al Hachdadi, a świetnymi zagrywkami popisywał się Bartłomiej Bołądź. To on dał swojej drużynie pierwszą piłkę setową po asie serwisowym, ale Jastrzębski Węgiel zdołał się obronić. Później szanse mieli i jedni, i drudzy, aż wreszcie przy stanie 31:30 kontrę skończył Michał Gierżot i gospodarze objęli prowadzenie.
W drugiej partii nic się nie zmieniło, dalej Ślepsk Malow był jak najbardziej godnym rywalem dla jastrzębian. Na lidera suwalskiej drużyny wyrósł świetnie grający Tomas Rousseaux, który prowadził swój zespół. Im bliżej było końca, tym gra była bardziej zacieta - goście prowadzili już 19:17, za chwilę był remis po 19. Przy stanie 25:24 Bołądź miał piłkę setową w górze, ale został zablokowany. I to był impuls dla gospodarzy, którzy nie oddali rywalom już punktu.
W ostatniej partii już takich emocji nie było - rozluźnieni po dwóch wygranych końcówkach setów jastrzębianie od samego początku uzyskali wyraźną przewagę, a już przy wyniku 6:3 trener Andrzej Kowal poprosił swój zespół do ławki. Na niewiele się to zdało, bo rozpędzeni gospodarze nie mieli zamiaru wypuścić szansy na trzypunktowe zwycięstwo. Pewna wygrana 25:13 dała trzy punkty ekipie Jastrzębskiego Węgla.
Relację na żywo punkt po punkcie oraz statystyki z tego meczu można znaleźć tutaj.
Powrót do listy