Pięć setów w meczu Polski z Japonią. Rywale byli lepsi
W rozgrywanym w Gdańsku przedolimpijskim turnieju siatkarzy, reprezentacja Polski przegrała po tie-breaku z Japonią.
Przedostatnim sprawdzianem reprezentacji Polski przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu był mecz z Japonią, rewelacją sezonu 2024. Zespół prowadzony przez Philippe Blaina w poprzednim sezonie zajął trzecie miejsce w Lidze Narodów, zdobywając pierwszy medal dużej imprezy od 1977 r., kiedy był drugi w Pucharze Świata. Turniej w Ergo Arenie zaczął się z problemami, bo z powodu kłopotów komunikacyjnych do Polski nie dotarła reprezentacja Serbii, dlatego zamiast pierwszego meczu, w sobotę kibice obejrzeli trening amerykańskiej reprezentacji.
Trenerzy - Blain i Nikola Grbić - umówili się na rozegranie przynajmniej czterech setów. Już po drugim stało się jasne, że niepotrzebna będzie dogrywka, bo Japonia doprowadziła do remisu. Początek należał do Polski, przede wszystkim dzięki doskonałej zagrywce - dwa asy miał Wilfredo Leon, a po jednym Aleksander Śliwka, Mateusz Bieniek i Bartosz Kurek. Nasi siatkarze odskakiwali na kilka punktów, by pozwalać się dogonić. W końcówce punkt zagrywką zdobył Kurek, a przedostatni punkt zdobyliśmy po autowym ataku Nishidy, któremu Śliwka schował ręce w bloku.
Na tym skończył występ oszczędzany Leon, którego zastąpił Kamil Semeniuk. Niestety, sytuacja się odwróciła, bo rywale serwowali coraz lepiej, a Biało-czerwoni dużo gorzej niż na początku spotkania. Mimo że nasi siatkarze mieli wyższą skuteczność w ataku niż w pierwszym secie, to w decydujących momentach pogrążyli ich asami Ran Takahashi i Yuji Nishida, nie do zatrzymania w ataku. Podobnie było w kolejnym secie, w którym Polacy popełnili aż sześć błędów w przyjęciu i dwa w ataku.
O ile po dobrym przyjęciu polska drużyna była skuteczniejsza, to po negatywnym tylko 24 proc., a w kontrze zaledwie 17 proc. Różnicę robiła jednak zagrywka i - co ważne - asy w kluczowych momentach. Od trzeciego seta parę przyjmujących tworzyli Śliwka i Tomasz Fornal, lecz niewiele to pomogło. W czwartej partii doszło do dramatycznych wydarzeń, bo w akacji na 6:3, wygranej przez Polaków, środkowy Kentaro Takahashi upadając uderzył głową w boisko, po czym został z niego zwieziony na noszach w specjalnym usztywniającym kołnierzu.
Polscy siatkarze zaczęli grać skuteczniej i przede wszystkim nie tracili bezpośrednich punktów po serwach rywali. Japończycy cały czas ryzykowali w ataku, dość często się myląc. Marcin Janusz przy lepszym przyjęciu wykorzystywał środkowych, a Norbert Huber i Bieniek byli nie do zatrzymania. Gdy Fornal zaserwował asa, powiększając przewagę do czterech punktów (20:16), wydawało się, że tie-break jest blisko. Niestety, dwa kolejne błędy - w zagrywce i ataku - dały Japończykom szansę. Wykorzystali ją, wyrównując wynik (23:23). Ale w kolejnej akcji popsuli zagrywkę, zaś w ostatniej błysnął Fornal - najpierw broniąc atak, a następnie po wystawie Bieńka kończąc atak.
Tie-break był zacięty od początku. Oba zespoły ryzykowały na zagrywce, a lepiej wychodziło to Japończykom, którzy przy zmianie stron wygrywali 8:6. W kolejnej akcji punkt zdobył Śliwka, po czym złapał się za nogę i opuścił boisko. Straty zniwelował asem Kurek (9:9), który w końcowych akcjach był ofensywnym liderem polskiej drużyny. Polska dzielnie się broniła, ale rywale nie chcieli się pomylić i to oni cieszyli się ze zwycięstwa.
W niedzielę reprezentacja Polski rozegra ostatni mecz przed igrzyskami w Paryżu - o godz. 19.30 zmierzy się w Ergo Arenie w Gdańsku ze Stanami Zjednoczonymi.
Polska - Japonia 2:3
Sety: 25:23, 20:25, 19:25, 25:23, 15:17
Polska: Janusz 1, Śliwka 12, Huber 9, Kurek 16, Leon 5, Bieniek 13, Zatorski (libero) oraz Kaczmarek, Łomacz, Fornal 9, Semeniuk 2, Bołądź
Powrót do listy