Pierre Pujol zagra w Polsce?
Rozgrywającego reprezentacji Francji nie opuszcza pech. Tuż przed mistrzostwami Europy nabawił się kontuzji i do Turcji raczej nie pojedzie. Nie traci jednak optymizmu. - Jak nie tym razem, to następnym - mówi żartem. Przy okazji zdradza, że być może w przyszłym sezonie zasili PlusLigę.
Przed pierwszym spotkaniem turnieju kwalifikacyjnego w Gdyni niefortunnie zderzył się z reprezentacyjnym kolegą i upadając skręcił kostkę. Podobną kontuzji, w podobnych okolicznościach doznał trzy lata temu, przed mistrzostwami świata w Japonii. - To jest zupełnie nowy uraz, ale tak samo nieszczęśliwy w skutkach - mówi Pierre Pujol. - Na razie wiadomo tylko tyle, że nie ma żadnego złamania ani zerwania mięśni. Szczegółowe badania zrobimy po powrocie do Francji. Na pewno jednak będę wyłączony z gry co najmniej przez miesiąc. Ominie mnie zatem kolejna wielka impreza.
- Cóż mogę zrobić? Takie jest życie sportowca, kontuzje są wkalkulowane w nasz zawód i najczęściej zdarzają się w najmniej oczekiwanym momencie - kontynuuje francuski siatkarz - Nie ma co się załamywać i narzekać - trzeba szybko dojść do zdrowia i dobrej dyspozycji. Na mistrzostwach świata na pewno wystąpię - deklaruje.
Obserwując mecze gdyńskiego turnieju z trybun, Pierre Pujol, prywatnie serdeczny przyjaciel byłego zawodnika Jastrzębskiego Węgla Guillaume Samiki trochę żałował, że w jego ojczyźnie kibice nie kochają siatkówki tak bardzo, jak Polacy.
- Samik wiele opowiadał mi o waszym kraju i wiem jedno - że pokochał Polskę - zdradził Pujol. - Na dodatek zaraził również mnie. Wiem, że w przyszłym sezonie bardzo chciałby wrócić do Polski. Kto wie - może więc za rok wspólnie zagramy w PlusLidze...
Szansa na to, by sympatyczny Francuz zasilił polską ligę była już w tym roku. Po zakończeniu rozgrywek, zachwycony pobytem na Śląsku Samica wpadł na pomysł, że on i Pujol mogliby zagrać w jednym klubie - Jastrzębskim Węglu. - Rozpocząłem nawet wstępne rozmowy ze Jastrzębiem, ale potem Samik zdecydował, że jednak nie przedłuży umowy i pomysł upadł - wyjaśnia rozgrywający "trójkolorowych”.
Na razie Pierre Pujol ma ważny kontrakt z Sisleyem Treviso. Tam jednak, grając u boku Alberto Cisolli, Samuelle Papiego oraz Alessandro Feia nie zrobił kariery i po roku został wypożyczony do rodzimego AS Cannes. W tym sezonie mógł wrócić do Treviso, ale zrezygnował. - Pierwszym rozgrywającym jest teraz Brazylijczyk Ricardo, więc mój powrót oznaczałby ławkę rezerwowym. Dlatego postanowiłem jeszcze przez rok zostać na wypożyczeniu w Cannes, a potem zdecyduję co dalej.
Chociaż utytułowane włoskie gwiazdy nie przyjęły go do swojego grona zbyt życzliwie, Pierre nie czuje do nikogo żalu. - Być może za wcześnie znalazłem się w klubie z takimi tradycjami i z takimi doświadczonymi graczami. A może po prostu trafiłem na zły moment - twierdzi życząc byłym kolegom sukcesów w nadchodzących rozgrywkach.
- W tym roku Sisley ma bardzo ciekawy skład. Doszło kilku nowych, żądnych zwycięstwa zawodników, którzy na pewno zmienią oblicze drużyny. Cieszę się, że w pierwszej szóstce zagra wreszcie Robert Horstink, bo to bardzo wartościowy zawodnik. W pełni zasługuje na swoją szansę.