Pierwsze zwycięstwo trenera Bednaruka w jastrzębskiej hali
AZS Politechnika Warszawska pokonała w spotkaniu wyjazdowym Jastrzębski Węgiel 3:2. Po meczu trener Jakub Bednaruk był w doskonałym nastroju….
Na konferencji prasowej po sobotnim pojedynku 24. kolejki PlusLigi, pomiędzy Jastrzębskim Węglem a AZS-em Politechniką Warszawską zabrakło kapitana zwycięskiej ekipy Pawła Zagumnego. - Chcecie wiedzieć dlaczego? - spytał trener Bednaruk. - To proste. Emocje udzieliły się całej drużynie i pobiłem go za to, że przy stanie 15:15 w tie breaku, gdy zawodnik z Jastrzębia posłał piłkę w aut, Paweł dotknął siatki. Teraz jest hospitalizowany. Nie mogłem mu tego podarować - żartował w swoim stylu szkoleniowiec warszawskich Akademików, zadowolony, że po raz pierwszy w swojej trenerskiej karierze wywiózł zwycięstwo z Jastrzębia-Zdroju.
Poważnie już dodał, że mecz z Jastrzębiem nie był najlepszy jakościowo. - Było dużo szarpaniny, sinusoida w grze obydwu zespołów. Od trzeciego seta Jastrzębski Węgiel wpadł na pomysł, żeby zagrywać tak, jak zagrywano podczas Igrzysk Olimpijskich w Montrealu, w 1976 roku - spod trybun i pod sufit. A my mieliśmy problemy z odbiorem tych serwów, nasze przyjęcie od trzeciego seta „siadło”.
Trenerowi górniczej ekipy nie było w sobotę do śmiechu. Tracąc dwa punkty w starciu ze stołeczną Politechniką, jego zespół mocno oddalił się od piątego miejsca w ligowej klasyfikacji. - Czuję się tak, jak po większości spotkań w trwających rozgrywkach. Walczyliśmy, pokazaliśmy charakter, wyciągnęliśmy wynik ze stanu 0:2 po raz czwarty czy piąty w tym sezonie. Nie jest źle, ale czegoś zabrakło. Przepraszam, nie powiem niczego odkrywczego - skomentował Mark Lebedew.
Mecz o „życie” jego podopieczni rozegrają w najbliższą środę, w Radomiu. Jeśli w konfrontacji z Cerradem Czarni Radom wywalczą komplet punktów, zachowają realną szansę na piąte miejsce w tabeli.
Straconej okazji bardzo żałował także kapitan JW Michał Masny, który powrócił do gry po kilku tygodniach przerwy związanej z urazem. - Nie graliśmy naszej siatkówki. Może dlatego, że ja dość długo nie trenowałem z zespołem i potrzebowaliśmy czasu, by złapać właściwy rytm - analizował. - Doprowadziliśmy jednak do tie breaka, mieliśmy piłki setowe, ale nie daliśmy rady skończyć meczu. To był mój błąd, bo piłka do Piotra Haina była źle wystawiona. Gdyby była dobrze zagrana, pewnie cieszylibyśmy się ze zwycięstwa. Trudno. Brawo dla nas za walkę, szkoda że mamy tylko jeden punkt.
Krytyczny wobec siebie i drużyny był również atakujący Politechniki Warszawskiej Michał Filip, który przede wszystkim podkreślił dużą liczbę błędów po obu stronach siatki (JW - 27, Politechnika - 32 - red.). - Ale najważniejsze, że popełniliśmy mniej błędów w końcówce tie breaka, była też szczypta taktyki i to zaważyło. Bardzo ważne, że pomimo słabej gry od trzeciego seta, walczyliśmy.
Dwa oczka wyszarpane przez AZS w Jastrzębiu nie zmieniły ich pozycji w klasyfikacji, ale dały spore szanse na przeskoczenie Indykpolu AZS Olsztyn (dwa punkty straty) już w następnej kolejce spotkań.
Powrót do listy