Pierwsze zwycięstwo ZAKSY w Lidze Mistrzów
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonał Partizana Belgrad 3:1 (25:20, 25:18, 21:25, 25:16) w meczu pierwszej kolejki grupy C Ligi Mistrzów.
Wicemistrzowie Polski w przekroju całego spotkania byli zdecydowanie lepsi od młodego zespołu mistrzów Serbii. Krótki przestój kosztował ich jednak utratę jednej partii.
Gospodarze od początku chcieli pokazać rywalom, kto rządzi w hali „Azoty”. Szybko odskoczyli na trzy punkty (7:4), ale po asie serwisowym Marko Nikolica zespół z Serbii doszedł ZAKSĘ na jedno oczko (9:10). Gdy w ataku pomylił się Antonin Rouzier był już remis 12:12, ale ostatni w tym secie. Kędzierzynianie mocno serwowali i dobrze grali na siatce. Po dwóch skutecznych blokach i kontrze Guillaume Samicy miejscowi odskoczyli na trzy punkty (18:15). Ich przewaga wzrosła po punktowej zagrywce Rouziera (21:17). Zawodnicy Partizana nie potrafili zatrzymać atakujących ZAKSY, a sami mieli spore kłopoty ze sforsowaniem bloku gospodarzy. Tym elementem podopieczni Krzysztofa Stelmacha zdobyli sześć punktów i zakończyli pierwszego seta.
- Zawodnicy ZAKSY mocno serwowali i sprawili nam swoją zagrywką dużo kłopotów – przyznał kapitan Partizana Nikola Mijailovic.
Druga odsłona od początku przebiegała pod dyktando gospodarzy. Po akcjach Rouziera ZAKSA szybko objęła prowadzenie 6:2. Zespół z Belgradu tylko raz zbliżył się do Polaków na jeden punkt (6:7), ale as Michała Ruciaka oraz skuteczne bloki i kontrataki spowodowały, że miejscowi znowu odzyskali kilkupunktowe prowadzenie (13:9). Najwyższe prowadzenie ZAKSA uzyskała przy stanie 21:14 i nie oddał go do końca seta.
Niespodziewany obrót sytuacji nastąpił w kolejnej odsłonie. Wicemistrzowie Polski znowu szybko objęli prowadzenie 8:5, ale przy wyniku 14:12 zupełnie stanęli. W tym momencie w polu zagrywki Partizana pojawił się Aleksander Ljubicic. Jego serwisy sprawiały przyjmującym ZAKSY sporo kłopotów. Brakowało kończących ataków, a kontry rywali były zabójcze. Siatkarze z Belgradu zdobyli sześć punktów z rzędu, a gospodarze nie potrafili się już pozbierać.
- Nic wielkiego sienie stało. Każdemu zespołowi i zdarzają się takie przestoje. Nie skończyliśmy jednej piłki. Potem były problemy w przyjęciu. Wkradał się jakaś nerwowość. Jednak później pokazaliśmy, że potrafimy kontrolować ten mecz – powiedział trener ZAKSY Krzysztof Stelmach.
Jego podopieczni szybko wyciągnęli wnioski z tej nauczki i od początku czwartej partii rzucili się na przeciwnika. Po kontrach Rouziera ZAKSA wyszła na prowadzenie 7:2, które po dwóch asach Ruciaka wzrosło do siedmiu punktów (13:6). Świetnie funkcjonował gospodarzom blok, w którym królował Patryk Czarnowski. Na skrzydłach rzadko mylił się Rouzier, którego wspomagali Samica i Ruciak. Drużyna z Serbii nie miała już pomysłu na powstrzymanie rozpędzonych kędzierzynian.
- Nasi rywale, to bardzo młody zespół. Przy takiej ilości błędów jak zrobili ciężko wygrać mecz. My zagraliśmy bardzo dobre trzy i pół seta. Chwila przestoju kosztowała nas porażkę w trzeciej odsłonie – ocenił spotkanie rozgrywający ZAKSY Paweł Zagumny.
Mimo porażki zadowolony z gry swojego zespołu był szkoleniowiec gości.
- Mój zespół walczył tak jak umiał, ale gospodarze nie pozwolili nam na wiele. To cenna lekcja, a my musimy się jeszcze sporo uczyć - stwierdził Milan Djuricic.
ZAKSA: Zagumny, Ruciak, Rouzier, Czarnowski, Kaźmierczak, Samica, Gacek (libero) oraz Witczak, Pilarz.
Partizan: Mijailovic, Minic, Pesut, Brdjovic, Ljubicic, Ilic (libero) oraz Zarkovic, Bulatovic.