Piotr Gacek: awansujemy na igrzyska, nie ma innej opcji
Doświadczony libero reprezentacji Polski krótki urlop przed kolejnym zgrupowaniem spędza z rodziną w Trójmieście. Gracz LOTOSU Trefla Gdańsk wierzy, że brak medalu w Final Six Ligi Światowej tylko zdopinguje biało-czerwonych do jeszcze cięższej pracy.
PLUSLIGA.PL: W jaki sposób wykorzystuje pan krótki urlop przed kolejnym zgrupowaniem biało-czerwonych?
PIOTR GACEK: Stwierdziliśmy z żoną, że ten wolny czas spędzimy w Trójmieście, dobrze się tu czujemy, dobrze się czuliśmy przez cały sezon. Pojechaliśmy do siebie nad morze. Chcieliśmy mieć trochę czasu bez walizek, podróży i pakowania. Czyli mam krótkie wakacje z rodzinką na plaży plus brałem udział w treningu z Marcinem Możdżonkiem i meczu w piłkę nożną plażową, organizowanym przez Artura Siódmiaka.
Czwarte miejsce w Final Six Ligi Światowej jeszcze siedzi wam w głowach?
PIOTR GACEK: Każdy z nas to bardzo przeżył. Po awansie do Rio wiedzieliśmy, że mamy ogromną szansę zawiesić medal na szyi. Już w Brazylii, po fazie grupowej poczuliśmy, że możemy grać w finale, przywieźć medale do Polski. Szczerze trzeba jednak powiedzieć, że nie zagraliśmy tego turnieju bardzo dobrze, choć nasze apetyty były wielkie.
A może lepiej, że zimny prysznic przyszedł w tym, a nie innym momencie?
PIOTR GACEK: To tylko takie gadanie. Uprawiamy ten sport zawodowo, nie liczy się tylko ruch czy start w jakimś turnieju. W naszym wypadku nie polecieliśmy dla satysfakcji ze startu, absolutnie nie! Jechaliśmy zawieszać medale na szyi, budować atmosferę w drużynie zwycięzców. Nikt z nas na pewno nie będzie odbierał tego czwartego miejsca w kategorii sukcesu.
Mówi pan, że nadal myślicie o turnieju w Rio. To wam nie przeszkodzi w dalszej pracy?
PIOTR GACEK: Myślę, że szybko się pozbieramy. Jesteśmy tego nauczeni, poza tym dobrze, że teraz mamy chwilę dla siebie. Podejrzewam, że każdy gdzieś tam teraz trochę myśli, o tym co się stało, mimo wolnego, mimo spędzania czasu z rodziną pojawiają się myśli, że kurczę ten medal był tak blisko. Te przemyślenia pozwolą nam na treningach jeszcze bardziej dokręcić śrubkę i jako grupa jedziemy na Puchar Świata po bilety do Rio.
Czuł pan w trakcie tegorocznej Ligi Światowej, że biało-czerwoni to mistrzowie świata i inne drużyny zachowują się inaczej niż do tej pory?
PIOTR GACEK: Na pewno jako reprezentacja jesteśmy inaczej postrzegani. Nikt nie liczy, że sprawimy niespodziankę, lecz inni wiedzą już, że na turniej przyjeżdżamy wygrywać. Mistrzostwo świata sprawiło, że ranga polskiej siatkówki na świecie bardzo wzrosła. To nasz atut, ale i wyzwanie, bo inne zespoły chcą pokazać, że z Polakami można wygrywać. To tylko powoduje, że cały czas trzeba być czujnym. Jednak nie możemy zapominać o naszej wartości i na pewno nie wolno nam się nikogo bać. Wartość naszego zespołu jest ogromna.
Powoli zbliża się Puchar Świata, w którym tylko dwie najlepsze drużyny wywalczą przepustki na igrzyska. Dlaczego ten turniej jest tak ważny?
PIOTR GACEK: Może się okazać, że kolejne turnieje będą jeszcze trudniejsze czy bardziej wymagające niż Puchar Świata, który przecież jest niesamowitą imprezą. W Japonii ciężko będzie każdemu, a my po prostu chcemy wywalczyć awans za pierwszym podejściem, by oszczędzić sobie kłopotów.
Trudno sobie wyobrazić, by mistrzów świata zabrakło na igrzyskach?
PIOTR GACEK: W ogóle nie bierzmy pod uwagę takiej ewentualności, nie ma takiej możliwości! Zakwalifikujemy się, na pewno pojedziemy na igrzyska olimpijskie w Rio!
Czego teraz najbardziej potrzeba reprezentacji Polski?
PIOTR GACEK: Wydaje mi się, że kluczowe będzie dobre przygotowanie naszej grupy od strony fizycznej i psychicznej. Od Arłamowa zaczniemy już bardzo intensywnie trenować i pracować nad własnymi głowami. Musimy zbudować zespół, w którym w Japonii każdy za każdego skoczy w ogień. Musimy mieć ludzi, którzy gdy nawet wejdą na jedną akcję to wykonają robotę w stu procentach, z pełnym zaangażowaniem. To szczególnie ważne po turnieju Final Six, gdzie byliśmy już dwie akcje od finału, a kto wie, może i złota, bo w finale mogliśmy wygrać tak jak Francja z Serbią. To jednak tylko gdybanie, zakończyliśmy na czwartym miejscu i teraz trzeba spowodować, żeby w następnym turnieju to naszym łupem padły te dwa ostatnie punkty.
Atmosfera w zespole nadal jest bardzo dobra, jak na starcie sezonu?
PIOTR GACEK: Jest bardzo dobra atmosfera, rewelacyjna. Musimy tylko ją podtrzymać, żeby coś nie pękło po Rio. Trzeba nadal wierzyć w tą grupę, że poradzimy sobie po porażce, po tym jak nie udało nam się zawiesić na szyi fajnych medali. Wiem, że będziemy teraz trenować z wielką wiarą i motywacją. Na Puchar Świata pojedziemy naładowani.