Piotr Gruszka: Arkas stać na mistrzostwo
W trakcie okresu transferowego zastanawiano się czy Piotr Gruszka zasili Jastrzębie, Kędzierzyn czy wróci do Częstochowy. Przyjmujący i atakujący reprezentacji Polski wybrał jednak zupełnie inny kierunek, podpisując kontrakt z tureckim Arkasem Izmir. Jego zespół wygrywa spotkanie za spotkaniem, a Polak został niedawno najlepszym zawodnikiem meczu.
PlusLiga: Nagroda MVP oznacza, że nie powiedziałeś jeszcze ostatniego słowa?Piotr Gruszka: Tutaj nie ma nagród MVP. Po prostu rozegrałem dobry mecz zdobywając najwięcej punktów. Czuję się dobrze więc i forma jest niezła. Dlaczego miałbym powiedzieć ostatnie słowo? Nie kończę jeszcze kariery, choć niektórym pewnie o to chodzi. Nawet jak mnie już nie będzie w kadrze, będę dalej grał i trenował bo sprawia mi to ogromną przyjemność. Od 1993 roku gram z orzełkiem na piersi, robię to co lubię i mam dla kogo grać.
- Arkas Izmir mknie od zwycięstwa do zwycięstwa, jaką w twojej ocenie obecnie prezentujecie formę?
- Myślę, że na chwilę obecną, nasza forma jest całkiem niezła. Trenujemy ciężko, ale z pozytywną energią. Cieszę się, że są tego efekty w postaci naszych wyników. Wiemy jednak, że mamy potencjał, aby grać jeszcze lepiej. Niedawno przydarzyła nam się kontuzja Kanadyjczyka Duerdena. Czekamy aż wróci do gry, ponieważ początek sezonu miał bardzo dobry.
- O co walczycie w tym sezonie w lidze i w Europie?
- Uważam, że obecny zespołu Arkasu stać na to, aby walczyć o mistrzostwo i puchar kraju. Warunkiem jest nasza dobra postawa, a o tym, że mamy mocny zespół jestem przekonany. Jeśli chodzi o Challenge Cup to chcemy zajść jak najdalej. Nie wyznaczamy sobie dalekosiężnych celów. Na razie jesteśmy w drugiej rundzie i tylko na tym się obecnie koncentrujemy.
- Jak żyje ci się w Turcji?
- Bardzo dobrze. Czujemy się w Izmirze naprawdę nieźle. Prawda jest taka, że nawet Turcy mówią, że Izmir jest nieco innym miastem, otwartym na Europę i życie w nim jest dużo łatwiejsze niż w innych częściach Turcji. Jako, że znajduje się nad samym morzem, niedaleko Grecji, mówi się, że ma w sobie wiele naleciałości z tamtych rejonów.
- W twoim zespole spoza Turcji oprócz ciebie jest jeszcze Hiszpan a także Kanadyjczyk, czy to z nimi trzymasz przysłowiową sztamę?
- Można tak powiedzieć. W zespole gra ze mną dwóch wspomnianych zawodników. Od samego początku mam z nimi dobry kontakt. Wiadomo – obcokrajowiec inaczej wszystko widzi, tym bardziej gdy jest z daleka od domu. Na początku, pytałem ich o wiele spraw. Muszę jednak przyznać, że z Turkami również mam dobry kontakt.
- Spotykacie się również po treningach?
- Zdecydowanie tak. Wychodzimy na wspólne kolacje, utrzymujemy dobre stosunki również poza halą. Z moich tureckich kolegów, najszybciej wspólny język złapałem z naszym libero. Ten sezon nie jest moim pierwszym, który spędzam poza Polską i nauczyłem się, że aby najlepiej zrozumieć mentalność miejscowych, trzeba jak najwięcej z nimi przebywać.
- Czy to prawda, że miałeś grać w jednym klubie z Sinanem Tanikiem?
- Owszem, przed sezonem pojawiła się taka opcja, że Sinan miał zagrać w Izmirze. Zaczął jednak sezon w Galatasaray w Istambule. Teraz jednak z powrotem występuje w zespole z Ankary, gdzie na pewno jest sporym wzmocnieniem składu. Bardzo cię cieszę, ponieważ spotkam się z nim już w najbliższą sobotę.
- Śledzisz poczynania polskich klubów?
- Oczywiście, że tak. Jestem na bieżąco. Mamy tutaj polskie kanały więc z całą moją rodziną oglądamy mecze gdy tylko mamy taką możliwość.
- Dlaczego twoim zdaniem mimo, że mówi się o sile polskiej ligi, tak słabo wypadamy w tym sezonie w europejskich pucharach?
- Powiem tak, polska liga z całą pewnością jest silna, ale nie wzmacniajmy jej dodatkowo tylko mówiąc o tym i pisząc. To, na jakim miejscu jesteśmy w Europie nie ma wielkiego znaczenia, za to punktów nie przyznają, należy jeszcze udowodnić to na parkiecie. Bełchatów walczy z powodzeniem już od kilku lat w europejskich pucharach. Szkoda w tym roku Jastrzębia i Olsztyna, ale na usprawiedliwienie można dodać, że trafiły na naprawdę bardzo trudnych rywali. A Rzeszów? Sam nie wiem, chyba do końca nie docenił rywala. Powrót do listy