Piotr Gruszka: dobrze byłoby zdobyć medal
Piotr Gruszka jest rekordzistą jeśli chodzi o występy w narodowym zespole w rozgrywkach Ligi Światowej (137 meczów). Tegoroczna edycja LŚ, w której Polska zagra po raz trzynasty, jest już dwunastą z jego udziałem. Gruszka nie grał w “światówce” tylko w ubiegłym roku, kiedy to trener Daniel Castellani dał odpocząć kilku podstawowym zawodnikom.
- Przez te dwanaście lat, już wiele razy oblecieliśmy kulę ziemską i w tym roku znów się na to zanosi - mówi PIOTR GRUSZKA. - Graliśmy praktycznie wszędzie, w Ameryce Północnej i Południowej, Azji czy nawet Australii, ale jakoś nigdy nie mogliśmy trafić na Kubę. W tym roku wreszcie tam pojedziemy.
PlusLiga: - Z czym kojarzy ci się Liga Światowa?
Piotr Gruszka: - Pierwsza rzecz, która mi się nasuwa, to podróże, lotniska, zmiany stref czasowych itd. Natomiast sportowo, to na pewno ciężki okres, w którym jest więcej grania niż trenowania, bo przez podróże nie ma za bardzo czasu na treningi. Ale jest to też na pewno fajny okres. Liga Światowa jest bardzo popularna, zwłaszcza w Polsce. Są to przede wszystkim rozgrywki komercyjne, które przeważnie są dla nas etapem przygotowań do konkretnych celów - ME, MŚ, czy olimpiady. Nie oznacza to jednak, że traktujemy ją ulgowo, bo wychodzimy zawsze na boisko po to żeby wygrywać, a już przed naszymi kibicami, którzy tak szczelnie wypełniają hale, motywacja jest zawsze podwójna. Liga Światowa to jest też nasze święto, bo właściwie przez cały czas ciężko pracujemy, gramy o punkty, o stawkę. Tutaj też te punkty są oczywiście ważne, ale dodatkowo jest przyjemność grania i wygrywania. Kibice się świetnie bawią, my też nie mamy aż takiego stresu w tych meczach, bo porażka nie przekreśla jeszcze jakichś szans na dobry wynik – tak jak na MŚ, czy ME. Jestem zadowolony z tego, że będę znów grał w tych rozgrywkach, chociaż na pewno będzie mi ciężej znaleźć się w składzie meczowym niż kiedyś. Cieszę się jednak z tego, że w ogóle będę grał.
- Jesteś zdecydowanym liderem pod względem występów w LŚ…
- Miałem to szczęście, że trenerzy widzieli mnie z drużynie. Zdrowie też dopisywało, kontuzje jakoś mnie omijały i tych meczów trochę się przez te jedenaście lat uzbierało. Nie przykładam jednak wagi to tych wszystkich liczb. Każdemu z młodych chłopków w kadrze życzę, żeby zagrał znacznie więcej meczów niż ja i osiągał jak najlepsze sukcesy.
- Która edycja LŚ utkwiła ci w pamięci najbardziej?
- Dobrze pamiętam nasz inauguracyjny występ w 1998 roku w Lipiecku, gdzie ograliśmy Rosjan, a wówczas pojechał tam zespół oparty na juniorach, którzy zdobyli MŚ. W pamięci mam też turnieje finałowe - dwa w Katowicach i Brazylii oraz jeden w Serbii. I chyba najbardziej właśnie utkwił mi w pamięci ten z Belgradu, z 2005 roku, gdzie byliśmy dosłownie o krok od medalu. Dobrze byłoby wreszcie wskoczyć na to pudło tym bardziej, że nie będę wiecznie grał w tej Lidze Światowej. Może to być dla mnie ostatnia edycja, może nie, ale fajnie byłoby w końcu zdobyć medal w tych rozgrywkach.
- W tym sezonie Polska trafiła do bardzo wyrównanej grupy…
- Ja się bardzo cieszę, że w końcu jesteśmy w jednej grupie z Kubą. Patrząc od strony sportowej, to będzie bardzo groźny przeciwnik w tym roku dla wszystkich, a poza tym jeszcze nigdy w karierze nie grałem na Kubie i cieszę się bardzo, że będę mógł na nią polecieć. Mam nadzieję, że te podróże tak się ułożą, że wszystko będzie w porządku. Argentyna też próbuje robić coś fajnego i ma bardzo młodą drużynę. Zobaczymy, w jakiej formie będą Niemcy. To jest ogólnie bardzo fajna grupa do grania.
- Przed towarzyskimi meczami z Francją podkreślałeś, że cieszysz się z rozpoczęcia sezonu reprezentacyjnego. Czy to znaczy, że po sezonie ligowym, po którym zwykle wszyscy są zmęczeni i mają przesyt siatkówki, wciąż odczuwasz głód gry?
- Tak, bo reprezentacja to jest wysoki poziom i dlatego cieszę się, że będę mieć szansę pogrania na takim poziomie. Mam wciąż motywację do gry w kadrze. Co prawda jak się rozglądam po chłopakach, to widzę, że wszyscy są ode mnie młodsi, ale ja czuję się tak jak oni.
- Mówisz o wysokim poziomie – czy to znaczy, że tego poziomu gry brakowało ci w PlusLidze?
- Na pewno były mecze, w których grało się lepiej, ale jednak zespół klubowy, jaki by on nie był, nie osiągnie poziomu reprezentacji. Są oczywiście kluby, które prezentują poziom może nawet lepszy niż kadra, ale co do zasady najwyższy poziom prezentują drużyny narodowe. W reprezentacjach grają przecież najlepsi gracze danego kraju i ten poziom jest przez to naturalnie wyższy.
- Jakie są twoje oczekiwania u progu tego sezonu reprezentacyjnego?
- Na pewno trzeba sobie stawiać realne, ale jednocześnie wysokie cele. Nie możemy wychodzić z założenia, że zobaczymy, co będzie. Oczywiście w podtekstach tak będziemy mówić, bo nie wiemy co się wydarzy, ale chodzi przede wszystkim o to, żebyśmy się dobrze przygotowali do mistrzostw świata. Patrząc z perspektywy czasu ważne jest to, żebyśmy wszyscy byli przede wszystkim zdrowi, tak, żeby można było cały sezon w kadrze spokojnie przepracować. Istotne też, żebyśmy tworzyli taką grupę, którą tworzyliśmy choćby na ME w Turcji, gdzie widać było ten zespół. Oby nie było takich komentarzy i takiej atmosfery, że ten i ten na pewno będą grali w pierwszym składzie, bo inni w zespole źle się czują z taką świadomością. Takiego odczucia nikomu w zespole nie życzę, bo to jest bez sensu.
Powrót do listy