Piotr Gruszka: drużyna zaczyna nabierać wyrazu
GKS Katowice pokonał AZS Częstochowa 3:0 w meczu 3. kolejki PlusLigi i aktualnie zajmuje siódme miejsce w tabeli. - Nie poddaliśmy się i walczyliśmy do ostatniej piłki. Każdy kto wchodził na boisko miał naprawdę dobre wejście. To pokazuje, że każdy z zawodników zna swoje miejsce i wie, że jest istotną częścią zespołu - powiedział w rozmowie z naszym portalem Piotr Gruszka, trener beniaminka ligi.
PLUSLIGA.PL: GKS Katowice pokonał AZS Częstochowa 3:0 i dopisał do swojego konta kolejne punkty. Chyba może być pan zadowolony z postawy swojej drużyny?
PIOTR GRUSZKA: Mam kilka powodów do zadowolenia. Po pierwsze cieszę się bardzo z tego, że wyciągnęliśmy wnioski z porażki z Indykpolem AZS Olsztyn. Po drugie w sobotę zwyciężyliśmy 3:0 i dopisaliśmy do swojgo konta kolejne punkty, a po trzecie zespół zaczyna nabierać swojego wyrazu. W składzie mamy dużo nowych zawodników, którzy grają naprawdę dobrze. Ponadto cieszę się z powrotu Gerta Van Walle. W sobotę pokazał naprawdę sporą część swoich umiejętności.
Wspomniany przez pana zawodnik tylko w pierwszym secie zdobył pięć punktów i atakował z 87% skutecznością.
PIOTR GRUSZKA: Bardzo możliwe. Gert Van Welle to przede wszystkim zawodnik, który atakuje z trudnych, wysokich i odrzuconych piłek od siatki. Pokazuje swoją prawdziwą jakość. Nie będę ukrywał, że takich ludzi właśnie potrzebujemy. Cieszy mnie również to, że do gry wrócił Maciej Fijałek i Karol Butryn. To siatkarze na których bardzo liczę w tym sezonie. Wspomniany przeze mnie Maciek w drugim secie zagrał świetnie, stąd też ta uzasadniona przeze mnie podwójna zmiana. Myślę, że w dużej mierze dzięki jego postawie udało się nam wygrać tę drugą część meczu.
Drugiego seta GKS nie zaczął dobrze, ale tak jak pan już powiedział zmiana w jego końcówce okazała się strzałem w dziesiątkę i dała wam prowadzenie 2:0.
PIOTR GRUSZKA: To prawda. Na początku drugiego seta zaczęliśmy przyjmować daleko od siatki dość proste piłki. Do tego doszły problemy ze skutecznością w ataku i przeciwnicy odskoczyli nam na cztery punkty. Potem próbowaliśmy się ratować zagrywką, ale też zaczęliśmy popełniać proste błędy i w tym elemencie. W naszą grę wkradła się nerwowość. Jednak najbardziej cieszy mnie to, że pomimo niekorzystego wyniku graliśmy do końca. Nie poddaliśmy się i walczyliśmy do ostatniej piłki. Każdy kto wchodził na boisko miał naprawdę dobre wejście. To pokazuje, że każdy z zawodników zna swoje miejsce i wie, że jest istotną częścią zespołu. Należy pamiętać, że sezon jest bardzo długi i bardzo ważne jest to, aby każdy czuł się potrzebny drużynie.
Po 3. kolejkach Plusligi zajmujecie siódme miejsce. Udowadniacie to co powiedział pan przed startem rozgrywek, że GKS Katowice nie będzie chłopcami do bicia.
PIOTR GRUSZKA: Nie chcemy być chłopcami do bicia i oczywiście w każdym meczu będziemy walczyć. Przystąpiliśmy do rozgrywek jako beniaminek. Wiadomo, że każda z drużyn chciałaby z nami zdobyć punkty, ponieważ mamy młody i nowy zespół. Myślę, że tak jak my i Espadon Szczecin będzie bardzo dobrym zespołem, pokaże że potrafi grać w siatkówkę i nie będzie się poddawał. Zawsze jednak powtarzam zawodnikom, że dobrze znamy swoją halę, to nasze miejsce, gdzie wylewamy dużo potu podczas treningów, żeby dobrze grać i musimy to wykorzystać. Nie możemy oddawać tutaj łatwo punktów rywalom. Na razie przed własną publicznością udaje się nam wygrywać.
Już za kilka dni staniecie przed szansą wywalczenia kolejnych punktów. Zmierzycie się na wyjeździe z BBTS-em Bielsko-Biała, który miał pan okazję prowadzić dwa lata temu.
PIOTR GRUSZKA: To już historia... Teraz skupiamy się bezpośrednio na meczu. Niedzielę mieliśmy wolną i mogliśmy odpocząć. Nie będę ukrywał, że spotkanie z BBTS-em to kolejny istotny mecz dla naszego zespołu. Ja wraz ze sztabem szkoleniowym już wcześniej zaczęliśmy się do niego przygotowywać. To jest zespół, z którym chcemy wygrać i zdobyć punkty. Taki mamy teraz kalendarz spotkań, więc robimy wszystko co, w naszej mocy, aby jak najlepiej przygotować się do tych spotkań.