Piotr Gruszka: kto pierwszy okazuje słabość, ten jest od razu punktowany
PLUSLIGA: GKS Katowice w bardzo dobrym stylu pokonał Asseco Resovię. Pewnie nie liczył pan aż na taki wynik, jak 3-0 i to w meczu wyjazdowym?
PIOTR GRUSZKA (trener GKS-u Katowice): Przyjechaliśmy do Rzeszowa głodni gry o punkty. Mieliśmy trochę niedosyt po ostatnim meczu w Gdańsku, w którym graliśmy całkiem dobrze, ale ostatecznie przegraliśmy. Przed przyjazdem do Rzeszowa jasno sobie powiedzieliśmy, że jesteśmy po dobrych dwóch meczach, więc dlaczego nie mielibyśmy szukać swojej szansy na punkty. Cieszy nasza dobra gra, bo widać było, że wiele rzeczy u nas dobrze funkcjonowało, a to jest dla nas baza do zwycięstw. Przede wszystkim bardzo dobrze przyjmowaliśmy. Na siatce byliśmy agresywni i dobrze przygotowani. Zmusiliśmy też przeciwnika do popełniania błędów. Jestem bardzo zadowolony z postawy chłopaków i atmosfery, jaką mamy w zespole. Od początku wszystkim powtarzałem, że potrzebuję zespołu. Nie interesuje mnie przeszłość każdego z zawodników indywidualnie. Zespół i dobry kolektyw, to jest coś co zawsze może przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Mamy w Katowicach mam dobrą ekipę, głodną wygrywania i pełną akceptacji, zarówno na boisku, jak i poza nim.
- Dominik Depowski rozegrał w hali Podpromie chyba swój najlepszy mecz w PlusLidze. Już na treningach pokazywał, że jest w wysokiej formie?
- Dominik zagrał rzeczywiście fantastyczny mecz. Poświęcam mu dużo czasu i będę z nim wiele pracował. Zdaję sobie sprawę, że pewnych graczy nie będę miał zbyt długo w swoich zespołach, więc chciałbym, żeby oni dobrze wspominali ten moment swojego rozwoju w klubie, bo ich rozwój jest najważniejszy. Mamy powody do radości, bo to jest nasz trzeci dobry mecz w tym sezonie, a pierwszy taki zdecydowany. Jeśli chodzi o Dominika, to pracuję z nim nie tylko pod względem jakości gry, bo sportowo ten chłopak ma oczywiście duży potencjał. Pracuję też jednak nad jego osobowością. Tu nie chodzi o to, że chcę zmieniać ludzi, tylko chciałbym, żeby ludzie, z którymi pracuję byli fighterami. Chciałbym, żeby mój zespół miał naprawdę twardy charakter, bo to jest bardzo potrzebne w dzisiejszym sporcie. Kto pierwszy okazuje słabość, ten jest od razu punktowany.
- Drugi z przyjmujących – Tomas Rousseaux też świetnie wprowadził się do zespołu.
- Tomas jest bardzo fajnym zawodnikiem, zarówno jeśli chodzi o pracę w grupie, jak również pod względem umiejętności. To jest gracz, który potrafi skończyć bardzo trudne piłki i dobrze się czuje w zespole. Lubi grać w siatkówkę i jest mega pozytywną osobą do pracy. Cieszę się, że mam w drużynie takich ludzi, którzy chcą ze sobą grać. Myślę, że te zmiany kadrowe, których zawsze trenerzy dokonują po sezonie kierując się określonymi czynnikami, w naszym przypadku są trafione, bo ta grupa zawodników dobrze się ze sobą dogaduje. To jest bardzo istotne. Ta jakość sportowa będzie gdzieś zawsze wyższa dzięki dobrej jakości pracy. W Rzeszowie moi zawodnicy pokazali, jak dobrze pracują nie tylko na treningach, ale też w warunkach meczowych. Każdy z nich pokazał, że potrafi grać dobrą siatkówkę i wie, że z kolegą obok może zrobić coś większego niż tylko w pojedynkę. Mówimy w zespole, że nikt z nas sam nie jest tak mocny, jak wszyscy razem. Staram się w tym kierunku prowadzić drużynę i ją rozwijać.
- W tym sezonie interesuje was przede wszystkim lepsze miejsce niż w ubiegłych rozgrywkach, czy marzycie nawet o awansie do rundy play-off?
- Nie, nie wybiegamy myślami do przodu i nie stawiamy sobie jakichś wygórowanych celów. Za wiele w sporcie przeżyłem, więc tonuję nastroje, mimo dużej radości po wygranej w Rzeszowie. Już za chwilę czeka nas ważny mecz u siebie z Cuprum Lubin. Trzeba wrócić do treningów i skoncentrować się na pracy. Na pewno celem jest zrobienie kroku do przodu, czyli polepszenie wyniku z poprzedniego sezonu. Czy zajmiemy ósme, czy szóste miejsce, to jest czysta teoria. PlusLiga w tym roku będzie mega trudna i ciężko będzie się zakwalifikować do fazy play-off. Rozmawialiśmy o tym, że naszym realnym celem jest ósemka, ale nie skupiamy się na zajęciu konkretnego miejsca. Ważne jest to, że grupa zaufała w naszą wspólną pracę. Nie ma więc znaczenia, żeby myśleć o miejscu w tabeli. Pod koniec kwietnia usiądziemy wspólnie i zobaczymy, czy plan, który sobie wspólne nakreśliliśmy w nieformalnych rozmowach, został spełniony.
- Czy w tym sezonie też będziecie rozgrywać mecze w katowickim Spodku?
- Na pewno rozegramy kilka meczów w Spodku i chcemy tam grać, choć wiadomo, że to się wiąże z określoną liczbą treningów. Spodek ma swój klimat i zagranie tam meczu ligowego przy 6 tysięcznej publiczności, to jest coś niezwykłego. Tak było w zeszłym roku przy okazji derbów z Jastrzębiem. Musimy też w końcu przełamać się i cieszyć się ze zwycięstw w Spodku. Dla nas może jest to ciężkie, że Spodek jest właściwie naszą wyjazdową halą, ale kibice bardzo lubią ten obiekt. Fani chcą częściej tam właśnie oglądać siatkówkę. Na razie planujemy rozegranie tam meczów z Zawierciem, Jastrzębiem i Warszawą.
- W PlusLidze od początku rozgrywek nie brakuje niespodzianek. Kto jest dla pana faworytem do gry w finale?
- Ciężko jest wskazać faworytów, bo jest wiele silnych ekip. Na pewno dobrze prezentuje się ZAKSA, która zachowała dużą stabilność i jeszcze wzmocniła się Łukaszem Kaczmarkiem oraz Olkiem Śliwką. Mocny jest Bełchatów. Rzeszów też został zbudowany, żeby osiągać sukcesy. Co prawda mają trudny początek, ale czas pokaże, czy będą grali na miarę swoich możliwości. Bardzo silny skład ma Jastrzębie. Wielką niewiadomą jest Stocznia Szczecin, bo to jest dla mnie na razie grupa bardzo dobrych zawodników. Ostatnio w Jastrzębiu szczecinianie pokazali jednak, że też chcą się bardzo liczyć w PlusLidze. Na papierze jest pięć mocnych zespołów, które powinny się bić o czołowe lokaty, ale pozostałe drużyny też nie odpuszczą i będą walczyły o swoje, więc wiele się może wydarzyć.
Powrót do listy