Piotr Gruszka: to był sentymentalny powrót, ale bardzo bolesny
BBTS Bielsko-Biała przegrał z AZS-em Częstochowa 0:3 w meczu dziewiątej kolejki PlusLigi. - Jest mi po prostu bardzo przykro, że przegraliśmy w taki sposób. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać - powiedział Piotr Gruszka, trener drużyny BBTS-u.
W środowe popołudnie BBTS Bielsko-Biała zmierzył się na wyjeździe z AZS-em Częstochowa. Dla szkoleniowca bielskiej drużyny był to poniekąd powrót sentymentalny, bowiem jako zawodnik rozegrał kilka sezonów w szeregach AZS-u Częstochowa.
- To był trochę sentymentalny powrót, ale bardzo bolesny. Na to spotkanie przyszła spora część mojej rodziny, przyjaciół i osób związanych z częstochowskim klubem. Przyznaję, że serce zabiło mocniej, widziałem zdjęcia, kiedy byliśmy młodsi i puchary, które wywalczyłem wspólnie z drużyną. Oczywiście na ustach pojawił się uśmiech, ale na tym skończyły się powody do zadowolenia. Jestem rozczarowany, smutny. Jest mi po prostu bardzo przykro, że przegraliśmy w taki sposób. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać - powiedział Piotr Gruszka.
Gospodarze zawiesili dość wysoko poprzeczkę. Trudno było szukać elementu, który nie funkcjonowałby tak jak należy. Do tego częstochowianie wystrzegali się prostych błędów własnych. Gruszka po meczu nie ukrywał, że bardzo podoba mu się styl gry hiszpańskiego rozgrywającego - Miguela Angela de Amo.
- AZS Częstochowa zagrał na tyle poprawnie, żeby wygrać to środowe spotkanie. Grali młodzieżą, bardzo odważnie przede wszystkim kierowaną przez Miguela Angela de Amo. Bardzo podoba mi się styl gry tego rozgrywającego. Ze spokojem czytał naszą grę i świetnie rozgrywał piłki - zauważył szkoleniowiec BBTS-u.
I dodał - Drugim wyróżniającym się siatkarzem w drużynie AZS-u Częstochowa jest na pewno Artur Udrys, który ma wyśmienite warunki fizyczne. Jest bardzo skocznym zawodnikiem, co skutecznie wykorzystuje rozgrywający. Widać, że świetnie rozumieją się z de Amo, bowiem hiszpański rozgrywający musi mu podrzucić piłkę na odpowiednią wysokość. Udrys grał bardzo spokojnie i zmieniał kierunki ataku. Akademikom mogę tylko pogratulować zwycięstwa. Drugiemu zespołowi, któremu kibicuję opórcz BTTS-u Bielsko-Biała jest właśnie AZS Częstochowa. Mieszkam tu na co dzień, więc to jest normalne. Zawsze tak było, jest i będzie.
Zawodnicy z Bielska-Białej niestety w środę nie potrafili znaleźć skutecznego sposobu, chociażby na urwanie punktów rywalom. Po dziewięciu kolejkach PlusLigi mają na swoim koncie pięć punktów, wygrali bowiem tylko dwa spotkania.
- Niestety nie postawiliśmy żadnego oporu w tym meczu. Trudno mi powiedzieć z czego to wynikało. Rozumiem, że można źle zagrać jeden set, ale żeby cały mecz? Być na meczu w Częstochowie, to nie jest to samo, co być i grać o zwycięstwo. Szkoda mi tych chłopaków, bo wiem co oni przeżywają, ale to jest PlusLiga i trzeba jasno sobie powiedzieć, gdzie się gra. To nie jest liga, w której można sobie pograć w siatkówkę, tylko jest to liga w której trzeba walczyć i iść do przodu - zakończył Gruszka.