Piotr Gruszka: żeby kibice jeździli za nami do końca mistrzostw
Podobnie, jak miało to miejsce w finałowym meczu mistrzostw Europy w Izmirze z Francją, ostatni punkt w spotkaniu z Niemcami (3:2), zdobył najbardziej doświadczony zawodnik polskiej reprezentacji Piotr Gruszka.
PlusLiga: Jak czułeś się, kończąc piłkę meczową ? Czy były podobne emocje jak w meczu finałowym w Izmirze?
Piotr Gruszka: Nie, nie było aż takich emocji. To jest dopiero drugi mecz w grupie, ale doświadczenie z tamtego finału na pewno zostało. Pozwoliło zachować chłodną głowę. Cieszę się, że nastąpiło to w takim momencie meczu. W krótkiej chwili musiałem zastanowić się co zrobić. Mieliśmy dobre przyjęcie zagrywki, więc czy lepiej zagrać asekuracyjnie, czy zawalczyć i wykonać atak, których wykonujemy przecież tysiące na treningach i na meczach. Zdecydowałem się na atak i zdobyłem punkt. Cieszę się, że Paweł Zagumny zaufał mi w takim momencie. Gdybym ja nie skończył tej piłki tylko inny zawodnik, tak samo bym się cieszył.
- Czy według Ciebie Serbowie dzisiaj kalkulowali, wystawiając na spotkanie z Kanadą swoją drugą szóstkę?
- Myślę, że nie. Patrząc na Kanadę ze sobotniego spotkania z naszą drużyną, podczas którego walczyła tylko w pierwszym secie, nie dziwię się, że w pierwszym secie wyszedł taki skład. Poza tym, w czasie trwania meczu, wrócili do pierwszego składu, ale rozpędzonej reprezentacji Kanady już nie byli w stanie zatrzymać. Nie ma co kalkulować, bo każda reprezentacja zdaje sobie sprawę, co się może wydarzyć kalkulując. Myślę, że nie ma innej możliwości, jak tylko gra. W poniedziałek Niemcy zagrają z Kanadą o to aby być w dobrym układzie w kolejnej fazie rozgrywek, albo nie być w ogóle na tych mistrzostwach.
- Na wygraną z Niemcami potrzeba było aż pięciu setów. Jak będziecie się regenerować przed meczem z najgroźniejszym przeciwnikiem w grupie?
- Rzeczywiście było to długie spotkanie, ale trener dokonywał zmian. I właśnie o to chodzi, aby siebie nawzajem uzupełniać. Poza tym kolejny mecz jest późno, o 21.00 i do tego czasu na pewno dojdziemy do siebie. Najważniejsze jest, aby w miarę szybko usnąć, bo sen najlepiej regeneruje organizm. Na mecz z takim przeciwnikiem jak reprezentacja Serbii, musimy się przygotować do jeszcze lepszej gry, a przy takiej publiczności nie przyjdziemy na halę tylko po to, aby postać na boisku. Tu jest naprawdę wspaniale. Życzę wszystkim kibicom, aby mogli jeździć za nami przez te wszystkie mecze mistrzostw.
- Taka publiczność pomaga drużynie?
- Oczywiście presja jest, ale czy jest ona na żywo, czy z Polski, to jest tak samo. Cieszymy się, bo myślę, ze publiczność z nami jest. Odczuwa się to, gdy żywo reaguje na nasze akcje. Są momenty, kiedy bardziej potrzebujemy wsparcia naszych kibiców, wtedy klaszczemy, a kibice klaszczą za nami. Potrzebujemy tego. Myślę, że dobrze, że nasi kibice tutaj są.