Piotr Lipiński: będzie z nich kawał grajków
Piotr Lipiński jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników PlusLigi. W tym sezonie prowadzi grę młodego zespołu AZS Politechniki Warszawskiej i jak mówi o swoich kolegach "będzie z nich kawał grajków." Stołeczna drużyna obecnie walczy o miejsca 5-8 i w ostatnim spotkaniu uległa Transferowi Bydgoszcz 2:3.
plusliga.pl: Przez cały mecz to Politechnika prowadziła. Czego zabrakło w tie breaku do zwycięstwa?
Piotr Lipiński: Zabrakło przede wszystkim szczęścia. Myślę, że to dzięki dobrej dyspozycji przede wszystkim Konstantina Cupkovića, wygrał Transfer. Prowadziliśmy dwoma punktami i nagle w jednym ustawieniu, straciliśmy tę przewagę i to Bydgoszcz prowadziła trzema punktami. Walczyli do końca. Myślę, że ten tie- break był „na styk”. Bez tych trzech, czterech punktów Cupkovića mógłby być inny wynik.
- W rewanżu będzie lepiej?
- Oczywiście, że tak. Przede wszystkim zresetujemy głowy, pooglądamy na video fragmenty, gdzie mogliśmy zagrać skuteczniej. Jedziemy do Bydgoszczy i bijemy się na sto procent. Nie mamy nic do stracenia. Oni muszą, my nie.
- Na przestrzeni sezonu pokazuje Pan, że doskonale prowadzi Pan grę tych młodych zawodników. Odbudował Pan swoją dyspozycję?
- Ja już wcześniej się odbudowałem. Odbudowałem się w Kielcach, bardzo dobrze grało mi się w Bydgoszczy. Tutaj świetnie dogaduje się z chłopakami. Atmosfera i chemia jest super. To są młodzi zawodnicy, którzy zaczynają dopiero swoją przygodę z siatkówką. Myślę, że będzie z nich kawał grajków.
- Młodość i doświadczenie zdecydowanie procentuje ale czy zdarza się, że trzeba ich utemperować?
- Oczywiście, że się zdarza. Oni mają jeszcze trochę gorące głowy, brakuje im jeszcze doświadczenia w pewnych elementach i przede wszystkim w końcówkach. Brakuje im takiego wyrachowania w końcówkach, z setów na sety, a które na pewno jest po stronie Transferu. Do Bydgoszczy jedziemy się bić. Zagramy swoje. Na pewno nie sprzedamy tanio skóry. Nic nie jest stracone. Jeszcze jest sprawa otwarta, możemy nawet przejść dalej.
- Przed sezonem spodziewał się Pan, że ten zespół aż tak dobrze „zaskoczy”?
- Chcemy przede wszystkim dobrze trenować, a nasze treningi przełożyć potem na mecz. To jest najważniejsze, a to które miejsce będzie to druga sprawa. Będziemy się cieszyli z jak najlepszej lokaty. Jednak naszą ciężką pracą chcemy dawać i sobie, i kibicom dużo radości, co pokazujemy na boisku.