Piotr Lipiński: wszystko się zmieniło
- Tutaj się gra, żeby poprawić swoje umiejętności - mówi rozgrywający AZS Politechniki Warszawskiej, Piotr Lipiński, z którym rozmawiamy o piętnastoleciu profesjonalnych rozgrywek siatkarzy i o tym, że siatkówka stała się sportem narodowym.
plusliga.pl: PlusLiga jest uważana za jedną z najlepszą lig na świecie, też podzielasz ten pogląd?
Piotr Lipiński: Oczywiście, że podzielam. To na pewno jedna z najważniejszych, najlepszych lig na świecie, podobnie jak rosyjska, włoska i może turecka. Polska liga to z pewnością jedna z najsilniejszych na świecie, przyjeżdżają same gwiazdy z całego świata, żeby u nas grać. Przychodzą też gwiazdy na mecze.
- Pamiętasz początki ekstraklasy?
- Jasne, że pamiętam. To na pewno było wielkie wydarzenie w moim życiu, zaczynałem wtedy grać, jako junior wchodziłem do Polskiej Ligi Siatkówki (tak na początku nazywały rozgrywki - red), tak jak teraz Olek Śliwka między innymi czy Michał Filip. Pamiętam, że to było dla mnie wielkie przeżycie, gdyż po pierwszym sezonie grania jeszcze wtedy w Mostostalu zdobyliśmy już mistrzostwo Polski, po pierwszym sezonie już był medal.
- Co się zmieniło przez te kolejne sezony?
- Wszystko się zmieniło. Tylko boisko się nie zmieniło. Boisko jest ciągle to samo. Na pewno mentalność, podejście zawodników, organizacja klubowa, więcej gwiazd przychodzi teraz do PlusLigi, przede wszystkim zagranicznych. Siatkówka poszła bardzo, bardzo, bardzo do przodu. Wiadomo, że przepisy się jeszcze zmieniają i za rok mają być znowu inne. Ale to fajnie, bo siatkówka wtedy nabiera kolorów. Jest widowiskowa przede wszystkim, jest bardziej telewizyjna, dużo ludzi zaczyna to oglądać. Jestem pewny, że wszystko jest na plus. Nasza reprezentacja poszła bardzo do przodu. Aż się boję pomyśleć co będzie za pięć lat, będzie miło grać w takim towarzystwie.
- Czy w Twojej opinii w PlusLidze są jakieś problemy, coś trzeba zmienić?
- Czy jakieś są problemy? Na pewno jakieś są, zawsze są problemy. Powiem szczerze, że ja aż tak bardzo się nie zagłębiałem, nigdy nie dostałem takiego pytania. Nie mam pojęcia jakie mogą one być. To są pewnie sprawy wewnątrzklubowe, gdzieś wewnątrz związku, ja się w to aż tak bardzo nie wgłębiałem.
- Czasami się mówi, że problemem są błędy sędziów i że na tym szczeblu nie powinno ich być...
- Sędziowie to też tylko ludzie, też mają prawo się pomylić. Tak samo jest na treningu, czy jest boisko czy aut, to trener powie tak albo inaczej i musisz się z tą decyzją zgodzić. Później sędzia na meczu do ciebie pokaże jedno, a wiesz, że było inaczej, no to co zrobisz? Trzeba o tym jak najszybciej zapomnieć i koncentrować się na następnej piłce, bo te akcje są takie szybkie, sety szybko uciekają, także nie ma co rozpamiętywać tam jednej piłki. Wiadomo, że jedna piłka może czasami przesądzić o secie albo meczu.
- Uważasz, że wprowadzenie wideoweryfikacji jest dobrą decyzją?
- Oczywiście, bardzo dobrą, bo to szybciutko rozstrzyga wszystkie kwestie sporne. Polsat jak transmituje mecze też ma bardzo dobry, a podejrzewam, że jeszcze lepszy challenge. Myślę, że gdyby Polsat w to wszedł w wideoweryfikację bardziej, udostępniłby może sędziom, to na pewno by to wyjaśniło jeszcze więcej kwestii w sporach między zespołami. Ale challenge to jest super rzecz, mi się bardzo podoba.
- Od następnego sezonu siatka będzie całkowicie nietykalna. Co o tym sądzisz?
- Kiedyś tak było i grałem tak, że była siatka nietykalna. Później się zmieniło, że tylko górnej taśmy nie można było dotykać. Teraz na pewno troszeczkę będzie się inaczej grało, ale tak wydaje mi się, że siatka powinna być nietykalna. Czasami są takie kwestie sporne i często trudno jest ocenić sytuację, czy była taśma czy nie. Siatkę jak się dotyka to jest siatka i koniec na ten temat.
- Czy jako zawodnicy początkowo nie będziecie mieli problemów z tym?
- Na pewno będą problemy i to duże. Będzie trzeba się do tego przyzwyczaić i przestawić się, że siatki w ogóle nie można dotknąć, bo to będzie już automatycznie punkt dla przeciwnika, ale myślę że chłopaki, którzy grają profesjonalnie i nie tylko, szybko to zaakceptują.
- System rozgrywek PlusLigi był kilkakrotnie zmieniany. Co sądzisz o tym, który był w zeszłym sezonie?
- Na pewno władze się cały czas zastanawiają jak najbardziej urozmaicić siatkówkę, jak najbardziej dla publiczności, dla telewizji, żeby coraz więcej ludzi oglądało. Na pewno dla nas to dzisiaj było na plus, można powiedzieć. Z dziewiątego miejsca wskoczyliśmy na ósme, graliśmy w play-offach, a z takim składem to naprawdę wiele drużyn by chciało mieć to miejsce, które my teraz zdobyliśmy.
- A system na przyszły sezon?
- Z tego co się orientuję, to tylko pierwsza i druga drużyna będzie grała o finał, trzecia i czwarta o brąz, czyli trzecie i czwarte miejsce nie ma już szans grania o złoto. A po rundzie zasadniczej 5-8 grają między sobą. Teraz trzeba będzie się już sprężyć w trakcie sezonu, żeby zbierać te punkty i nie będzie już tak, że jeden mecz może zadecydować, że wypadasz z play-offów i jesteś albo nie jesteś w tej ósemce. Na pewno ten system będzie krótszy. Zobaczymy, nie graliśmy tak nigdy. Gdybyśmy grali cały czas tak samo to byłoby monotonnie. Fajnie, że powiększyli ligę, jak ktoś jest nowy to na pewno jest to jakieś większe doświadczenie, szczególnie dla beniaminka, który wchodzi do PlusLigi. Czym więcej jest urozmaiceń, tym ciekawsze jest siatkówka, weselsza, coś się dzieje. Dla ludzi też mi się wydaje, że to jest bardziej na plus.
- Mówi się o zamknięciu ligi na zagranicznych graczy, co sądzisz na ten temat?
- Jestem też za, na pewno powinien być limit na obcokrajowców i powinien on być ostry. Chciałbym, żeby więcej naszych graczy, polskich zawodników promowano w PlusLidze. A to by się przełożyło na reprezentację. Wiadomo, że zagraniczni gracze też muszą być, ponieważ to urozmaica przede wszystkim ligę. Jest na pewno bardziej ciekawie, oni przywożą coś nowego do naszej ligi, młodzi się na tym wzorują, na pewno też coś czerpią z tego, ale limit musi być.
- Kluby ściągają do siebie zagranicznych trenerów. W takim razie uważasz, że w Polsce brakuje tych dobrych pokroju Andrzeja Kowala, Jacka Nawrockiego czy Jakuba Bednaruka?
- No właśnie nie. Ja uważam, że powinniśmy naszych trenerów, tych polskich tutaj bardziej faworyzować i dawać im większe pole do popisu, więcej szans. Ja bym bardziej stawiał na Polaków niż na zagranicznych. Zagraniczni mogą ewentualnie przyjechać coś doradzić, ale żeby prowadzić zespół, to zdecydowanie wolałbym żeby byli polscy trenerzy niż zagraniczni.
- Trenowałeś też w Katarze. Mógłbyś porównać polską ligę z katarską? Mają ze sobą coś wspólnego?
- Nie, nie ma co porównywać w ogóle. Na pewno w Katarze są zdecydowanie, zdecydowanie większe zarobki. Proponowali mi paszport katarski, chcieli żebym tam został, ale wtedy grałem i chciałem grać w reprezentacji i dlatego zrezygnowałem z tego, bo dla mnie była sprawa ważniejsza, żeby być w reprezentacji Polski niż w reprezentacji Kataru. Teraz to bym się zastanawiał. To już było kilka ładnych lat temu, nie wiem jak jest teraz, ale na pewno nie ma tu żadnego porównania, bo w Polsce jest liga profesjonalna. Tam się jedzie grać dla pieniędzy, a tutaj się gra żeby poprawić swoje umiejętności i pokazywać się w najlepszej lidze świata.
- Przez 15 lat zmieniła się chyba nie tylko PlusLiga, ale też kibice?
- Oczywiście. Na pewno bardzo ładne dziewczyny przychodzą na mecze, jest większe zainteresowanie siatkówką. Coraz więcej ludzi przychodzi na mecze, coraz więcej ludzi ogląda w telewizji, stajesz się osobą bardziej rozpoznawalną, udzielasz więcej wywiadów, czytasz o sobie. Jesteś monitorowany właściwie 24 godziny na dobę, bo gdzie byś nie poszedł, to zawsze ktoś Cię rozpozna i dlatego trzeba się pilnować na każdym kroku.
- Możesz zaryzykować stwierdzenie, że siatkówka powoli się staje sportem narodowym?
- Ja bym powiedział, że jest. Widać to było po ostatnich mistrzostwach swiata. Wiadomo, że piłkę nożną jest bardzo ciężko przebić i generalnie na świecie piłka nożna jest numerem jeden. To, że Stadion Narodowy się wypełnił do ostatniego miejsca to jest ogromny sukces, na pewno też się bardzo z tego cieszę. Później to się też przekłada na mecze, na zainteresowanie klubami. Tutaj nawet na nasze mecze w Warszawie przychodziło bardzo dużo ludzi. Przyszli na ten nasz ostatni mecz, wiadomo, żeśmy się nie popisali w tym meczu u nas, na pewno to zostanie w pamięci, ale naprawdę jesteśmy kibicom wdzięczni, dziękujemy im za to, że przychodzili na nasze mecze, dopingowali nas, serduchem byli cały czas za nami. My tylko musieliśmy temu sprostać.