Piotr Łuka: jest mi żal
Po pięciu latach gry w Rzeszowie Piotr Łuka żegna się z Resovią. Zawodnik, który przygodę z klubem z Rzeszowa rozpoczął w sezonie 2004/2005 (powrót zespołu do najwyższej klasy rozgrywkowej) na pozycji libero nie kryje rozczarowania.
PlusLiga: Czy jest pan bardzo rozgoryczony decyzją zarządu?Piotr Łuka: Na pewno jest mi żal. Moim marzeniem było zagrać w Lidze Mistrzów, ale mimo, że miałem w awans do tych prestiżowych rozgrywek jakiś wkład tak się nie stanie. Na tym świat się nie kończy. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że po tym sezonie nie zostanie ze mną przedłużona umowa. Wiem, że to była decyzja trenera Travicy, bo działacze do końca chcieli mnie zatrzymać i chcę im podziękować za zaufanie. Ostatecznie jednak musieli zaakceptować wybór trenera, bo to on buduje zespół. Dlatego mam do niego żal.
- Jak pan uważa dlaczego trener podjął taką decyzję?
- Na pewno nie było spowodowane poziomem sportowym, bo trener mówił, że był zadowolony z moich występów. Zrozumiałem, że zadecydowały względy pozaboiskowe, że byłem tą osobą, która psuła wszystko w szatni. Nie wiem tylko, skąd trener ma takie informacje, bo nigdy z nami się nie przebierał. To chyba normalne, że po meczu wymienia się poglądy, dyskutuje itd. Nie widzę w tym nic złego.
- Gdzie zatem zagra teraz Piotr Łuka?
- Miałem propozycję od działaczy Asseco Resovii, pozostania w Rzeszowie, ale już nie przy pierwszym zespole. Czuję się jeszcze na tyle dobrym zawodnikiem, że mogę na dobrym poziomie pograć w siatkówkę w PlusLidze. Mam nadzieję, że spotkam się z trenerem Travicą po drugiej stronie siatki i udowodnię mu, że wobec mojej osoby popełnił błąd. Mam kilka propozycji ale za wcześnie na konkrety.
- Chyba jednak te pięć lat spędzone w Rzeszowie miło będzie pan wspominał?
- Jak najbardziej. Może jeszcze tutaj wrócę i w żadne sposób nie chcę pochwalić mostów za sobą w Resovii. Jakiś tam wkład raz większy, a raz z mniejszy przez te lata miałem na wynik zespołu. Dziękuję kibicom za wsparcie. Cóż takie życie, trener nie widział mnie w składzie ale takie jego prawo... Powrót do listy