Piotr Łuka: szkoda straconej szansy
Przyjmujący Piotr Łuka był najjaśniejszą postacią w ekipie beniaminka Kielc w sobotnim pojedynku z Asseco Resovią. Ten 30-letni zawodnik podkreślał, że w hali na Podpromiu zawsze grało mu się bardzo dobrze (przez cztery lata bronił barw Resovii).
- Nie ukrywam, że zawsze w Rzeszowie czułem się dobrze. Choć od dwóch lat zmuszony jestem grać przeciwko Resovii, to bardzo lubię atmosferę tej hali - mówi PIOTR ŁUKA i dodaje. - Szkoda, że nie wykorzystaliśmy szansy, ale z drugiej strony jakby ktoś przed meczem powiedział, że wywieziemy z Rzeszowa seta, to wszyscy popukaliby się w głowę. Resovia miała przejechać się po Farcie w godzinę, ale tak się nie stało. Pokazaliśmy momentami dobrą grę na tle tak silnego rywala i trzeba być zadowolonym choćby z tego.
PlusLiga: - W Rzeszowie daliście się mocno rywalom we znaki i nawet mieliście szanse na doprowadzenie do tie-breaka. Czego zabrakło do sprawienia sensacji?
Piotr Łuka: - Powtarzałem chłopakom na czasach, że takiej drugiej szansy, żeby nie tyle nawiązać walkę, ale ugrać punkt, czy nawet dwa, już możemy nie mieć w tym sezonie z tak przeciętnie grającą Resovią. W decydujących momentach (IV set przy stanie 17:17 - przyp. red) jednak popełniliśmy za dużo błędów własnych, które zniweczyły nasz cały wysiłek i poświęcenie w tym meczu. Największym problemem było przede wszystkim dogranie piłki w kontrze, czy po wyblokach. Podejrzewam, że gdybyśmy pięć takich piłek przebili na drugą stronę, to pewnie lepiej byśmy na tym wyszli, bo rywal mógłby się pomylić. Nasi młodzi gracze nie do końca jeszcze rozumieją tę filozofię i często spalają się psychicznie. Zresztą ja też kiedyś byłem młody i wiem jak to jest jak się bardzo chce. Niektórzy z nich jeszcze rok temu nawet nie marzyli, że zagrają przeciwko takim gwiazdom europejskiej i światowej siatkówki, jakie są w Resovii. Trzeba dać im czasu, żeby okrzepli w tej lidze.
- Dobra postawa w ostatnim meczu Rzeszowie i sześć punktów na koncie po zwycięstwach nad AZS Olsztyn i Delectą. Jak na beniaminka, którego przed sezonem wszyscy skazywali na pożarcie to już całkiem sporo…
- Zdaję sobie sprawę, jakie były komentarze przed sezonem. Z biegiem czasu jednak one się zmieniają. Już słyszałem opinie, że Fart to wcale nie taki chłopiec do bicia, bo ma doświadczonych zawodników itd. Tak to już jest w naszym kraju, że najpierw się osądza nie widząc nikogo w akcji, a później się nagle zmienia zdanie i dopisuje teorię do faktów. Nagle Fart wygrał dwa mecze i pojawiły się głosy, że jesteśmy niespodzianką ligi. My się zupełnie tym nie przejmujemy i pracujemy nad tym, żeby wygrywać przede wszystkim z tymi zespołami w naszym zasięgu, a w pojedynkach z mocnymi naszej ligi grać dobre mecze i uczyć się siatkówki. Tak jak choćby z Resovią, bo taki mecz jest najlepszą nauką dla młodych zawodników naszej drużyny.
- Cały czas poszukujecie zawodnika na pozycję atakującego. Czy wiadomo kiedy i kto wzmocni wasz zespół?
- Ja już sam nie wiem, bo ten temat jest co chwilę odgrzewany. Jak nas ktoś wzmocni, to będzie fajnie, bo stabilny i mocny atakujący przydałby się naszemu zespołowi. Coś tam się mówi, że być może pojawi się zawodnik, który grał już w Polsce, ale czy to faktycznie prawda, zobaczymy w najbliższych dniach (śmiech).