Piotr Nowakowski: może w te wakacje zostałbym magistrem
W sobie najbardziej nie lubi tego, że jest mało żywiołowy. Największym siatkarskim prezentem byłby olimpijski awans. Piotr Nowakowski poleciał dziś do Japonii na turniej o Puchar Świata. Trzy czołowe zespoły zakwalifikują się do igrzysk w Londynie.
- Z kim mógłby Pan grać w szóstce bez końca?
Piotr Nowakowski: Po meczu w Warszawie (Aseco Resovia wygrała 3:2 – red.) to chyba z Gyorgy Grozerem, który ma straszne uderzenie w ręku. Kończył chyba wszystkie wystawione do niego piłki.
- Czego nauczyły Pana sport i siatkówka?
- Na pewno zdyscyplinowania, systematycznej pracy, ukształtowania siebie. Nie umiem ubrać tego w słowa, aż tyle mnie nauczyła.
- Jaką radę dałby Pan początkującym siatkarzom?
- Radziłbym im, żeby nigdy nie poddawali się i nie patrzyli w przeszłość, tylko byli skoncentrowani na tym co się stanie, a nie na tym co już było.
- Jakie są cechy siatkarza doskonałego?
- Musi być wysoki, silny <śmiech> Na pewno zdyscyplinowany i przykładający się na treningach do każdego poleconego mu zadania. Musi mieć też dużo samozaparcia, nie patrzeć na to co się dzieje wokół niego czy robi ktoś szum, czy publika wygwizduje. Musi po prostu być skoncentrowanym i robić to co umie najlepiej, czyli jeżeli chce być siatkarzem to musi dobrze grać w siatkówkę <śmiech>
- Co zmieniłby Pan w swojej sportowej karierze?
- Jestem zadowolony z tego co się do tej pory działo czyli nie zmieniłbym raczej nic. Chyba, że zacząłbym trochę wcześniej grać, bo zacząłem dość późno - dopiero w liceum tak na poważnie. Mogą być przez to jakieś braki.
- Co obecnie robiłaby Pan, gdyby nie zajął się siatkówką?
- Myślę, że obroniłbym właśnie w te wakacje magistra, ale nie wiem z jakiego kierunku. Musiałbym sobie coś wymyślić, a nie myślałem nad tym kompletnie, bo już nastawiałem się tylko na siatkówkę. Potem pewnie doktoryzowałbym się, ale to tak pół żartem.
- Czego Pan w sobie nie lubi?
- Jestem trochę mało żywiołowy. Trochę mi to przeszkadza. No ale cóż, jestem jaki jestem i siebie nie zmienię. Ale jeśli czegoś nie lubię to właśnie tego.
- Jaki siatkarski prezent sprawiłby Panu radość?
- Myślę, że najbliższa okazja na taki prezent będzie w Japonii. Byłby nim olimpijski awans. A gdy w przyszłym roku zakwalifikowałbym się do reprezentacji, to byłoby tyle prezentów, że nie wiem. Byłbym bardzo zadowolony.