Piotr Orczyk przyjmujący, który imponuje spokojem
Piotr Orczyk to kolejny zawodnik, który będzie walczył o pierwszy skład PGE Skry w najbliższym sezonie. Liczy na to, że pomoże wrócić drużynie w powrocie na podium mistrzostw Polski. - Piotrka pamiętam dobrze z dwóch sparingów, które rozegraliśmy przed dwoma laty w Roeselare z moim ówczesnym klubem, czyli Espadonem Szczecin. Pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Imponował spokojem w przyjmowaniu floata na palce oraz całą gamą skutecznych rozwiązań w ataku, a trzeba sobie zdawać sprawę, że bycie leworęcznym przyjmującym to często ciężki kawałek chleba - mówi o zawodniku Michał Mieszko Gogol.
26-latek jest związany z regionem PGE Skry, ponieważ pochodzi z Łodzi. To tam rozpoczął swoją przygodę z siatkówką jako gracz Wifamy. Nie trzeba przypominać, że łódzki klub jest uznany w młodzieżowym sporcie. Jeszcze jako junior reprezentował też Czarnych Radom, sięgając po medale młodzieżowych mistrzostw Polski.
Seniorską karierę Orczyk rozpoczął natomiast w Effectorze Kielce, kiedy jeszcze zespół z województwa świętokrzyskiego grał w PlusLidze. Tam spędził dwa lata, a następnie obrał kierunek belgijski. Trzeba przyznać, że to właśnie na Zachodzie święcił największe sukcesy. Jako gracz VC Euphony Asse-Lennik jeszcze medali nie zdobywał, ale w 2015 roku został zawodnikiem Knack Roeselare, z którym został dwukrotnym mistrzem oraz wicemistrzem Belgii. Do tego trzykrotnie zdobył puchar kraju.
Przed minionym sezonem Orczyk wrócił do Polski i trafił do PGE Skry jako utalentowany gracz, który zwiększy rywalizację na pozycji przyjmującego. - Chcę walczyć o trofea, a w Bełchatowie zawsze gra się o najwyższe cele. Będę czuł się tutaj jak w domu, bo pochodzę z Łodzi, a na mecze PGE Skry chodziłem jeszcze zanim zacząłem grać w siatkówkę. Liczę na udany powrót do polskiej ligi po kilku latach spędzonych w Belgii - mówił Orczyk po podpisaniu dwuletniego kontraktu z PGE Skrą.
Już jako zawodnik bełchatowskiego klubu Orczyk zdobył Superpuchar Polski oraz brązowy medal Ligi Mistrzów. Niestety nie omijały go kontuzje, które nie ułatwiały przyjmującemu walki o skład. Ambitnie jednak przez cały sezon trenował i nie dyskutował, gdy musiał czasem zagrać na pozycji atakującego. Orczyka już teraz można często spotkać w klubowej siłowni - widać, że zależy mu, by najbliższy sezon był bardzo dobry w jego wykonaniu.
- Piotrka pamiętam dobrze z dwóch sparingów, które rozegraliśmy przed dwoma laty w Roeselare z moim ówczesnym klubem, czyli Espadonem Szczecin. Pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Imponował spokojem w przyjmowaniu floata na palce oraz całą gamą skutecznych rozwiązań w ataku, a trzeba sobie zdawać sprawę, że bycie leworęcznym przyjmującym to często ciężki kawałek chleba. Leworęcznemu zawodnikowi na lewym skrzydle zawsze będzie trudniej, niż praworęcznemu, ale to nie znaczy, że nie można dobrze grać. Ważne, żeby być elastycznym w ataku i dobrze oceniać co można zrobić z danej piłki - to jest klucz. Jak popatrzymy po drużynach ze światowej czołówki, to mamy dosłownie kilku topowych zawodników leworęcznych na tej pozycji, jak Śliwka, Kovacevic czy Plotnitskiy. Myślę, że Piotrek ma spore rezerwy i nie pokazał jeszcze po powrocie do Polski swojego najlepszego oblicza - wierzy w Orczyka Michał Mieszko Gogol, trener PGE Skry.