Piotr Orczyk: trochę za wcześnie uwierzyliśmy
Stal Nysa przegrała z Aluronem CMC Wartą Zawiercie 2:3 w zaległym meczu 21. kolejki PlusLigi. – Być może po dwóch pierwszych wygranych przez nas partiach troszczeczkę za wcześnie uwierzyliśmy w to, że ten mecz może się tak szybko zakończyć - powiedział Piotr Orczyk, MVP spotkania.
Dwa pierwsze sety sobotniego spotkania padły łupem zawiercian (25:23, 25:19), niewiele też brakowało, aby podopiecznym trenera Igora Kolakovica udało się wywieźć z Opolszczyzny pełną pulę punktów. – Być może po dwóch partiach troszczeczkę za wcześnie uwierzyliśmy w to, że ten mecz może się tak szybko zakończyć. My może na początku nie graliśmy jakiejś kosmicznej siatkówki, ale mieliśmy na boisku Mateusza Malinowskiego, który, prawdę mówiąc, robił taką robotę, że właściwie w pojedynkę wygrał nam te dwie pierwsze odsłony. Później przeciwnik zaczął grać zdecydowanie lepiej, przede wszystkim dużo lepiej przyjmowali nasze zagrywki, ich szkoleniowiec dokonał też paru zmian i wtedy zaczęły się nasze problemy, przez co mecz finalnie zakończył się dopiero po pięciu setach – powiedział po spotkaniu MVP tego pojedynku, przyjmujący Aluronu CMC Warty Zawiercie, Piotr Orczyk.
W trzecim secie spotkania trener Krzysztof Stelmach postanowił wpuścić na boisko rozgrywającego Patryka Szczurka oraz atakującego Michała Filipa, w miejsce Marcina Komendy oraz Wassima Ben Tary, dzięki czemu kolejne dwie partie rozstrzygnęły się na korzyść nysan (25:23, 25:21). – Oczywiście, że przygotowywaliśmy się głównie na opcję z Komendą i Ben Tarą z wyjściowym składzie i myślę, że w tych dwóch pierwszych setach było widać, że dobrze czytaliśmy ich grę. Przede wszystkim udało nam się zneutralizować Wassima w ataku, kilka razy go zablokowaliśmy i wybroniliśmy wiele jego zagrań. Później jednak na placu gry pojawili się zmiennicy, który zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony i sprawili, że ten mecz rozpoczął się na nowo. Michał Filip zagrał takie zawody, że początkowo ciężko było go nam nie tylko zatrzymać, ale i w ogóle wybronić – dodał.
Siatkarze z Zawiercia zrewanżowali się beniaminkowi za porażkę w ósmej kolejce, w której po czterech partiach musieli uznać wyższość rywala. Wczorajszy mecz rozstrzygnął się po tie-breaku, a Stalowcom po raz kolejny nie udało się przełamać niefortunnej passy, przez co do swojego dorobku dopisali dziewiątą już w tym sezonie przegraną w piątej partii. – Pierwszy mecz z Nysą zagraliśmy tragicznie, a w szeregach rywala właśnie między innymi Wassim Ben Tara bardzo się rozegrał. O ile dobrze pamiętam, był to jeden z jego pierwszych meczów, gdzie zaprezentował bardzo wysoki poziom. Wtedy zostaliśmy, kolokwialnie mówiąc, zbici, dlatego teraz przyjechaliśmy do Nysy z nastawieniem, że chcemy się odgryźć i wygrać, by nie mieć w statystykach dwóch przegranych meczów ze Stalą. Co do tie-breaka, szczerze mówiąc, nie znałem tej statystyki, że Nysie aż tak bardzo nie układała się gra w tym elemencie, w każdym razie cieszę się, że nie przełamali się akurat w meczu przeciwko nam (śmiech). Dla nas najważniejszy był powrót do dobrej dyspozycji i walka o zwycięstwo, bo każde punkty są dla nas teraz na wagę złota.
W ostatniej kolejce fazy zasadniczej zawodnicy Aluronu CMC Warty Zawiercie zmierzą się na wyjeździe z zespołem Trefla Gdańsk, a w międzyczasie czeka ich jeszcze półfinał Pucharu Polski, w którym staną do walki z aktualnym mistrzem Polski, Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. – Mamy już mniej więcej wytyczony plan przez naszego trenera, parę dni temu mieliśmy na ten temat spotkanie i wiem, że w przyszłym tygodniu mamy w planach trenować jeszcze ciężej, niż do tej pory. Nie wiemy jeszcze jakim składem wyjdziemy na mecz w Gdańsku, ale jestem pewny, że ktokolwiek pojawi się na boisku – da z siebie wszystko, by udowodnić trenerowi, że jest wartościowym zawodnikiem i że z pomocy każdego będzie mógł on skorzystać w trakcie zbliżającej się, kluczowej fazy play-off. Chcemy też dobrze przygotować się do Pucharu Polski, oczywiście będziemy się starali wygrać, w tym spotkaniu musimy dać z siebie absolutnie wszystko i liczyć, że ZAKSIE przytrafi się trochę gorszy dzień. W tym sezonie ten zespół prezentuje tak niesamowity poziom, że żeby z nimi wygrać, trzeba nie tylko grać na 100% swoich możliwości, ale i liczyć na ich słabszą dyspozycję. Miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie, a dzięki temu może my pokusimy się później o jakąś niespodziankę – zakończył Piotr Orczyk.