Plan zrealizowany
Asseco Resovia Rzeszów pokonała Indykpol AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:19, 27:25, 25:18). MVP meczu wybrany został Michał Baranowicz.
Zgodnie z planem siatkarze Asseco Resovii w trzech setach rozprawili się z outsiderem PlusLigi. Tak jak można było się spodziewać, gra resoviaków (w składzie których zabrakło przeziębionego Rafała Buszka) ze słabszym rywalem nie była też olśniewająca. - Najważniejsze dla nas w tym meczu było zdobyć trzy punkty i wrócić do gry po niepowodzeniu w Pucharze Polski. Jestem zadowolony, że wszyscy utrzymali pełną koncentrację i że udało się zrealizować plan - mówi trener Ljubo Travica, a kapitan resoviaków, Tomasz Józefacki dodaje. - Pod względem mentalnym było to dla nas ważne i trudne spotkanie, bo w głowach zostało nam gdzieś niepowodzenie w Pucharze Polski. Przełamaliśmy tamtą porażkę zwycięstwem za trzy punkty i mam nadzieję, że szybko zapomnimy o nieudanym występie w Warszawie.
Mimo, że hala na Podpromiu wypełniła się niemal po brzegi, to mecz toczył się w sennej atmosferze. Efektownych akcji, które poderwałyby liczną publiczność, było jak na lekarstwo. Przez długi czas bardzo dobrze słyszalny był doping jedynego kibica AZS-u Olsztyn, który zjawił się w hali i w biało-zielonej bluzie wraz z szalikiem głośno wspierał swój zespół. Przez długi czas II seta miał on powody do radości, bowiem jego zespół w tej części meczu prezentował się naprawdę dobrze. Resoviacy natomiast mocno spuścili z tonu po jednostronnej pierwszej partii. Problemy ze skończeniem ataków miał Tomasz Józefacki, który w połowie I seta zastąpił Gyorgy Grozera. Olsztynianie świetnie spisywali się w obronie i wykorzystywali błędy rywali obejmując prowadzenie 14:12. Na drugą przerwę techniczną zeszli mając trzy punktową przewagę, ale z czasem szybko ją roztrwonili. Przy stanie 24:21 wydawało się, że losy seta są już rozstrzygnięte, ale wówczas resoviacy zafundowali kibicom nieco emocji tracąc z rzędu cztery punkty. Goście stanęli więc przed szansą wygrania seta, ale na to nie pozwolił… wychowanek AZS Olsztyn, Wojciech Grzyb. Najpierw środkowy gospodarzy popisał się skutecznym atakiem. Chwilę później zapunktował blokiem na Siezieniewskim i …wylądował na ławce rezerwowych, bowiem Łukasz Perłowski wchodząc na zmianę przez pomyłkę otrzymał tabliczkę z numerem, jaki na koszulce ma Grzyb. „Perła” jednak godnie zastąpił kolegę i zakończył seta punktowym blokiem zatrzymując atak Gromadowskiego.
- Szkoda tej partii, bo mieliśmy kilka punktów przewagi. A później gdy gra się punkt za punkt, nie można oddawać tylu piłek, popełniać tylu błędów. W kolejnym secie zeszło już z nas powietrze - mówi kapitan ekipy z Olsztyna, Paweł Siezieniewski i dodaje. - To był ciężki mecz i chcieliśmy pokazać siatkówkę, nad którą tak mocno ostatnio pracowaliśmy. Pewne elementy nam wychodziły, zwłaszcza w tym II secie. Dla nas ten pojedynek był przetarciem przed tymi, które zaczynają się już w sobotę i będą najważniejszymi w sezonie. Mam nadzieję, że wyjdziemy z nich zwycięską ręką i obronimy się przed spadkiem - zapowiada przyjmujący akademików.
Rumuński szkoleniowiec Indykpolu AZS UWM nie ukrywał, że mecz w Rzeszowie był ostatnim etapem przygotowań do kluczowych spotkań. - To był test przed walką o utrzymanie - mówił. - Próbowaliśmy nowych zagrań, ale wiadomo jak ciężko się je realizuje jak ma się po drugiej stronie tak silny zespół. My mamy młody zespół, ale jestem zadowolony z pracy, jaką wykonują moi podopieczni na treningach. Dla nas najważniejsze rozgrywki zaczynają się w sobotę. Musimy od tego momentu dać z siebie wszystko i wziąć pełną odpowiedzialność na swoje barki, bo gra idzie już o ogromną stawkę - kończy trener Gheorge Cretu.