Plebiscyt na przyjmującego 20-lecia PlusLigi: Michał Winiarski
W klubowej siatkówce zabrakło mu może tylko mistrzostwa Rosji, bo ma mistrzostwa Polski i Włoch, czy złoto Ligi Mistrzów. W siatkówce reprezentacyjnej brakło olimpijskiego krążka, ale jest złoto mistrzostw świata. Mówimy o siatkarzu absolutnie wybitnym, w którym idealnie zgrały się wszystkie cechy – talent, ambicja i charakter.
Od początku zapowiadał się na świetnego sportowca, ale raczej… piłkarza, a nie siatkarza. W rodzinnej Bydgoszczy trenował futbol i szło mu nieźle, skoro regularnie występował w reprezentacji makroregionu, ale w końcu uznał, że drugim bydgoskim Zbigniewem Bońkiem nie będzie, głównie ze względu na wzrost. – Wysoki byłem, ciężko mi się biegało pod wiatr – wspomina ze śmiechem.
Jest wychowankiem Chemika Bydgoszcz, kończył też spalską SMS. Mając 19 lat trafił – jak wielu wielkich później polskich siatkarzy – do AZS Częstochowa. Pod Jasną Górą chętnie stawiali na młodych, pozyskiwali wielkie talenty, ale nigdy się tam nie przelewało. Kwestią czasu było zatem, kiedy najlepsi dostaną propozycję z bogatszych klubów. Michał Winiarski dostał w 2005 i przeniósł się do bełchatowskiej Skry.
Choć w przyszłości miał spędzić w Bełchatowie bardzo wiele lat, wtedy po roku zdecydował, że nie przedłuży kontraktu. Nic dziwnego, dostał propozycję, o której marzył każdy siatkarz – z czołowego klubu ligi włoskiej, który miał ambicję, by być największym klubem świata. Itas Diatec Trentino zaproponował mu trzyletni kontrakt.
Mając niespełna 26 lat Winiarski miał już na koncie mistrzostwo Włoch i złoty medal Ligi Mistrzów, ale niestety także problemy ze zdrowiem. Reżim treningowy, jaki narzucał swoim zawodnikom trener Radostin Stojczew był naprawdę wyjątkowy. Winiarski dogadał się ze Skrą, która wykupiła go z Trydentu. I to była znakomita decyzja, bo siatkarz wyleczył się, a później został jednym z liderów zespołu. I to na lata, bo poza rokiem spędzonym w rosyjskim Fakiele Nowy Urengoj grał w PGE Skrze do 2017 roku.
– Mam 33 lata, ale dziś mogę powiedzieć, że mimo wszystkich trudności moja kariera była udana i mogę czuć się sportowo spełniony – mówił Winiarski w dniu, gdy żegnał się z PGE Skrą. Powodem tej decyzji był oczywiście stan zdrowia, bo chęci do grania nie minęły. Siatkarz, by ratować swoją karierę zdecydował się na operację kręgosłupa, a później bardzo spokojnie przygotował się do rozgrywek. Niestety, gdy zaczęły się mecze kręgosłup dał o sobie znać. Po kilku tygodniach „Winiar” zrozumiał, że walcząc o karierę bardzo ryzykuje swoim zdrowiem. Za bardzo.
Wśród siatkarzy zawsze sporo było zawodników, którzy ryzykowali zdrowiem dla wyników. Brali tabletki przeciwbólowe, zastrzyki, zaciskali zęby i grali. Winiarski zrobił to w absolutnie kluczowym momencie dla przyszłości polskiej siatkówki. W trakcie Mistrzostw Świata w 2014 roku w Polsce, w drugiej fazie, w trakcie meczu z Iranem Winiarski nagle padł jak ścięty. Z trybun wyglądało to tak, jakby odebrało mu władzę w nogach. Nie był w stanie wstać, z boiska znieśli go koledzy, a po zakończeniu seta podtrzymywany przez fizjoterapeutę opuścił halę. – To jest jego koniec w tych mistrzostwach – każdy tak myślał patrząc na cierpiącego siatkarza. Każdy, ale nie Winiarski. Dzięki temu, że ta faza mistrzostw odbywała się w Łodzi, od lat zakochanej w PGE Skrze Bełchatów, Winiarski trafił idealnie. W szpitalu MSWiA lekarze zaaplikowali mu specjalną terapię, która polegała na niezwykle precyzyjnym, z dokładnością do dziesiątych części milimetra, zastrzyku z blokadą. Dzień później Winiarski już chodził i lekko trenował, a po kolejnych dwóch dniach grał z Brazylią. W pierwszym składzie.
Kończąc przedwcześnie karierę trudno było się nie zgodzić z opinią, że właśnie Winiarski płaci największą cenę za mistrzowski tytuł Polaków. – Po części jestem się w stanie z tym zgodzić, ale myślę, że bardziej zapłaciłem cenę za swoją ambicję i charakter, który często nie pozwalał mi powiedzieć: dość. Myślę, że gdybym miał cofnąć czas i mieć do wyboru zagranie w półfinale i finale Mistrzostw Świata lub nie to nie wiem, czy bym go cofnął. Myślę, że raczej zostałbym przy swojej decyzji, nawet znając cenę, jaką za to zapłacę. To, co wygrałem po drodze pozwoliło mi się spełnić – mówił Winiarski w wywiadzie dla „Dziennika Łódzkiego”.
Po zakończeniu kariery sportowej rozpoczął kolejny etap życia, który daje mu wiele radości – został trenerem. Najpierw przez dwa lata asystował Roberto Piazzy w PGE Skrze, a w 2019 roku rozpoczął samodzielną pracę w Treflu Gdańsk. I zaczął z przytupem, bo jego zespół był największą rewelacją rozgrywek, zajmując w dniu przerwania sezonu piąte miejsce w PlusLidze.
Michał Winiarski
ur. 28.09.1983 r. w Bydgoszczy
Kluby:
2002-2005 AZS Częstochowa
2005-2006 Skra Bełchatów
2006-2009 Itas Diatec Trentino (Włochy)
2009-2013 PGE Skra Bełchatów
2013-2014 Fakieł Nowy Urengoj (Rosja)
2014-2017 PGE Skra Bełchatów
Sukcesy w klubie:
Mistrzostwo Polski: 2006, 2010, 2011
Wicemistrzostwo Polski: 2003, 2012, 2017
Brązowy medal mistrzostw Polski: 2004, 2005, 2015, 2016
Puchar Polski: 2006, 2011, 2012, 2016
Superpuchar Polski: 2012, 2014
Mistrzostwo Włoch: 2008
Wicemistrzostwo Włoch: 2009
Srebrny medal klubowych mistrzostw świata: 2009, 2010
Brązowy medal klubowych mistrzostw świata: 2012
Złoty medal Ligi Mistrzów: 2009
Srebrny medal Ligi Mistrzów: 2012
Brązowy medal Ligi Mistrzów: 2010
Sukcesy w reprezentacji:
Mistrzostwo świata: 2014
Wicemistrzostwo świata: 2006
Złoty medal Ligi Światowej: 2012
Srebrny medal Pucharu Świata: 2011
Nagrody indywidualne:
Najlepszy przyjmujący Ligi Światowej: 2007
Siatkarz roku w plebiscycie Siatkarskie Plusy: 2008
Najlepszy przyjmujący igrzysk olimpijskich: 2008
Najlepszy przyjmujący FinalFour Ligi Mistrzów: 2012