Pliński: tylko kataklizm mógłby pozbawić nas pierwszego miejsca
Cztery mecze, komplet zwycięstw i tylko dwa stracone sety - to bilans PGE Skry Bełchatów w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W ekipie wicemistrza Polski nie ma mowy o lekceważeniu rywala, ale nikt nie przypuszcza, że po spotkaniu z Tomisem Konstanca seria meczów bez porażki w europejskich pucharach nie zostanie przedłużona.
- Nasza grupa była uważana za najtrudniejszą ze wszystkich, więc trudno nie cieszyć się z tych wygranych. Dodatkowy smaczek dało zwycięstwo w Moskwie, które bardzo przybliżyło nas do awansu, ale nasz środowy przeciwnik już pokazał, że nie można go lekceważyć. Wynik, który uzyskaliśmy z Tomisem na wyjeździe [Skra wygrała 3:0 - red.] nie może zamazać prawdziwego oblicza tej drużyny. Ten zespół stać na bardzo dużo, co pokazał w kolejnych spotkaniach. Musimy być maksymalnie skoncentrowani, aby nie zepsuć tego, na co tak ciężko pracowaliśmy – mówił na przedmeczowej konferencji prezes bełchatowskiego klubu Konrad Piechocki.
Zarówno gracze, jak i trener podkreślają, że trema towarzysząca Tomisowi w początkowym etapie fazy grupowej minęła i jako zespół z meczu na mecz jest coraz silniejszy. Dowodem tego jest zwycięstwo bez straty seta we własnej hali z Fenerbahce Stambuł. Tomis mógł pokusić się o sprawienie jeszcze większej niespodzianki w rewanżu, jednak ostatecznie uległ gospodarzom i wyjechał z Turcji z jednym punktem. Przed piątą serią spotkań zajmuje trzecie miejsce w grupie E.
- Trzeba pamiętać, że to zespół, który debiutuje w Lidze Mistrzów i przed spotkaniem z nami u siebie był bardzo zdenerwowany, co było widać przed meczem i na boisku. Wygraliśmy 3:0, chociaż dwa sety były wyrównane i mogły rozstrzygnąć się w jedną lub drugą stronę. W rewanżu będą lepsi, ale naszym celem jest obrona pierwszego miejsca. Jesteśmy tego bardzo bliscy i tylko jakiś kataklizm mógłby pozbawić nas wygrania tej grupy – komentuje Daniel Pliński.
- Jesteśmy przyzwyczajeni, że na zespołach z Rumunii powinniśmy zdobywać punkty, ale w Tomisie jest kilku wartościowych zawodników: Terzić, Gonzalez, czy Bojić, którego znamy z naszych boisk. Ten skład wart jest sprawionych niespodzianek. Szanujemy przeciwnika, wyjdziemy skoncentrowani i dobrze przygotowani taktycznie – tylko taka jest droga do zdobycia oczekiwanych punktów – analizuje Jacek Nawrocki, który być może nie będzie mógł skorzystać ze swojego podstawowego atakującego w tym sezonie. Aleksandar Atanasijević ma kłopoty zdrowotne i w poniedziałek przechodził badania. Dokładne wyniki rezonansu odpowiedzą, czy będzie mógł wystąpić.
Kontuzja Serba może oznaczać, że Mariusz Wlazły - tak jak w ostatnich ligowych spotkaniach z Treflem i Politechniką – powróci na pozycję atakującego.
- Zmiana pozycji z przyjęcia na atak jest dużo łatwiejsza, bo odchodzi jeden element. Poza tym całe życie grałem jako atakujący i pewne zachowania są u mnie automatyczne, ale do sprawy ze zmianą pozycji podchodzę spokojnie. Przede wszystkim skupiamy się na tym, aby ten mecz wygrać i nie będziemy kalkulować, że dwa sety wystarczą do awansu. Chcemy odnieść zwycięstwo dla siebie i kibiców – zapowiada kapitan Skry.