PlusLiga coraz ciekawsza. Kto powalczy o medale?
Takich emocji w końcówce rundy zasadniczej dawno nie było. Na trzy kolejki przed jej końcem wciąż mamy sporo niewiadomych - zarówno w czubie tabeli, jak i wśród drużyn zamykających klasyfikację. Na szczycie jedna pozycja jest już jednak zarezerwowana….
O układzie ligowej tabeli decyduje liczba zdobytych punktów meczowych. Gdy ta jest równa, w dalszej kolejności rozstrzygają: liczba zwycięstw, wyższy stosunek setów zdobytych do straconych i wyższy stosunek małych punktów zdobytych do straconych - taki regulamin obowiązuje w sezonie 2016/17. Co oznacza to dla zespołów, które piastują najwyższe miejsca w klasyfikacji?
To, że na trzy serie spotkań przed końcem fazy zasadniczej spokojnie spać może już ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która podobnie jak przed rokiem, wygra tę najdłuższą część sezonu. Z 71 oczkami na koncie mocno trzyma się fotela lidera i już wyłącznie w kategoriach science ficion można zakładać, że druga w zestawie Asseco Resovia Rzeszów w trzech meczach odrobi osiem punktów, szczególnie mając w perspektywie rywalizację z mistrzem Polski (wcześniej z ambitnym MKS-em Będzin i Effectorem Kielce). Za liderem tabeli plasują się kolejno: Asseco Resovia (63), Jastrzębski Węgiel (61) i PGE Skra Bełchatów (60).
Gdyby ostatnia kolejka PlusLigi była rozgrywana już za tydzień, mistrz Polski mógłby sobie „wybrać” półfinałowego przeciwnika. Jeśli pokonałby Resovię zgarniając pełny łup, zrzuciłby ją na czwarte miejsce (przy założeniu, że Skra i Jastrzębie nie poniosłyby żadnych strat) i to właśnie podopieczni Andrzeja Kowala rywalizowaliby z ZAKSĄ o wielki finał. Wcześniej jednak każdej z czterech najlepszych drużyn przyjdzie rozegrać dwa spotkania, których wyniki mogą przetasować aktualną kolejność.
PlusLiga już nie jeden cud widziała, ale patrząc na postawę zespołów z pozycji 2-4 w ostatnich meczach, trudno sobie wyobrazić by któryś z nich ustąpił miejsca piątemu Indykpolowi AZS Olsztyn. Choć oczywiście, póki piłka w górze nikomu nie wolno odbierać szans i nadziei. Jedno jest natomiast pewne - każdy z potencjalnych półfinalistów zrobi w trzech ostatnich meczach wszystko, by na kolejnym szczeblu rywalizacji uniknąć kędzierzyńskiej ZAKSY.
Przypomnijmy, że w półfinale zwycięzca rundy zasadniczej zmierzy się z czwartą ekipą w klasyfikacji, a w drugiej parze zawalczą druga i trzecia drużyna. Zespoły zagrają dwumecz, z punktacją identyczną jak w fazie zasadniczej. W przypadku remisu w meczach i punktach, o losach rywalizacji rozstrzygnie złoty set. Pierwsze spotkania półfinałowe zaplanowano na 8. kwietnia. Ich gospodarzami będą zespoły niżej sklasyfikowane po sezonie zasadniczym (trzeci i czwarty).
PGE Skra Bełchatów ma zdecydowanie najłatwiejszą ostatnią prostą do półfinału. Zmierzy się kolejno z AZS-em Częstochowa, BBTS-em Bielsko-Biała i Effectorem Kielce. Bardzo więc prawdopodobne, że zakończy bieg bez najmniejszego nawet potknięcia.
Trudniejszą ścieżkę do spełnienia marzeń mają siatkarze z Górnego Śląska, którzy zawalczą o punkty z będącą na fali wznoszącej ONICO AZS Politechniką Warszawską, rewelacyjnym beniaminkiem GKS-em Katowice i Łuczniczką Bydgoszcz. Na dziś mają jednak oczko przewagi nad podopiecznymi Philippe Blaina i przede wszystkim, co pokazali w starciu z Cerradem Czarnymi Radom, mocno zwyżkują z formą.
Indykpol AZS Olsztyn traci do PGE Skry cztery punkty. Siatkarze z Warmii i Mazur swoją szansę na walkę o medale zaprzepaścili w minioną sobotę, przegrywając z Bełchatowem tie break i chyba sami już nie wierzą, że nawet jeśli teraz uzbierają komplet oczek, uda im się przeskoczyć rywali.
Na trzy kolejki przed końcem rundy zasadniczej śmiało możemy chyba powiedzieć, że znamy już półfinałową czwórkę oraz, że stawkę wygrała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Pozostałe trzy ekipy aspirujące do walki o podium będą bić się o wyższe miejsce w tabeli do samego końca. Można też zaryzykować tezę, że wśród najlepszych zespołów sezonu znalazły się te, które na przestrzeni sześciu miesięcy ciężkich zmagań zaprezentowały najskuteczniejszą siatkówkę i najbardziej stabilną dyspozycję.
Powrót do listy