Pojadą do Wrocławia z uśmiechami na twarzach
Siatkarze LOTOSU Trefla w ćwierćfinale Pucharu Polski ograli na wyjeździe Asseco Resovię Rzeszów 3:2 i awansowali do turnieju Final Four Pucharu Polski. Bartosz Gawryszewski, Damian Schulz i Andrea Anastasi po meczu mówili o tym, w jakich nastrojach jadą na finałowy turniej, co zdecydowało o pokonaniu rywala oraz jak im się gra bez… Kobe’go Bryanta.
Bartosz Gawryszewski przed dwoma laty wznosił już w górę Puchar Polski jako kapitan LOTOSU Trefla. Pod jego przewodnictwem gdański zespół wiele sukcesów osiągał pierwszy raz w dziejach klubu, jednak na liście niezrealizowanych marzeń wciąż pozostawało zwycięstwo w wyjazdowym meczu w Rzeszowie. Aż do środy.
- Pierwszy raz w historii klubu wygraliśmy na Podpromiu i udało się to zrobić akurat w takim momencie. Zwycięstwo w meczu ligowym na pewno nie smakowałoby tak, jak sukces w spotkaniu pucharowym, gdzie druga drużyna automatycznie jest wyeliminowana z dalszej rywalizacji. Asseco Resovia nie ma z nami lekko, jeżeli chodzi o puchary. W zeszłym sezonie w starciu z nimi zdobyliśmy Superpuchar, który wciąż należy do nas, dwa lata temu z kolei po finale z rzeszowianami wygraliśmy Puchar Polski. Rzeszów od 30 lat czeka na to trofeum, a my po raz kolejny zabraliśmy im tę szansę. Taki jest sport – zaznacza Gawryszewski.
Kapitan LOTOSU Trefla już przed wyjazdem podkreślał specyfikę pucharowych rozgrywek i w niej upatrywał szansy na sukces swojego zespołu. Przed startem turnieju Final Four przyznaje, że gdańszczanie pojadą na decydujące zmagania w dobrych nastrojach.
- Puchar rządzi się swoimi prawami, wystarczy wygrać jedno spotkanie, by wyeliminować inną drużynę. Wszystko jest więc możliwe. Oczywiście zachowujemy chłodne głowy, przed nami starcie z PGE Skrą, a więc z kolejną z drużyn ze ścisłego topu. Jedziemy do Wrocławia z uśmiechami na twarzy i… zobaczymy, co będzie dalej – powiedział.
Damian Schulz w Rzeszowie zdobył 27 punktów. Nie po raz pierwszy był wiodącą postacią ekipy LOTOSU Trefla i najlepiej punktującym graczem całych zawodów. Po meczu na Twitterze został okrzyknięty jednym z najbardziej niedocenianych atakujących w PlusLidze.
- Cieszę się z pozytywnych słów pod moim adresem, ale ja przede wszystkim staram się robić swoje. Po nie najlepszym początku teraz moja forma ustabilizowała się na dobrym poziomie i mam nadzieję, że tak będzie już do końca sezonu. Graliśmy dobrze co dwa sety, drugi i czwarty były w naszym wykonaniu nieco słabsze. W wygranych przez siebie partiach Asseco Resovia bardzo dobrze zagrywała, w tie-breaku również, ale mimo to udało nam się wygrać – powiedział Schulz, który w secie decydującym o awansie do Final Four skończył pięć z sześciu ataków.
Zwycięstwo w Rzeszowie było szóstym kolejnym meczem wygranym przez LOTOS Trefl. Trener Andrea Anastasi dostrzega ogromny progres swoich podopiecznych, jednak przyznaje, że przed spotkaniem z Asseco Resovią nie był hurraoptymistą.
- Przed meczem powiedziałem moim graczom, że są w dobrej formie i że chociaż gramy bez Mateusza, który jest naszym Kobe Bryantem, to możemy powalczyć z Asseco Resovią i do końca bić się o zwycięstwo. Jestem bardzo zadowolony z tego, co osiągnęliśmy. Przede wszystkim dlatego, że w ciągu ostatniego miesiąca zdecydowanie poprawiliśmy swoją grę, poczyniliśmy niesamowity postęp. Kiedy spojrzymy na wyniki i statystyki z tego okresu, widać, że ten zespół się rozwija. Dla mnie bardzo ważnym jest widzieć, że nasza praca przynosi efekty. To nie jest taki sezon jak poprzednie i nie zmienia tego fakt, że teraz osiągnęliśmy wspaniały rezultat. Kiedy trafiliśmy na Asseco Resovię, nie spodziewaliśmy się, że uda nam się ją przejść, zwłaszcza, że mecz rozgrywany był w Rzeszowie, gdzie nigdy wcześniej nie wygraliśmy. Udało się nam jednak dokonać tego niewiarygodnego czynu, wygraliśmy i jesteśmy szczęśliwi. Przed nami półfinał z zespołem z Bełchatowa, na który musimy wyjść z takim samym duchem drużyny, jaki panuje w niej teraz – podkreślił Anastasi.
Wciąż nie wiadomo, czy w kolejnych meczach Pucharu Polski Włoch będzie mógł skorzystać z Mateusza Miki. Przyjmujący LOTOSU Trefla nadal przechodzi intensywną rehabilitację po kontuzji stawu skokowego i decyzja w sprawie jego występu zapadnie już we Wrocławiu.
Pierwszym rywalem żółto-czarnych podczas turnieju Final Four Pucharu Polski będzie PGE Skra Bełchatów. Mecz zostanie rozegrany w sobotę, 14 stycznia, o godz. 18.00. Jeśli gdańszczanie wygrają, w niedzielnym finale zmierzą się ze zwycięzcą pojedynku ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel.